Reklama

Roger Waters wyda własną wersję "Dark Side Of The Moon". Bez muzyków Pink Floyd

W rozmowie z The Telegraph basista Pink Floyd wyznał, że nagrał własną wersję albumu "The Dark Side of The Moon". Nie znajdą się na niej pozostali muzycy zespołu, co ma - zdaniem Watersa - pomóc w zrozumieniu realnego sensu tego krążka. "Nie potrafią pisać piosenek, nie mają nic do powiedzenia" - mówi o dawnych kolegach.

Choć Roger Waters ostatnio pojawia się w mediach częściej w kontekście polityki, to wiemy już, co planuje jako muzyk. 79-letni basista ponownie nagrał "The Dark Side of the Moon" - słynny album Pink Floyd, który wyszedł 50 lat temu. Zrobił to... w pojedynkę.

"To ja napisałem 'The Dark Side of the Moon'. Pozbądźmy się tych wszystkich bzdur typu 'my'!" oświadczył Waters twierdząc, że cały album jest jego zasługą w rozmowie z The Telegraph. "Oczywiście byliśmy zespołem, było nas czterech, wszyscy wnieśliśmy swój wkład - ale to mój projekt i ja go napisałem. Więc... bla bla!" - dodał.

Reklama

Fakty są takie, że Waters napisał tekst do każdego z utworów na krążku i skomponował trzy, a dwa inne współkomponował. Poza tym nadal nazywany jest "mózgiem Pink Floyd", bo to on decydował m.in. o kierunku artystycznym grupy w tamtych czasach. Mimo to kultowe partie gitary Davida Gilmoura czy klawiszy Richarda Wrighta zapisały się w ciągu dekad w historii muzyki.

Waters sądzi, że kolegom z Pink Floyd brakowało talentu i żerowali na jego zdolnościach. "Cóż, Nick [Mason] nigdy nie udawał. Ale [David] Gilmour i Rick [Wright]? Nie potrafią pisać piosenek, nie mają nic do powiedzenia. Nie są artystami!" - mówi basista, który odcina się od dawnych kolegów, jednocześnie podczas koncertów pokazujący na telebimach zdjęcia dawnych kolegów (z wyjątkiem Gilmoura, którego pomija).

W marcu 2023 roku w sklepach pojawi się nowa edycja albumu, który jest uznawany za jeden z najważniejszych i najpopularniejszych w historii muzyki. Wydarzy się to z powodu 50-lecia krążka - to idealna data także dla Watersa. Tristam Fane Saunders, pisarz, miał otrzymać przedpremierowy odsłuch płyty i podzielił się swoją opinią o nagraniach z The Telegraph. 

"'Time', ten lament młodego człowieka nad śmiertelnością, brzmi strasznie z tembrem starca" - zauważył i dodał, że "fragmenty brzmią bardzo dobrze". "'Breathe' jest cudowne w przeobrażonym, powolnym, akustycznym groove. 'Money' o zabarwieniu country mogłoby być kawałkiem późnego Johnny'ego Casha, z Watersem warczącym charyzmatycznie na samym dole swojego rejestru" - zdradził. 

Na pozostałych ścieżkach mają pojawić się także fragmenty poezji mówionej w wykonaniu Watersa. Muzyk zrobił to ponoć po to, by oddać prawdziwego ducha tego, co chciał powiedzieć i zmusić do podążania za "głosem rozsądku". "Za mało ludzi rozpoznało, o co chodzi, co wtedy mówiłem" - twierdzi. 

Nie wiadomo, kiedy dokładnie pojawi się album w nowej wersji, choć gazeta sugeruje, że będzie to maj 2023 roku. Pod koniec ubiegłego roku Roger Waters zrobił podobnie z utworem "Comfortably Numb", z którego wyrzucił kultową solówkę i dodał recytowany tekst.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Roger Waters
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy