Reklama

Tatu powróciły na scenę. Zagrały w Sankt Petersburgu

Tatu było prawdziwym objawieniem na rosyjskiej scenie. Zespół zyskał niespotykaną popularność także w krajach Zachodu, a po 12 latach działalności rozpadł się. Nadal ma jednak spore grono fanów, a po wielu namowach i latach oczekiwania wokalistki znów spotkały się, by razem zaśpiewać.

Tatu było prawdziwym objawieniem na rosyjskiej scenie. Zespół zyskał niespotykaną popularność także w krajach Zachodu, a po 12 latach działalności rozpadł się. Nadal ma jednak spore grono fanów, a po wielu namowach i latach oczekiwania wokalistki znów spotkały się, by razem zaśpiewać.
Nieprzypominająca siebie Lena Katina i Julia Wołkowa przed pierwszym od lat występem /Maksim Konstantinov / Zuma Press / Forum /Agencja FORUM

Pod koniec 2021 roku zapowiadano, że w 2022 Tatu powróci. Z okazji 20 rocznicy wydania albumu "200 km/h in Wrong Lane", wokalistki, które przestały ze sobą współpracować kilka lat temu, miały m.in. udzielić wspólnego wywiadu do filmu dokumentalnego, a także zagrać jubileuszowy koncert. 

W międzyczasie Rosja zaatakowała Ukrainę, a ich powrót na scenę przestał tak mocno interesować opinię publiczną. Zwłaszcza, że Lena Katina i Julia Wołkowa nie chciały wypowiedzieć się w sprawie putinowskiej agresji. Gdy fani domagali się komentarza z ich strony, to pierwsza z wokalistek wyłączyła możliwość komentowania w swoich mediach społecznościowych - zostało to odczytane jako deklaracja prorosyjska.

Reklama

"Czy zdajesz sobie sprawę, że twój prezydent próbuje obecnie zniszczyć Ukrainę, bombardując, zabijając cywilów, a nawet atakując dzieci i szpitale wojskowe? Czy żyjąc pod wpływem propagandy nie masz o tym pojęcia? Powiedz o tym swoim fanom! Na Ukrainie każdego dnia ginie wiele niewinnych istnień!"; 

"Wasz drogi prezydent zabija ludzi i małe dzieci na Ukrainie. Armia rosyjska bombarduje miasta, szpitale i przedszkola. Dzieci rodzą się w piwnicach. Ukraińcy próbują uciec na zachód do Polski, Słowacji, Czech, a nie do Rosji. Obudź się!" - pisali fani.

Tatu zdecydowało się powrócić na scenę, choć sądząc po miejscu i czasie swojego pierwszego od lat performance'u wielu fanów zrozumiało, po której stronie są piosenkarki. Katina i Wołkowa pojawiły się wczoraj w Sankt Petersburgu i wystąpiły przed meczem Zenit FC Petersburg - FC Spartak Moskwa. Ochoczo pozowały do selfie, a także na ściance.

Na scenie zaprezentowały dość wątpliwą jakościowo wersję piosenki "Nas Ne Dogonyat" z udziałem chóru.

Tatu w przeszłości udawały lesbijki. Mają skrajne poglądy

Niektórzy przypominają też, że Julia Wołkowa bez powodzenia startowała w wyborach partii Jedna Rosja, która wspiera Władimira Putina. Mówiła wówczas, że chce zmienić życie swoich wyborców. "Zamierzam zmienić stosunek władz do ludzi, których problemy dobrze znam" - mówiła na nagraniu wyborczym.

O jej konserwatywnym podejściu świadczą m.in. homofobiczne wypowiedzi - mimo że kiedyś sama wraz z Leną Katiną udawała, że są lesbijkami. "Potępiłabym mojego syna, bo uważam, że mężczyzna to mężczyzna. Bóg stworzył mężczyznę, by płodził dzieci. Taka jest natura. Dla mnie mężczyzna uosabia wsparcie i siłę. Nie zaakceptuję syna homoseksualisty. Dwie dziewczyny to nie to samo, co dwóch mężczyzn. Według mnie lesbijki wyglądają o wiele bardziej estetycznie, niż dwóch facetów trzymających się za ręce albo całujących się" - oceniła Wołkowa w jednym z wywiadów.

"Wciąż uważam, że bycie gejem nie jest takie złe, jak bycie mordercą, złodziejem albo narkomanem. Jeżeli miałabym wybrać, geje są z tej grupy najlepsi" - głosiła szokujące i krzywdzące tezy. 

Duet tATu wypromował na świecie takie hity jak "Ya Soshla S Uma" (sprawdź!), "Nas Ne Dogonyat" (sprawdź!), czy "All About Us". Zespół oficjalnie zakończył działalność w 2011 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tatu | t.A.T.u
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy