Nie może się pozbierać po śmierci męża. "Jestem w wielkiej traumie"
Ewa Krawczyk w rozmowie z "Super Expressem" opowiedziała o tęsknocie i samotności, jaką odczuwa nadal - dwa lata po śmierci ukochanego męża, Krzysztofa Krawczyka. "Cały czas tęsknię za Krzysiem, brakuje mi go" - wyznaje.
Ewa Trelko i Krzysztof Krawczyk po raz pierwszy spotkali się w 1982 roku i od razu między nimi zaiskrzyło. Cztery lata później powiedzieli sobie sakramentalne "tak", a pomimo rozwodu w 2002 roku pojednali się i na nowo połączyli sakramentem. Mówili o sobie, że są "bratnimi duszami".
5 kwietnia minęły dwa lata od śmierci legendarnego wokalisty. W rozmowie z "Super Expressem" Ewa Krawczyk wyznała, że nadal nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanego męża. "Mówi się, że czas leczy rany, ale w moim przypadku tak nie jest. Dopiero zaczynam raczkować, ale mogę już wyjść do ludzi, rozmawiać" - mówi wdowa po piosenkarzu.
Ewa Krawczyk bardzo tęskni za Krzysztofem i każdego dnia odwiedza go na cmentarzu. "Jednak moje życie ciągle wygląda tak samo: dom, cmentarz, kościół. W dalszym ciągu jestem w wielkiej traumie, jest mi smutno, tęsknię za Krzysiem" - opowiada dodając, że do ostatnich dni męża opiekowała się nim z największą czułością i troską.
Od dwóch lat Krawczyk jest w niekończącej się żałobie, a z powodu tęsknoty nie może cieszyć się codziennymi sprawami. "Cały czas jestem samotna, bo to nie jest tak, że ktoś przyjdzie i człowiek zaraz tryska humorem. To się tak nie da... Jeszcze nie jestem gotowa na takie uroczystości. Cały czas jestem depresyjna, to nie jest tak, że mi przeszło. Cały czas tęsknię za Krzysiem, brakuje mi go" - przyznaje.
Zobacz też:
Minister nagrał płytę z piosenkami Krawczyka. "Pokazać inną twarz polityków"