Podano przyczynę śmierci Jamesa Woolleya
Były klawiszowiec Nine Inch Nails zmarł 15 sierpnia w wyniku obrażeń, jakich doznał podczas upadku z drabiny. Miał 50 lat.
Przyczynę śmierci Woolleya podała jego obecna żona. Według jej relacji muzyk spadł z drabiny i doznał poważnych obrażeń szyi oraz kręgosłupa. Stało się to, gdy Woolley próbował naprawić sprzęt muzyczny w swoim studiu.
Pierwsza o tragicznej śmierci muzyka poinformowała jego była żona, Kate Van Buren.
"Poznałam Jamesa Woolleya pod koniec 1991 roku w Sunset Social Club w Los Angeles. Byłam na koncercie ze swoją przyjaciółką Tatianą. Utknęłyśmy w długiej kolejce do toalety. James siedział nieopodal nas. Zaczęliśmy rozmawiać. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie miałam wtedy, że grał na klawiszach w Nine Inch Nails. Dowiedziałam się dopiero kilka tygodni później" - napisała o początkach znajomości z muzykiem.
Początki kariery Woolleya to współpraca z byłym perkusistą NIN, Chrisem Vrenną, z którym założył zespół Die Warzau. Do formacji Trenta Reznora dołączył w 1991 roku, zastępując na klawiszach Lee Marsa. Pierwszy raz z grupą wystąpił na trasie Lollapalooza (trwała od 18 lipca do 20 sierpnia). Pojawił się też na pierwszych koncertach tournee "Self Destruct" w 1994 roku.
Ponadto wystąpił w klipach zespołu do utworów "Wish" i "March of the Pigs", a w 1993 roku wraz z grupą został laureatem nagrody Grammy w kategorii najlepszy wykonanie utworu metalowego ("Wish").
Reznor wspomniał Woolleya w rozmowie z "Rolling Stone":
"To tragiczna informacja. Nie widziałem się z Jamesem od jakiegoś czasu, ale zawsze czule go wspominam. Był zabawnym i dobrym facetem oraz solidnym muzykiem" - stwierdził artysta.
Oprócz współpracy z Nine Inch Nails, muzyk nagrywał z grupa 2wo, VOID, a także miał swój wkład w płytę "Torture Technique" grupy Sister Machine Gun.