Sib Hashian zmarł na zawał serca

Syn tragicznie zmarłego Siba Hashiana, Adam, ujawnił, że przyczyną śmierci jego ojca był zawał serca.

Sib Hashian w trakcie jednego z wywiadów /Youtube / TrackGalsTV
Sib Hashian w trakcie jednego z wywiadów /Youtube / TrackGalsTV 

Sib Hashian zmarł w środę (22 marca) podczas jednego z koncertów z serii Legends od Rock (rejs statkiem po Karaibach). Według relacji syna zmarłego, Adama, Hashian nagle zasłabł na scenie. Inny z naocznych świadków, relacjonujący całe zdarzenie, powiedział, że natychmiast rozpoczęto reanimację artysty, jednak nie przyniosła ona skutku.

W rozmowie z TMZ.com Adam Hashian ujawnił więcej szczegółów dotyczących śmierci ojca.

Zgon perkusisty oficjalnie potwierdzono dopiero kilka godzin po tragedii na scenie. Co więcej, ciało muzyka pozostawało na łodzi jeszcze przez dwa dni, czyli do czasu, aż statek nie dotarł do Miami.

Zmarły perkusista został skremowany podczas prywatnej ceremonii pogrzebowej.

Sib Hashian (właśc. John Thomas Hashian) urodził się w 1949 roku. W 1975 roku założyciel grupy Boston, Tom Scholz, zaprosił go do współpracy. Hasian w składzie zastąpił Jima Masdea.

Perkusista występował w zespole przez osiem lat i nagrał wraz z kolegami z formacji dwa bardzo dobrze przyjęte przez krytykę i fanów albumy - debiutancki "Boston" z wielkim przebojem lat 70. "More Than a Feeling" oraz płytę "Don’t Look Back". Hashian uczestniczył również w pierwszym sesjach nagraniowych do trzeciego wydawnictwa "Third Stage".

1983 roku odszedł z zespołu, a zastąpił go wracający do grupy Masdea. Perkusista z Boston rozstał się w burzliwej atmosferze. Hasin oskarżył Scholza o niewypłacenie mu zarobionych pieniędzy. Ostatecznie po dwóch latach osiągnięto ugodę w sprawie.

Nieco wcześniej, bo w 1980 roku perkusista wspomógł na debiutanckiej solowej płycie kolegę z formacji, Barry'ego Goudreau. Wspólnie stworzyli m.in. przebój "Dreams".

W kolejnych latach miał okazję współpracować m.in. z Sammym Hagarem, The Waboritas i Ernie and the Automatics.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas