Reklama

The Devin Townsend Band: "Ciężkie ballady"

"Zmysłowo, choć nadal cholernie ciężko" - takim słowami stara się przybliżyć swoją nową płytę Devin Townsend. Album "Synchestra", w całości stworzony i wyprodukowany przez równie utalentowanego, co i szalonego Kanadyjczyka ukaże się z logiem InsideOut Music 27 stycznia 2006 roku. "To jego najlepszy album" - z pełnym entuzjazmem przekonuje zaangażowany w The Devin Townsend Band perkusista Ryan Van Poederooyen.

Poza regularną wersją, longplay trafi do sklepów w formie specjalnej edycji digipack, z poszerzoną do 16 stron książeczką i dodatkową płytą DVD, na której będzie można zobaczyć niemal godzinny występ The Devin Townsend Band na żywo z sali prób. Cały bonusowy materiał trwać będzie niespełna 75 minut.

W utworze "Triumph" usłyszymy solowe popisy gitarowego guru Steve'a Vai'a.

"To pierwsza moja płyta, która powstała po to, aby czerpać z niej przyjemność. Spodziewam się, że ludzie znienawidzą tę muzykę, bo jest naprawdę zmysłowa, ciężka, epicka i wszystko jest na niej bardzo rozkoszne. Nie mam pojęcia, jak wielu ludzi ma ochotę słuchać tak przyjemnej muzyki. Ci, który lubią być atakowani za każdym razem, gdy włączają odtwarzacz, pomyślą, że ten album jest do kitu. Z kolei ludzie, którzy mają już dość krzyczących na nich kolesi, z pewnością ją pokochają" - wyjaśnił Devin Townsend.

Reklama

"Mimo wszystko, nadal jest cholernie ciężko. Te utwory można by nazwać niemiłosiernie ciężkimi balladami. To jedna z tych płyt, po włączeniu której czujesz się dobrze. Coś, co towarzyszy ci rano lub gdy masz ochotę pośpiewać i uśmiechnąć się, lecz wciąż tak ciężkiego, że kiedy się rozkręci pobije każdą deathmetalową konkurencję" - sprecyzował filar Strapping Young Lad.

"The Devin Townsend Band jest antytezą Strapping Young Lad. Nie mógłbym napisać Synchestry, gdybym wcześniej nie zrobił Aliena. Pomysłem na Synchestrę była całkowita wolność i myślę, że jest to pierwszy mój album, który powstał tak szybko i naturalnie" - skomentował Kanadyjczyk.

Nowa propozycja kanadyjskiego projektu powinna przypaść do gustu przede wszystkim tym spośród fanów talentu Devina Townsenda, którym nie obce są wcześniejsze płyty grupy, ze szczególnym uwzględnieniem albumów "Terra" (2001), "Infinity" (1998) i "Ocean Machine" (1998).

"Synchestra" powstała w tym samym składzie, co poprzednia płyta "Accelerated Evolution" (InsideOut Music, 2003). Do Townsenda dołączyli: Brian Waddell (gitara), Ryan Van Poederooyen (perkusja), Mike Young (bas) i Dave Young (klawisze).

Słów uznania dla nowego albumu Devina Townsenda nie szczędzą też współpracujący z nim muzycy.

"Wydaje mi się, że Synchestra jest najlepszym solowym albumem Devina Townsenda, może nawet najlepszym jego dokonaniem w ogóle! Muzycznie, w porównaniu do Accelerated Evolution, płyta jest prawdopodobnie najbardziej progresywnym albumem w solowej karierze Devina" - powiedział Ryan Van Poederooyen, perkusista zespołu.

"Album jest doprawdy epicki. Znajdujemy tam podniosłe partie, mroczne chwile, intensywne, a nawet humorystyczne momenty. W końcu chodzi też o zabawę, nieprawdaż? Ogólny klimat tej płyty nie jest wyłącznie epicki, choć może być bardzo przytłaczający" - dodał perkusista.

Kopertę płyty "Synchestra" przygotował Geoffrey Rousselot.

W Lutym 2006 roku The Devin Townsend Band wybiorą się prawdopodobnie na wspólną amerykańską trasę ze szwedzkim Opeth. Plany związane z przyjazdem na Stary Kontynent nie są jeszcze znane.

Oto program albumu "Synchestra":

1. "Let It Roll"
2. "Hypergeek"
3. "Triumph"
4. "Babysong"
5. "Vampolka"
6. "Vampira"
7. "Mental Tan"
8. "Gaia"
9. "Pixillate"
10. "Judgement"
11. "A Simple Lullaby"
12. "Sunset"
13. "Notes From Africa".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Guardian | ciężka | ballady | Devin Townsend
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy