Szczere wyznanie Dolly Parton. Odwaga bycia sobą wobec przeciwności rodziny
Oprac.: Oliwia Kopcik
Dolly Parton już w młodym wieku miała klarowną wizję własnego wizerunku. Jednak ten nie zawsze i nie przez wszystkich był akceptowany. 77-letnia gwiazda sceny country wyznała, że stylem, który prezentowała w młodości, narażała się zarówno ojcu, jak i dziadkowi, który był kaznodzieją. Artystka przyznała, że dziadek miał trudności z akceptacją jej wyglądu, często próbując namówić ją do zmiany stylu. Mimo to artystka pozostawała wierna sobie.
Odważne stroje, wyrazisty makijaż - krzykliwy styl sceniczny to znak rozpoznawczy Dolly Parton. Artystka przyznała w niedawnej rozmowie z "The Guardian", że występuje na scenie tak długo, że miała okazję prezentować najbardziej dziwaczne i ekstrawaganckie kreacje, które i ją z perspektywy czasu bawią. Jednak, gdy w młodości przyszła gwiazda estrady kształtowała swój styl nie zawsze było jej do śmiechu, szczególnie, że ten nie spotykał się z aprobatą jej bliskich.
Artystka wyznała, że gdy była nastolatką inspirowała, a na pewno fascynowała ją pewna kobieta. W rodzinnym mieście Parton była pewna kobieta, którą wielu opisywało jako wyzywającą i ekstrawagancką. "Ludzie często oceniali ją z powodu jej stylu ubierania, ale ja widziałam w niej inspirację" - wspomniała w rozmowie z brytyjskim dziennikiem.
Styl kobiety wyrył się w pamięci artystki tam mocno, że z czasem sama zaczęła wybierać ekstrawaganckie i wyzywające stylizacje. Ku przerażeniu ojca i ogromnej dezaprobacie dziadka, który był kaznodzieją i wolałby, aby wnuczka prezentowała bardziej stonowany styl. Artystka jednak ani myślała rezygnować ze swojego sposobu ubierania się. Nie zawsze zgadzała się z dziadkiem, który nie akceptował jej wyborów. "Jestem bardzo wrażliwa i nie lubię, gdy ktoś mnie krytykuje. Dziadek miał swoje metody przekonywania mnie do zmiany zdania, które były dla mnie trudne. Ale chyba w każdym z nas kryje się taka część nas samych, która jest gotowa znieść bardzo dużo, by tylko osiągnąć to, czego się bardzo pragnie" - dodała.
Ale nie tylko dziadek miał zastrzeżenia do jej wyglądu. Nawet w czasach swojej największej popularności Parton musiała wykazać się niezwykłym uporem, by pozostać sobą. Przyznała, że przez swój krzykliwy wizerunek nie zawsze była traktowana poważnie, nierzadko sądzono, że jest sceniczną karykaturą. Nawet pracownicy wytwórni wielokrotnie namawiali ją na złagodzenie swojego wizerunku. Ona jednak pozostawała nieugięta, bowiem wierzyła, że niezależnie od tego, jak wygląda, jej talent, prędzej czy później, sam się obroni.
"Zawsze byłam wierna sobie. To zresztą niezmiennie powtarzała moja mama. W swoją karierę włożyłam wiele wysiłku i wszystko, co robię, niezależnie czy chodzi o mój sposób bycia, czy prowadzenie interesów, robię po swojemu, w zgodzie ze sobą, bowiem wierzę, że w tym właśnie jest siła. Poza tym nigdy aż tak bardzo nie przejmowałam się tym, co inni o mnie myślą, a na pewno nie na tyle, aby nie pozwalało mi to pozostać sobą" - wyjaśniła.