Reklama

Kto odziedziczy fortunę po śmierci Aviciiego? Popularny DJ zostawił gigantyczny spadek

Zmarły samobójczą śmiercią szwedzki DJ i producent Avicii pozostawił spadek o wartości blisko 100 mln zł.

Zmarły samobójczą śmiercią szwedzki DJ i producent Avicii pozostawił spadek o wartości blisko 100 mln zł.
Avicii miał 28 lat /MPI04/Capital Pictures /East News

28-letni Avicii, czyli Tim Bergling, 20 kwietnia został znaleziony martwy w posiadłości należącej do sułtana Omanu. W tym kraju szwedzki DJ spędzał wakacje.

Kilka dni po śmierci DJ-a specjalne oświadczenie wystosowała rodzina Berglinga, w którym podano, że Avicii popełnił samobójstwo. "Nie dawał już rady. Chciał znaleźć spokój" - pisali jego bliscy. "Zmagał się z myślami o sensie, życiu, szczęściu" - podano w komunikacie. Prywatny pogrzeb DJ-a odbył się 10 czerwca w Sztokholmie.

Jak pisze szwedzka gazeta "Expressen", Avicii nie zostawił testamentu. Nie był żonaty, nie miał dzieci. Dziedziczą po nim rodzice: Klas Bergling i Anki Lidén. Do nich będą spływać tantiemy.

Reklama

Spadek wyceniono na 231 mln koron szwedzkich, czyli w przeliczeniu ponad 96 mln zł.

Część majątku to nieruchomość w Los Angeles w Stanach Zjednoczonych, którą udało się sprzedać w sierpniu za ponad 61 mln zł. To willa z 2008 roku o powierzchni 650 metrów kwadratowych wraz z ogrodem o powierzchni 1200 metrów kwadratowych. Tim Bergling pokazał ją na kilku zdjęciach, które za życia umieścił na Instagramie.

Za życia gwiazdor przekazał w trakcie swojej kariery miliony na cele charytatywne. W 2012 roku cały dochód z tuornee po USA przekazał organizacji Feeding America. Rok później przekazał milion euro fundacji prowadzonej przez szwedzkie radio.

"Z moralnego punktu widzenia uważam, że kiedy dojdzie się do poziomu, kiedy ma się rzekę pieniędzy, których się nie potrzebuje, najbardziej ludzkie i oczywiste jest podzielenie się nimi z tymi, którzy ich potrzebują" - powiedział Avicii w filmie dokumentalnym z 2013 roku.

Avicii w 2016 r. postanowił wycofać się z branży i zrezygnować z występów na żywo. Wszystko przez problemy zdrowotne związane z nadużywaniem alkoholu. U Berglinga zdiagnozowano ostre zapalenie trzustki. DJ musiał przejść również operację usunięcia woreczka żółciowego. Wcześniej dwukrotnie trafiał na odwyk. Avicii przyznawał także, że nie radził sobie ze stresem, który wpływał na niego destrukcyjnie.

"Podróżujesz, żyjesz na walizkach, wszędzie, gdzie jedziesz, jest pełno alkoholu. To dziwne, gdy nie pijesz" - opowiadał.

"Wpadłem w taki nawyk - żeby dodać sobie pewności siebie, musiałem mieć alkohol. Zacząłem być od niego zależny" - mówił.

Avicii był znany m.in. dzięki takim utworom jak "Hey Brother", "Waiting For Love", "Wake Me Up". Klip do tego ostatniego został odtworzony ponad 1,74 miliarda razy.

Drzwi do największych klubów Europy otworzył mu jednak wydany w 2010 roku singel "Seek Bromance", który zdobył listy przebojów m.in. w Belgii, Holandii, ojczystej Szwecji, a także, jako wersja z wokalem, w Wielkiej Brytanii. Od tego momentu kariera DJ-a nabrała rozpędu, a jego utwory regularnie zaczęły trafiać na wysokie miejsca rankingów muzycznych na całym świecie. Mimo młodego wieku Avicii został już dwukrotnie nominowany do nagrody Grammy - za utwór "Sunshine", tworzony we współpracy z Davidem Guettą oraz za solowy singel "Levels", wydany w 2013 roku.

INTERIA/RMF
Dowiedz się więcej na temat: Avicii | spadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy