Reklama

Tajemnicza śmierć Bohdana Gadomskiego. Kiedy sąd ogłosi wyrok?

Po ponadrocznym postępowaniu Sąd Okręgowy w Łodzi ogłosi we wtorek wyrok w sprawie śmierci dziennikarza Bohdana Gadomskiego. Jego opiekun Borys Ł. został oskarżony o znaczne przekroczenie podawanej podopiecznemu dawki insuliny, czym doprowadził go do hipoglikemii i śmierci.

Po ponadrocznym postępowaniu Sąd Okręgowy w Łodzi ogłosi we wtorek wyrok w sprawie śmierci dziennikarza Bohdana Gadomskiego. Jego opiekun Borys Ł. został oskarżony o znaczne przekroczenie podawanej podopiecznemu dawki insuliny, czym doprowadził go do hipoglikemii i śmierci.
Bohdan Gadomski zmarł w marcu 2020 r. /Tadeusz Wypych /Reporter

Po ponadrocznym postępowaniu Sąd Okręgowy w Łodzi ogłosi we wtorek 27 czerwca wyrok w sprawie śmierci łódzkiego dziennikarza Bohdana Gadomskiego. Na ławie oskarżonych zasiadła para jego opiekunów, którzy mieli zająć się 71-letnim, schorowanym i nieposiadającym bliższej rodziny dziennikarzem po jego wyjściu ze szpitala. Niedługo przed śmiercią Gadomski sporządził testament, w którym zapisał im cały swój majątek.  Prokuratura Łódź-Górna oskarżyła 57-letniego Borysa Ł. o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć. Przyjęto, że mężczyzna działał z zamiarem ewentualnym, a więc podając kilkudziesięciokrotnie zawyżoną dawkę insuliny, godził się ze skutkami swojego czynu - ze spowodowaniem śmierci 71-latka włącznie.

Reklama

Natomiast 53-letnia żona oskarżonego Halina K.-Ł. odpowiadała za narażenie pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Żadne z oskarżonych nie przyznało się do winy.

Co doprowadziło do śmierci Bohdana Gadomskiego?

Zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa w tej sprawie złożył szpital, w którym 24 marca 2020 roku zmarł znany łódzki dziennikarz. Jak wykazała sekcja zwłok, do zgonu doszło w wyniku skrajnej hipoglikemii, wywołanej prawdopodobnie przedawkowaniem insuliny.

Śledczy ustalili, że w 2020 roku Gadomski kilkukrotnie przebywał w jednym z łódzkich szpitali. Po wypisie, do którego doszło 6 marca, trafił pod opiekę Borysa Ł. i jego żony. Dziennikarz chorował m.in. na cukrzycę i konieczne było podawanie mu insuliny.

Jak wynikało z dowodów zebranych przez prokuraturę, opiekunowie podawali ten lek w nieprawidłowy sposób, bez wykorzystania specjalnego aplikatora tzw. pena, co prawdopodobnie doprowadziło do znacznego przekroczenia zaleconych dawek. W dniu 8 marca 2020 roku w godzinach rannych oskarżony wezwał pogotowie, ponieważ nie mógł "dobudzić" podopiecznego. Zespół pogotowia ratunkowego stwierdził, że mężczyzna na skutek przedawkowania insuliny był w stanie ciężkim, nie reagował na podawane leki, dlatego też przewieziony został do szpitala, gdzie mimo starań lekarzy zmarł.


"Kluczowa dla śledztwa okazała się opinia biegłego diabetologa, który oszacował, że mogło dojść nawet do 10-krotnego przedawkowania insuliny. Uznał też, że są podstawy do przyjęcia, iż sposób dawkowania insuliny był pozbawiony kontroli i była ona podawana w sposób niewłaściwy" - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.

Borys Ł. wyjaśniał przed sądem, że nie został odpowiednio poinstruowany, w jaki sposób ma posługiwać się strzykawką do podawania insuliny; sędzia zgodził się nawet, by oskarżony zaprezentował swoją własną metodę "odmierzania" leku - bez użycia pena.

Obrońca Andrzej Śmigielski również zwracał uwagę na to, że lekarze ze szpitala, w którym wcześniej przebywał Gadomski, nie zainteresowali się tym, czy jego opiekun wie, jak podawać insulinę, trudno zatem zarzucać oskarżonemu umyślność działania, czy zamiar ewentualny spowodowania uszczerbku na zdrowiu.

Te tłumaczenia nie przekonały jednak prokurator Joanny Sikory. Podkreślała ona, że wszystkie dowody traktowane całościowo wskazują na intencje oskarżonych, motyw i sposób działania. Zwróciła też uwagę, że małżeństwo ukrywało przed znajomymi Gadomskiego fakt jego śmierci i zarządzało jego majątkiem przed ustaleniem spadku.

Ostatecznie dla Borysa Ł. zażądała kary dziesięciu lat więzienia, a dla jego małżonki - pięciu lat pozbawienia wolności.

Obok sprawy karnej w sprawie śmierci Gadomskiego toczy się proces cywilny o spadek po nim. Zgodnie z zapisami w testamencie małżeństwo Ł. miało odziedziczyć cały majątek dziennikarza. Proces jest zawieszony do wyroku w sprawie karnej.

Kim był Bohdan Gadomski?

Bohdan Gadomski ukończył Studium Dziennikarstwa i Wiedzy o Prasie w Łodzi, Państwowe Studium Kultury i Oświaty w Warszawie na kierunku reżyseria teatralna. Uczył się też śpiewu klasycznego oraz studiował filologię polską. Uznanie i rozgłos przyniosły mu publikacje na temat Violetty Villas, Michaela Balla i Shirley Bassey. Był laureatem wielu nagród, m.in. Złotego Pióra dla najlepszego recenzenta.

Współpracował z takimi tytułami jak "Angora" i "Express Ilustrowany", był też częstym gościem Telewizji Polskiej, TVN-u, Superstacji i Polsatu. Sprawował też funkcję redaktora naczelnego w Radiu Łódź, Radiu Classic i Radiu Parada.

Na swoim koncie Gadomski miał też kilka epizodów muzycznych. Wygrał m.in. łódzkie "Spotkanie z polską piosenką" i radiowy konkurs dla młodych piosenkarzy "Bez protekcji" Włodzimierza Korcza.

Na koncie miał też piosenki "Duch Dusza i Ciało", "Czy pani tańczy twista", "Wszystko przeminie, wszystko przepadnie" oraz "Ten wyjątkowy czas". Gadomski napisał również dwie książki biograficzne dotyczące Andrzeja Rodana.

Wyróżniał go specyficzny styl bycia i ubioru - na tyle charakterystyczny, że już po śmierci Gadomskiego, powstała inspirowana jego postacią sztuka teatralna "Tańczący z gwiazdami", która została wystawiona przez łódzki Teatr Powszechny.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bohdan Gadomski | wyrok sądu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy