Reklama

Zbigniew Namysłowski nie żyje. Tak żegnają legendę

"Zbyszek to był symbol" - tak Zbigniewa Namysłowskiego pożegnał Jan Ptaszyn Wróblewski, jeden z ostatnich legendarnych ludzi polskiego jazzu. "Najzwyczajniej nie potrafię uwierzyć w to, że go nie ma" - dodał Michał Urbaniak.

"Zbyszek to był symbol" - tak Zbigniewa Namysłowskiego pożegnał Jan Ptaszyn Wróblewski, jeden z ostatnich legendarnych ludzi polskiego jazzu. "Najzwyczajniej nie potrafię uwierzyć w to, że go nie ma" - dodał Michał Urbaniak.
Zbigniew Namysłowski miał 82 lata /Paweł Wodzyński /East News

Informacja o śmierci Zbigniewa Namysłowskiego pojawiła się na jego oficjalnym profilu na Facebooku.

"Dnia 07.02.2022 odszedł Zbigniew Jacek Namysłowski - nasz Mąż, Tata, Dziadek - saksofonista jazzowy, kompozytor, aranżer, nauczyciel wielu pokoleń młodych muzyków, leader i chociaż sam tego określenia bardzo nie lubił - legendarny polski jazzman. Bardzo trudno jest nam teraz napisać wszystko co czujemy, trudno jest nam również podsumowywać jego dokonania, bo to co teraz czujemy to przede wszystkim olbrzymia pustka i rozpacz" - napisała rodzina w oświadczeniu.

Reklama

"Z ogromną czułością posyłamy Państwa przed głośniki, aby mogli Państwo wspólnie uczcić pamięć Zbigniewa Namysłowskiego słuchając jego nagrań. To, co dla Taty było bez wątpienia jedną z najważniejszych rzeczy to muzyka jazzowa. Saksofonem i kompozycjami komunikował się ze światem najszczerzej i najgłębiej. Nie przestawał tworzyć, występować oraz nieustannie planował udział w koncertach już w najbliższych tygodniach. Jesteśmy przekonani, że jego muzyka przetrwa, a co za tym idzie Tata będzie zawsze z nami, a także z Państwem. Informacje dotyczące pogrzebu nie są nam jeszcze znane i zostaną podane w późniejszym terminie" - czytamy.

Zbigniew Namysłowski nie żyje. Tak żegnają legendę

"Najzwyczajniej nie potrafię uwierzyć w to, że go nie ma. Był muzykiem pełną gębą i całym swoim życiem" - powiedział w rozmowie z PAP muzyk Michał Urbaniak.

"W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych był siłą napędową całej polskiej muzyki jazzowej. Zawsze był wspaniałym kompozytorem. Mówi się, że istotą jazzu jest improwizacja. Ale nie tylko. Trzeba umieć komponować, mając solidną bazę" - dodał.

Urbaniak podkreślił, że geniusz Namysłowskiego objawiał się na wielu polach. "Na czymkolwiek grał, zawsze miał coś do powiedzenia" - zaznaczył.

Jan Ptaszyn Wróblewski: Zbyszek to był symbol

"Kiedy w latach 60. wskoczył na najwyższy szczebel klasy światowej, kiedy w latach 70. nagrał 'Winobranie' i 'Kuyaviak goes funky', otwarcie mówiliśmy, że jest naj. Stał się dla wszystkich odnośnikiem, tym punktem na topie. Nie szukało się wielkich, amerykańskich, tylko porównywało ze Zbyszkiem, bo On był im równy i od razu wiedziało się ile komu do tego szczytu brakuje. I jak się wszyscy dziwili, że mu się w głowie nie poprzewracało, że nie gwiazdorzył, nie celebrycił" - napisał saksofonista jazzowy Jan Ptaszyn Wróblewski o zmarłym w poniedziałek Zbigniewie Namysłowskim.

"Nie ma Zbyszka Namysłowskiego. To spadło jak grom z jasnego nieba. A dopiero co, planowano byśmy zagrali obok siebie na Zadymce" - dodał Ptaszyn.

We wpisie na Facebooku sięgnął daleko w przeszłość.

"Przeszło 45 lat temu, w Chałturniku robiliśmy taką sesję, a wszyscy poza mną, byli tacy 'wczorajsi'. Mnie szlag trafiał, a tu nagle do mnie Zbyszek, że taki pomysł jest. Ja tylko mu przerwałem i z wściekłości poszedłem na papierosa. Wracam, a Zbyszek znów coś mi nawijać chce. Kazałem się zamknąć, pogoniłem do mikrofonów, a wtedy Jasio Muniak nagle zaśpiewał swoje 'Kto tak pięknie gra'. Oniemiałem i skoczyłem do nich czemu nic mi nie mówili, bo takie fajne. A na to Zbyszek, ze swoim słynnym spokojem: 'No właśnie chcieliśmy Ptaku, ale ty nic nie słuchasz' i tak zaakcentował to nic i pokręcił przy tym głową, że poczułem się jak przedszkolak, który coś przeskrobał i jest wszystkiemu winny" - wspominał.

"Ale już nie będzie więcej wspólnego grania i pogaduszek. Pozostaną wspomnienia i niebotyczny wkład Zbyszka w naszą jazzową rzeczywistość" - podkreślił Ptaszyn-Wróblewski.

Piotr Rodowicz, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, uważa, że Zbigniew Namysłowski był jednym z największych polskich muzyków XX wieku.

"Zbigniew Namysłowski to obok Krzysztofa Komedy najbardziej polski z polskich muzyków jazzowych" - podkreśla.

Według Rodowicza, Namysłowski jest znany na całym świecie właśnie jako przedstawiciel polskiego jazzu, brzmień polskich, oryginalnych, jako muzyk przemawiający własnym charakterystycznym językiem. "A to dla artysty cel najwyższy: mieć własny język, własny głos, własny rozpoznawalny styl" - mówił wiceszef PSJ.

"Namysłowski był wybitnym kompozytorem, znakomitym liderem zespołów, ale był też wspaniałym nauczycielem. W szkole na Bednarskiej ten wielki muzyk zawsze chętnie dzielił się z młodzieżą swoją wiedzą, talentem, umiejętnościami. Przez lata prowadził w tej szkole superband. Najwyższym zaszczytem dla studentów było znalezienie się w składzie tego zespołu" - wspomina Rodowicz dodając, że po latach Zbigniew Namysłowski kontynuował prace z młodymi muzykami podczas organizowanych od 25 lat w Tatrach Jazz Campingów Kalatówki.

"Wielu polskich muzyków jazzowych zawdzięcza mu tak wiele. To, co tak szczodrze im przekazywał, nie zostanie nigdy zapomniane" - powiedział Rodowicz.

"Zbyszek był motorem dla polskiego jazzu, był aktywny, otwierał nam wszystkim nowoczesne ścieżki, był pionierem grania w metrum nieparzystym w Polsce, korzystał z rodzimego folkloru w sposób bardzo intrygujący. Stworzył swój niepowtarzalny język. Będziemy dotkliwie odczuwać jego brak. To strata dla wszystkich jazzmanów i jazzfanów" - napisał Henryk Miśkiewicz.

"Dziękuję za wszystkie inspiracje i wspólne granie. To było cudowne przeżycie. Dziękuję Mistrzu. Twoja muzyka pozostanie z nami" - tak pożegnał muzyka Wojtek Mazolewski.

"Kujaviak goes Funky - ciary na plecach do tej pory... Thanks Zbigniew!" - napisał gitarzysta Leszek Cichoński.

"Odszedł muzyk wybitny" - dodał raper Peja.

Kim był Zbigniew Namysłowski?

Zbigniew Namysłowski urodził się 9 września 1939 roku. Był jednym z najbardziej znanych polskich jazzmanów. Multiinstrumentalistą - z wykształcenia wiolonczelistą, z wyboru puzonistą, saksofonistą altowym i sopranowym, flecistą, a także wyśmienitym kompozytorem i aranżerem.

Należał do pierwszego składu polskich muzyków jazzowych występujących po wojnie poza granicami kraju (z Jerzym Matuszkiewiczem w Danii w 1958 roku). Wyjechał na pierwsze koncerty polskich muzyków do USA w 1962 roku. Jako pierwszy polski muzyk jazzowy nagrał płytę za granicą. Była to "Lola", Decca 1967.

Nagrał ponad 30 autorskich płyt. Albumy: "Winobranie", "Kuyaviak Goes Funky" zostały uznane za płyty wszech czasów w polskim jazzie.

Jest kompozytorem wielu utworów inspirowanych folklorem. "Piątawka", "Siódmawka", "Zabłąkana Owiecka", "1.2.3.4...", "W to Mi Graj", "Bop-Berek" - to tylko niektóre z nich. Do najbardziej znanych jego kompozycji należą: "Der Schmalz Tango", "Jasmine Lady", "Double Trouble Blues", "Western Ballade", "Quiet Afternoon", "Sprzedaj mnie Wiatrowi".

Współpracował m.in. z Krzysztofem Komedą, Czesławem Niemenem, Michałem Urbaniakiem, Krzysztofem Herdzinem i Leszkiem Możdżerem.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Namysłowski | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama