Reklama

Lynyrd Skynyrd poinformowało o przyszłości zespołu. "W najlepszym interesie fanów"

Słynny amerykański zespół Lynyrd Skynyrd ogłosił, że nie przerywa działalności po śmierci Gary'ego Rossingtona. Był on ostatnim żyjącym członkiem-założycielem legendarnej grupy rockowej z jej oryginalnego składu.

Słynny amerykański zespół Lynyrd Skynyrd ogłosił, że nie przerywa działalności po śmierci Gary'ego Rossingtona. Był on ostatnim żyjącym członkiem-założycielem legendarnej grupy rockowej z jej oryginalnego składu.
Gary Rossington zmarł w marcu 2023 roku /Bill Tompkins / Contributor /Getty Images

Gary Rissongton zmarł 5 marca 2023 roku. Muzyk był ostatnim żyjącym ze składu Lynyrd Skynyrd, który zakładał grupę w 1964 roku. Po jego śmierci pojawiły się głosy, że nadszedł czas, by grupa przeszła na emeryturę. Inni fani chcieli, żeby twórczość była ciągle żywa, a zespół nadal grał.

W nowym komunikacie wystosowanym do mediów przez Lynyrd Skynyrd dowiadujemy się, że choć początkowo muzycy byli niepewni wobec kontynuowania, to podjęli ostateczną decyzję i nadal będą występować pod tym samym szyldem. "Po wielu dyskusjach z zespołem, rodzinami Ronniego Van Zanta i Allena Collinsa oraz Dale'a Rossingtona, osiągnęliśmy jednolite wsparcie" - czytamy w oświadczeniu. "[Oni] czują, że kontynuowanie występów na żywo i utrzymanie muzyki przy życiu jest w najlepszym interesie fanów i wszystkich zaangażowanych" - dodają muzycy.

Wdowa po gitarzyście, Dale Rossington, argumentując decyzję cytuje słowa męża, że "muzyka Lynyrd Skynyrd jest większa niż ja [Gary Rossington] lub jakakolwiek jedna osoba". "Gary przy każdej okazji dawał do zrozumienia, jak ponadczasowa jest ta muzyka i zawsze jego celem było utrzymanie muzyki przy życiu dla jego braci, ponieważ to zawsze było ich marzeniem. Spędził całe swoje życie próbując kontynuować to marzenie dla Ronniego, Allena, Steve'a i wszystkich innych przez te lata. Chociaż nie był w stanie fizycznie być na scenie z obecnym składem przez ostatnie kilka lat, wspierał ich w każdy sposób. Jego marzenie będzie kontynuowane dzięki Johnny'emu [Van Zantowi - wokal], Rickey'owi [Medlocke'owi - gitara] i reszcie naszych kolegów z zespołu, którzy będą nieść jego dziedzictwo i muzykę przyszłym pokoleniom" - dodaje Dale Rossington.

Reklama

"Gary był nie tylko moim bratem, kolegą z zespołu i przyjacielem. Myślę, że kochał mnie tak bardzo, jak ja jego. Zrobilibyśmy dla siebie wszystko. Śmialiśmy się, upadaliśmy, płakaliśmy i godziliśmy się, dzieliliśmy scenę przez ostatnie 36 lat. Gary, wraz z moim bratem Ronniem i Allenem, założył ten zespół i pozostawił nam wszystkim spuściznę muzyczną, która przetrwała próbę czasu i trwa przez ponad trzy pokolenia fanów" - wyjaśnia Johnny Van Zant.

Aktualnie w zespole Lynyrd Skynyrd oprócz Van Zanta i Medlocke'a występują jeszcze Mark "Sparky" Matejka, perkusista Michael Cartellone, basista Keith Christopher, klawiszowiec Peter Keys oraz wokalistki wspierające - Carol Chase i Stacy Michelle. Gdy w 2021 Rossington przeszedł zawał serca, jego miejsce chwilowo zajął Damon Johnson (Thin Lizzy). Nie wiadomo jednak, czy w zaistniałej sytuacji dołączy do zespołu na stałe.

"Krwawa przysięga" miała zostawić Lynyrd Skynyrd w rękach zespołu

Johnny Van Zant po śmierci Gary'ego Rossingtona stał się najdłużej działającym w zespole członkiem. W Lynyrd Skynyrd jest od 1987 roku, gdzie zastąpił swojego brata, Ronniego. Rickey Medlocke natomiast występuje w nim od 1996 roku, choć przez pewien czas w 1971 i 1972 roku także współpracował z zespołem.

Co ciekawe, członkowie zespołu, którzy przeżyli katastrofę samolotu z 1977 (zginęło tam trzech członków grupy) złożyli ponoć "krwawą przysięgę". Ustalili, jeszcze przed powrotem na scenie w latach 80., że pozostali muzycy nie będą mogli używać nazwy Lynyrd Skynyrd, gdy w zespole nie będzie minimum trzech oryginalnych członków. Na przestrzeni lat umierali kolejni muzycy, a gdy w 2009 roku pozostał już tylko Gary Rossington, ojciec jednego z muzyków stwierdził, że grupa może występować z Rossingtonem pod tą nazwą. Dodawał jednak: "To wątpliwe [występować - [przyp. red.] bez oryginalnego członka zespołu, mam wątpliwości". "Nie zamierzamy oddać tego w ręce nikogo, kto zrujnowałby nazwę, pozwoliłby na to, żeby to wyszło w obce ręce i nie miałby szacunku dla nazwy" - mówił Larkin Collins.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lynyrd Skynyrd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy