"Cholernie ważny zespół"
Taki John Bush to ma dobrze. Nie dość, że śpiewa w Anthrax, to jeszcze w ubiegłym roku udało mu się wskrzesić swoją macierzystą formację, Armored Saint, z którą wydał świetną płytę "Revelation". Idąc za ciosem, również w tym roku Armored Saint przygotowali dla swoich fanów nowe wydawnictwo, z niezupełnie nową zawartością. Na "Nod To The Old School" - taki bowiem tytuł nosi płyta - znajdziemy zarówno premierowe, jak i najstarsze nagrania Armored Saint (niektóre zarejestrowane jeszcze z udziałem gitarzysty Dave'a Pricharda, który w 1991 roku zmarł na białaczkę), materiał koncertowy i kilka przeróbek utworów innych wykonawców na okrasę. O starym dobrym metalu, polskiej publiczności i najbliższych planach Anthrax z Johnem Bushem rozmawiał Jarosław Szubrycht.
Skąd pomysł na wydanie "Nod To The Old School" właśnie teraz?
Myślę, że to dobry czas na wydanie płyty, której Armored Saint nie miało okazji zrealizować nigdy wcześniej. Fajne jest to, że po zebraniu materiału na "Nod To The Old School" nic nam więcej nie zostało. Nie mamy już w szufladach żadnych utworów, niczego, co moglibyśmy wykorzystać w przyszłości. Proszę więc już nas nie pytać o materiał, który nigdy wcześniej nie został wydany. (śmiech) Poza tym szefostwo Metal Blade nalegało, byśmy jak najszybciej poszli za ciosem i wydali coś po "Revelation". Niestety, nie było czasu na skomponowanie i nagranie nowego materiału, więc postanowiliśmy wydać coś takiego. Znajdziecie tutaj parę nowych rzeczy, parę bardzo starych, kilka numerów w wersjach koncertowych, kilka w wersjach demo i wszystko to, czego dawno już nie ma na rynku. Prawdę mówiąc, nie byłem na początku przekonany, czy warto taką płytę wydawać, ale kiedy już ją skończyliśmy, okazało się, że wyszła nam naprawdę fajna rzecz. Jestem pewien, że fanom Armored Saint spodoba się ten album.
Podejrzewam, że zebranie tych wszystkich utworów nie było najłatwiejszym zadaniem?
Wiesz, nie było tak źle... Cały materiał zebraliśmy dość szybko, ale sporo czasu zajęło nam doprowadzenie do tego, by nawet te najstarsze nagrania zabrzmiały w miarę przyzwoicie. Szczególnie demo, które nagrywaliśmy dawno temu na czterośladowym magnetofonie, nie brzmiało zbyt dobrze. Nazywając rzecz po imieniu, brzmiało jak gówno. (śmiech) Mastering tego materiału dał nam się we znaki, ale rezultat, który osiągnęliśmy jest całkiem niezły. Musieliśmy sprawić, żeby "Nod To The Old School" brzmiała jak prawdziwa płyta, nie mogło być tak, że nowe kawałki brzmią zabójczo, a tych sprzed piętnastu lat nie da się słuchać. Kiedy już to osiągnęliśmy, cała reszta poszła jak z płatka.
Wygląda na to, że podczas odkrywania na nowo najstarszych nagrań Armored Saint, nieźle się bawiliście. No i pewnie wróciły wspomnienia...
O tak, jak najbardziej! Przecież większość z tych numerów nagrał z nami jeszcze Dave Prichard i fajnie było znów usłyszeć jego grę. Owszem, przywołało to wspomnienia, ale niekoniecznie najlepsze. Większość z tych numerów powstała w okresie bardzo dla Armored Saint trudnym. Demo nagrywaliśmy po odejściu z Chrysalis i nie mieliśmy pojęcia, czy podpiszemy jeszcze kiedykolwiek jakiś kontrakt. Nasza przyszłość była bardzo niepewna i nie mieliśmy pojęcia, co się z nami stanie. Nie wiedzieliśmy, że już niedługo nagramy "Symbol Of Salvation" i jedyna rzecz, jakiej pragnęliśmy wówczas to pograć jeszcze trochę razem i napisać kilka fajnych numerów. Dlatego w niektórych utworach pojawiają się mniej lub bardziej udane eksperymenty - nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Cieszę się, że w końcu fani będą mogli usłyszeć, co zostało z tamtych burzliwych dni. Dobre wspomnienia wiążą się z kolei nagrywaniem Epki "Armored Saint", bo to była nasza pierwsza sesja w życiu. Kiedy słucham "Nod To The Old School", wspominam lepsze i gorsze czasy i sam śmieję się do siebie.
Skoro wspomniałeś o "Armored Saint", powiedz mi, jak to możliwe, że na "Nod To The Old School" znalazły się cztery utwory pochodzące z... trzyutworowego wydawnictwa?
(śmiech) Prawda jest taka, że zarejestrowaliśmy wtedy pięć utworów. Oprócz tych trzech, które trafiły w końcu na "Armored Saint", nagraliśmy "No Reason To Live" i "Stricken By Fate". "No Reason To Live" znalazło się potem na płycie "Saints Will Conquer", więc nie widzieliśmy powodu, by wydawać ten numer jeszcze raz. Ale ta wersja "Stricken By Fate" nie zmieściła się ani na Epkę, ani na żadne inne wydawnictwo, więc możecie jej posłuchać dopiero na "Nod To The Old School". Bardzo lubię "Stricken By Fate" z tej sesji, uważam, że chociaż gorzej brzmi, jest o niebo lepsza niż wersja, która trafiła na "March Of The Saint". Nie wiem na czym to polega, ale gdy decydujesz się na ponowne nagranie jakiegoś utworu, bardzo łatwo zgubić gdzieś jego klimat, to nieuchwytne coś, które tak naprawdę w muzyce jest najważniejsze.
Powiedz mi, cóż to za dziwo zatytułowaliście "Betty'79"?
(śmiech) To moja mama! Nagranie pochodzi z 1979 roku, kiedy nie śniliśmy jeszcze nawet o założeniu Armored Saint, ale we czwórkę - Phil, Gonzo, Joey i ja - graliśmy u mnie w garażu różne cudze kawałki. Wtedy chyba próbowaliśmy coś nagrywać i mama trochę się zniecierpliwiła. (śmiech) Joey gdzieś wygrzebał to nagranie i od razu wiedzieliśmy, że musi trafić na płytę. Kiedy puściłem mamie "Nod To The Old School", była zachwycona. Wiesz, ona wspiera mnie od samego początku mojej muzycznej kariery, zawsze mogę liczyć na jej pomoc. Bardzo ją kocham i chciałem w ten sposób jej podziękować. Nagranie, w którym na mnie wrzeszczy, najbardziej się do tego nadawało. (śmiech)
Na "Nod To The Old School" znalazł się również utwór "Day Of The Eagle" z repertuaru Robina Trowera. Skąd właśnie taki wybór?
Robin Trower to angielski gitarzysta, popularny w latach 70., który grał bardzo podobnie do Hendrixa. Bardzo lubimy jego płytę "Bridge Of Sights", z której pochodzi "Day Of The Eagle". Postanowiliśmy nagrać własną wersję tego utworu i wyszło całkiem fajnie, bo facet, który śpiewał to w oryginale ma podobny głos do mojego - trochę bluesowy, z lekką chrypką.
"Nod To The Old School" to z pewnością bardzo fajne wydawnictwo, ale powiedz, kiedy możemy spodziewać się waszego nowego albumu w pełnym tego słowa znaczeniu?
Wiesz, trudno mi powiedzieć... Prawda jest taka, że w tej chwili najważniejsza jest dla mnie nowa płyta Anthrax. Ostatni album wydaliśmy w 1998 roku i po prostu musimy nagrać coś nowego. Właśnie dlatego, że przez następny rok z okładem będę skoncentrowany wyłącznie na sprawach związanych z Anthrax, postanowiliśmy wypuścić "Nod To The Old School" - żeby ludzie o nas nie zapomnieli.
Na jakim etapie są obecnie prace nad nowym albumem Anthrax?
Scott, Charlie i Frank napisali już kilka numerów. O ile mi wiadomo, Scott siedzi właśnie w studiu w Los Angeles i nagrywa partie gitary na wersje demo tych utworów. Niestety, nie słyszałem jeszcze żadnego z nich, więc nawet nie mogę ci powiedzieć, jak to brzmi. Po powrocie do Stanów Scott będzie miał dla mnie gotową taśmę i wtedy wszystkiego się dowiem. Jestem jednak pewien, że to będzie dobra płyta. Wszystko, co do tej pory nagrałem z Anthrax, bardzo mi się podoba, chociaż każda płyta różni się trochę od swojej poprzedniczki. Mam nadzieję, że na tej również pojawią się nowe elementy, ale że będzie mocna i ostra jak zwykle.
Na czym polega różnica pomiędzy śpiewaniem w Anthrax i Armored Saint, poza stopniem popularności obu zespołów oczywiście?
Najważniejsze dla mnie jest to, by dobrze rozumieć się z ludźmi, z którymi gram. Całkiem inaczej współpracuje się z Charliem, Frankiem i Scottem, niż z Gonzo, Joey'em i Jeffem. Ich sposób bycia i podejście do muzyki wzbogaca w różny sposób moją osobowość i ma duży wpływ na styl śpiewania. Dlatego inaczej brzmi mój głos w Anthrax, inaczej w Armored Saint.
Z Armored Saint udała wam się sztuczka, której bezskutecznie próbowało wielu. Po latach milczenia powróciliście na scenę i zostaliście zaakceptowani przez fanów. Możesz zdradzić sekret waszego powodzenia?
Najważniejsze to nagrać dobrą płytę! Być może nie jest to myśl zbyt oryginalna, ale bez tego nikomu nie uda się come back... Armored Saint nigdy nie był wielkim zespołem, nie sprzedawaliśmy milionów płyt, więc kiedy szykowaliśmy się do powrotu, nie spodziewaliśmy się pieniędzy. Fajnie było po prostu spotkać się ponownie na sali prób. Joey jest moim przyjacielem chyba od ósmego roku życia, Gonzo również i właśnie to nas połączyło. Kiedy jednak znowu zaczęliśmy coś pogrywać, doszliśmy do wniosku, że nie możemy sobie pozwolić na fuszerkę, że musimy nagrać najlepszy album, na jaki nas stać. Dlatego "Revelation" jest płytą, która w niczym nie ustępuje naszym wczesnym wydawnictwom. Może nawet jest lepsza...
Jason Newsted powiedział niedawno w wywiadzie, że Joey Vera świetnie sprawdziłby się na stanowisku basisty Metalliki. Co ty o tym sądzisz?
Byłbym zachwycony, gdyby Joey dostał propozycję grania w Metallice i to z bardzo samolubnego powodu. John Bush miał kiedyś okazję dołączyć do Metalliki, a teraz śpiewa w Anthrax, Joey Vera gra w Metallice - nagle ludzie zaczęliby postrzegać Armored Saint jako zespół cholernie ważny w historii heavy metalu! Każdy chce mieć tych gości w swojej kapeli! Wyobrażasz sobie, ilu ludzi sięgnęłoby wtedy po płyty Armored Saint? Oczywiście, zostanie członkiem Metalliki zmieniłoby bardzo wiele w życiu Joey'a, myślę, że na lepsze. Życzę mu tego, bo to wspaniały człowiek i świetny muzyk, który na pewno potrafiłby się odnaleźć w tej sytuacji. Nie chciałbym jednak zbyt dużo o tym mówić, bo póki co, jest to zwykłe bicie piany. Nie było jeszcze oficjalnej propozycji ze strony Metalliki, więc lepiej się nie nastawiać, żeby się później nie rozczarować. Ale byłoby super!
Przepraszam, czy dobrze usłyszałem? Miałeś propozycję dołączenia do Metalliki?
Ach, w sumie nie ma się czym chwalić... Milion lat temu, jeszcze przed nagraniem "Kill'em All" kolesie z Metalliki spytali, czy nie chciałbym u nich śpiewać. Nic z tego nie wyszło, więc właściwie nie ma o czym mówić.
Czy kiedykolwiek żałowałeś tego, że poświęciłeś swoje życie muzyce metalowej?
No co ty, k**wa, zwariowałeś?! Heavy metal dał mi w życiu bardzo wiele, przeżycia, których wielu innych ludzi może mi tylko pozazdrościć. To dla mnie zaszczyt, że mogę nazywać się metalowcem!
Wolisz śpiewać przed europejską czy amerykańską publicznością?
Marzę zagraniu z Armored Saint w Polsce! Byłem w waszym kraju tylko raz, z Anthraxem, ale reakcja publiczności przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Poza tym nigdzie nie widziałem tylu pięknych kobiet naraz. (śmiech) W ogóle wolimy grać w Europie. Po pierwsze dlatego, że mogę zwiedzić wiele wspaniałych, zabytkowych miast z tysiącletnią historią, a po drugie dlatego, że tak naprawdę tutaj jest nasza publiczność, pełna pasji i oddania. W Stanach wszyscy podążają za modą, dzisiaj słuchają tylko takich zespołów jak Korn czy Deftones, podczas gdy w Europie dobry stary metal wciąż ma się dobrze! Zresztą niech sobie dzieciaki w Ameryce słuchają nu-metalu, zawsze to gitary, a nie popowa sieczka. Może niektóre z nich postanowią pewnego dnia poszukać korzeni tej muzyki i dotrą do prawdziwego metalu?
Dziękuję za wywiad.