Nicky Wire wściekły na muzyków przyjmujących tytuły od Elżbiety II

Nicky Wire w dość mocnych słowach podsumował muzyków, którzy definiują się jako lewicowi, a jednocześnie przyjmują tytuły z rąk królowej Elżbiety II. "Prędzej wydłubałbym sobie oczy" – stwierdził, gdyby sam miał przyjąć jakiś z nich.

Nicky Wire stwierdził, że nigdy nie przyjmie tytułu szlacheckiego
Nicky Wire stwierdził, że nigdy nie przyjmie tytułu szlacheckiegoDave M. BenettGetty Images

Nicky Wire to lider walijskiego rockowego zespołu Manic Street Preachers. Basista i autor tekstów grupy nie kryje się ze swoimi lewicowymi poglądami.  Ma jednak pretensje do innych muzyków identyfikujących się jako lewicowi, że wyczekują i akceptują tytuły nadawane prze monarchię.

"Jestem pełen wątpliwości i sprzeczności, mimo to nadal przestrzegam pewnych zasad. Moje dzieci przeszły gruntowną edukację, nadal wierzę w wysokie podatki i tego typu rzeczy, trzymam się swoich korzeni... Wcale nie porzucam żadnej z tych rzeczy, ale nie wiem, czy mają one wpływ na współczesne życie" - komentował w magazynie "MOJO".

"Widzisz rzekomo lewicowych aktorów i gwiazdy muzyki, ustawiające się w kolejce po tytuły. Ja wolałbym sobie wydłubać oczy ołówkiem" - stwierdził.

Wire jako przykłady zachowania zgodnego ze swoim sumieniem podał Davida Bowiego (odrzucił tytuł szlachecki w 2000 roku) i Paula Wellera (zrobił to w 2007 roku).

Gwiazdy u królowej

26 października 1965 roku to wyjątkowa data dla fanów grupy The Beatles. Wtedy właśnie zespół został uhonorowany Orderem Imperium Brytyjskiego. Oprócz czwórki z Liverpoolu u królowej pojawiło się sporo gwiazd. Oto najsławniejsze z nich.

Nieco niższym stopniem odznaczono Toma Jonesa, który w 1999 roku otrzymał odznaczenie Oficera Imperium BrytyjskiegoGetty Images
Ostatnimi dwoma głośnymi nazwiskami, które warto wspomnieć w tym zestawieniu są Adele…Getty Images
Królowa nie uczestniczyła równiez we wręczaniu Orderu Imperium Brytyjskiego Mickowi Jaggerowi w 2003. Wokalista otrzymał odznaczenie od księcia Karola, co lider The Rolling Stones miał odebrać jako afront. Można jednak zrozumieć królową, że nie chciała wręczyć medalu osobie nawołującej do anarchii oraz nazywającej Elżbietę wiedźmą.
Problemów nie sprawiał natomiast Elton John, który w 1996 roku od królowej otrzymał odznaczenie Komandora Imperium Brytyjskiego, co pozwoliło mu nosić tytuł "sir"Getty Images
Problemu z przyjęciem medalu od księcia Karola nie miała natomiast Kylie Minogue, która otrzymała go w 2008 roku.Getty Images
Tytułem Komandora Imperium Brytyjskiego został uhonorowany również Sting w 2003 roku.Getty Images
W 2007 roku za podobne zasługi został uhonorowany Bono. Ceremonia odbyła się w Irlandii, a medal wręczył ambasador brytyjski, David Reddawa.Getty Images
…oraz PJ Harvey. Obie otrzymały Order Imperium Brytyjskiego w 2013 roku za zasługi na polu muzycznym.Getty Images
W 2003 roku order Komandora Imperium Brytyjskiego otrzymał David Gilmour za swój wkład w promowanie kultury brytyjskiej oraz działalność charytatywną.Getty Images
The Beatles odbierali swoje odznaczenia w aferze skandalu. Wcześniej odznaczeni oddawali swoje ordery na znak protestu. John Lennon zaznaczył jednak, że wiele osób otrzymało odznaczenia za zabijanie ludzi, więc być może Beatlesom należy się ono bardziej. To nie jedyna kontrowersja związana z uhonorowaniem grupy. Przed spotkaniem z królową muzycy mieli rozluźnić się w jednej z toalet Pałacu Buckingham marihuaną. To tłumaczyłoby dlaczego powiedzieli do Elżbiety, że wygląda w rzeczywistości na o wiele milszą niż na fotografiach.

Jesienią ukaże się nowa płyta zespołu - "The Ultra Livid Lament" - na której, według słów członków grupy, nie będzie żadnego utworu o pandemii. James Dean Bradfield stwierdził, że nie chcą znieważać w ten sposób chorych i zmarłych na COVID-19.

Formacja planuje jednak zagrać koncerty dla medyków. Wszystkie profity przekazane zostaną na publiczną służbę zdrowia.

Richey Edwards (Manic Street Preachers): 25 lat od zniknięcia idealnego

Gdy 1 lutego 1995 roku James Bradfield, wokalista Manic Street Preachers, zapukał do pokoju hotelowego, w którym miał przebywać jego kolega z zespołu, Richey Edwards, odpowiedziała mu cisza. Tego dnia Edwards zniknął bez śladu.

Dlaczego zatem tak ceniono go w zespole? Był genialnym tekściarzem (prawie w całości stworzył słowa do piosenek z najlepszej płyty Manic Street Preachers "The Holy Bible") i, pomimo tego, że z grą na instrumentach było mu nie po drodze, odpowiadał za całe brzmienie zespołu. David TongeGetty Images
Oprócz tego Edwards miał jeszcze jedną ważną rolę - był medialną twarzą zespołu. Chętnie udzielał wywiadów, jednak nie dlatego, że uwielbiał dziennikarzy. Rozmowy był dla niego idealną okazją do publicznego wyrażenia swoich poglądów. Wywiad z Richey'em na długo zapamięta Steve Lamacq, pracujący wtedy dla "NME". Gdy dziennikarz odważył się zakwestionować autentyczność i szczerość tekstów muzyka, ten wyciągnął żyletkę i wyciął sobie na lewym przedramieniu napis "4 real" ("Naprawdę"). Rana wymagała założenia 17 szwów, jednak Edwards zgodził się na to dopiero, gdy skończył rozmawiać z dziennikarzem. Mick Hutson/RedfernsGetty Images
"Kiedy ponownie przeczytałem jego teksty, po raz kolejny uderzyła mnie ich błyskotliwość. Już prawie zapomniałem, jak bardzo brakuje mi Richey'a jako autora słów naszych piosenek. Brakuje mi go również, ponieważ byłem fanem jego intelektu i zagorzałego charakteru, dzięki któremu był bardzo surowym krytykiem naszych poczynań. Nigdy nie napisałbym takich rzeczy jak on. Nawet nie zamierzałem próbować" - mówił kilka lat temu basista Nicky Wire. "Richey był mistrzem tekstu i traktował słowa piosenek jako własny sposób artystycznego wyrazu. (...) Był genialny. Wiecie, ten koleś czytał sześć pieprzonych książek tygodniowo!" - dodał Bradfield, zdradzając również, że sam tworzył muzykę tak, by podobała się Richey'owi. Mick Hutson/RedfernsGetty Images
Kariera Richey’a rozwijała się powoli i dość nietypowo. Na początku był w zespole… kierowcą. Dopiero później pozostali muzycy zaakceptowali go jako czwartego członka grupy. Jedynym problemem było to, że ani śpiew, ani instrumenty nie były mocnymi stronami Edwardsa. Stał się Sidem Viciousem Manic Street Preachers - występował na scenie z gitarą, która nie była podłączona do wzmacniacza. "Nienawidzę mojej gitary z całego serca. Nawet nie chce mi się rozwalać jej na scenie. Nie zasługuje na śmierć" - mówił.Martyn GoodacreGetty Images
W 2008 roku, z powodów prawnych, uznano go za zmarłego, jednak jego rodzina jest przekonana, że Richey uciekł od bieżących spraw i żyje w samotności w nieznanym im miejscu. Jego siostra Rachel zdradziła, że mężczyzna od najmłodszych lat miał obsesję na punkcie "zniknięcia idealnego". Martyn GoodacreGetty Images
Następnej poszlaki, dwa tygodnie od zniknięcia, dostarczył jeden z tamtejszych taksówkarzy, twierdząc, że zawiózł zaginionego do serwisu samochodowego w Bristolu. Według ustaleń Edwards zabrał stamtąd auto, które odnaleziono dwa dni później w okolicy "mostu samobójców" na rzece Severn. Policja przyjęła, że cierpiący na depresję muzyk targnął się na swoje życie. W tę wersję nie wierzyli, i wciąż nie wierzą, jego przyjaciele i rodzina. Sam Edwards przed zaginięciem podkreślał, że na samobójstwo nie jest gotów. Nigdy też nie odnaleziono jego ciała.Mick Hutson/RedfernsGetty Images
Powstała również teoria, że Edwards cierpiał na zespół Aspergera i zniknięciem próbował poradzić sobie z chorobą. Sporo miejsca w książce poświęcono też tajemniczej Vivian, z którą członek Manic Street Preachers miał spotkać się ostatniej nocy przed zaginięciem. 1 lutego 2020 roku mija 25 lat od tajemniczego zniknięcia Richey'a Edwardsa. Andy Willsher/RedfernsGetty Images
Opisano tam ważne spotkanie Richey'a z kobietą ze szpitalu w Cardiff, która w późniejszym czasie wyjechała do Izraela. "Zbieg okoliczności sprawił, że ten wątek znów wyszedł na wierzch, gdy Leon (autor książki - przyp. red.) zaczął mówić o Rachel u fryzjera. "Kobieta tnąca mu włosy powiedziała: 'On żyje w kibucu w Izraelu, każdy to wie'" - pisarz był totalnie zaskoczony i początkowo zbagatelizował usłyszane słowa. Jednak teorię nieco uwiarygodniła siostra muzyka, która przyznała, że Edwards myślał krótko o wyjeździe do tego kraju.Martyn GoodacreGetty Images
Jest 1 lutego 1995 roku. Bradfield stoi przed drzwiami do pokoju Richeya. Tekściarza jednak nie ma w środku. Jak się później okazało, wymeldował się z hotelu o siódmej rano. Niemal natychmiast rozpoczęto poszukiwania. Szybko ustalono, że od dwóch tygodni Edwards wypłacał ze swojego konta codziennie po 200 funtów. Kolejny trop prowadził do mieszkania muzyka w Cardiff. Tam znaleziono karty kredytowe i paszport Edwardsa, jednak po samym tekściarzu nie było śladu. Później widziano go w okolicach urzędu paszportowego i dworca autobusowego w Newport. David TongeGetty Images
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas