Toshi Ichiyanagi nie żyje. Były mąż Yoko Ono miał 89 lat
Awangardowy pianista i kompozytor Toshi Ichiyanagi, który studiował z Johnem Cage'em i był jednym z czołowych przedstawicieli japońskiej eksperymentalnej muzyki współczesnej, nie żyje. Miał 89 lat.
Artysta na świecie był znany także z tego, że był pierwszym mężem Yoko Ono, zanim ta poślubiła Johna Lennona. Toshi Ichiyanagi zmarł pod koniec ubiegłego tygodnia. Nie podano przyczyny śmierci 89-letniego artysty.
"Chcielibyśmy wyrazić naszą najszczerszą wdzięczność wszystkim tym, którzy kochali go za życia" - powiedział w oświadczeniu prezes fundacji Kanagawa Arts Foundation, Kazumi Tamamura. Muzyk był tam dyrektorem artystycznym.
Ichiyanagi studiował w cenionej Juilliard School w Nowym Jorku i stał się pionierem eksperymentów stosując techniki kompozycji, w które włączał m.in. tradycyjne japońskie elementy i instrumenty oraz muzykę elektroniczną. Znany był ze współprac, które przełamywały granice gatunków - na koncie ma dzieła stworzone m.in. z Jasperem Johnsem i Merce Cunninghamem, a także z innowacyjnymi artystami japońskimi, takimi jak architekt Kisho Kurokawa i poeta-grafik Shuji Terayama.
Oczywiście realizował wspólne projekty także z byłą żoną, Yoko Ono, którą poślubił w połowie lat 50. Para rozstała się w 1962 roku, a później mężczyzna nigdy ponownie się nie ożenił. "W mojej twórczości staram się, aby różne elementy, które często były traktowane osobno jako kontrast i przeciwieństwo w muzyce, współistniały i przenikały się wzajemnie" - powiedział kiedyś Ichiyanagi.
Wśród jego znanych utworów na orkiestrę jest "Berlin Renshi". Twórczość artysty doceniano za "podróżowanie między wpływami i kulturami", przez co od minimalistycznej awangardy był w stanie dotrzeć aż do opery.
Często występował na całym świecie, w 2013 roku napisał "Koncert na marimbę i orkiestrę", a trzy lata później "VI Koncert fortepianowy". Pianista urodzony w Kobe wiązał nadzieje z tworzeniem muzyki już od najmłodszych lat. Jako dziecko wygrał konkurs pianistyczny w Japonii, co zaowocowało ofertą przeniesienia się do Stanów Zjednoczonych. Tam też tworzył i żył przez niemal całe życie.
Artystę pożegna jedynie najbliższa rodzina, która weźmie udział w skromnej ceremonii organizowanej przez syna muzyka.