Reklama

Kat: Byliśmy prekursorami

Jak już informowaliśmy, pod koniec kwietnia do sklepów trafiły wznowienia dwóch klasycznych płyt polskiego heavy metalu, "Oddech wymarłych światów" i "38 Minutes Of Life" grupy Kat. O tym jak przebiegały nagrania sprzed 20 lat przypomniał w rozmowie z INTERIA.PL Piotr Luczyk, gitarzysta Kata.

INTERIA.PL jest medialnym patronem reedycji płyt "Oddech wymarłych światów" i "38 Minutes Of Life". W naszym konkursie możecie wygrać egzemplarze tych klasycznych pozycji. Szczegóły znajdziecie tutaj.

- Mieszkaliśmy w Warszawie, a do studia dojeżdżaliśmy autobusem lub podwoził nas Andrzej Puczyński. Było lato, słoneczna pogoda, a my byliśmy naładowani świadomością, że nagrywamy bardzo ważną płytę. Materiał wprawdzie był już znany z koncertów, ale dopiero teraz miał być oficjalnie wydany.

Reklama

- Pamiętam, że studio było w budowie, a nasz sprzęt stał pomiędzy materiałami budowlanymi. Właściwie w dużej części studio było niedokończone, ale nas to nie zrażało. Miałem świadomość brzmienia o które mi chodzi i tego co mam zagrać. Pamiętam że ciągle dyskutowaliśmy z Andrzejem Puczyńskim na temat soundu i ciągle podawałem jakieś przykłady. Sesja odbywała się z przerwami. Pod koniec w dziwny sposób skasowały się ślady perkusji w dwóch utworach. Był to największy problem w całych nagraniach, ale jakoś z tego wybrnęliśmy - wspomina Piotr Luczyk.

Gitarzystę Kata zapytaliśmy, czy po 20 latach od nagrania "Oddechu..." i "38 Minutes Of Life" coś by zmienił w tych nagraniach.

- Na płycie "Oddech wymarłych światów" globalnie nic bym nie zmieniał. Oczywiście jest kwestia brzmienia, które można by było teraz uzyskać oraz nagrać wszystko precyzyjniej. Nagrywając te utwory jeszcze raz z pewnością na to zwróciłbym uwagę, ale kompozycje są dopracowane do końca i pozostawiłbym je w takiej formie. Myślę ze jest to jedna z najbardziej udanych płyt Kata, dlatego też echa tej muzyki słychać na naszym ostatnim albumie "Mind Cannibals".

- Wszystko co wtedy nagrywaliśmy było przeanalizowane od każdej strony. Jedynie teksty to kwestia dyskusyjna [ich autorem był Roman Kostrzewski, były już wokalista grupy, który rozstał się z grupą po konflikcie z Luczykiem - przyp. red.]. Muszę powiedzieć że podchodziliśmy do nich raczej w sposób humorystyczny. Jeśli by zmienić ich konwencję, a traktowałyby o równie poważnych tematach, to nie mam nic przeciw temu. W końcu w Kacie zawsze najpierw powstawała muzyka, a teksty były dopisane później. Dla nas nigdy nie były one pierwszoplanowe.

Koncertowa płyta "38 Minutes Of Life" została nagrana w 1987 roku, kiedy to Kat dwukrotnie występował przed Metalliką w katowickim "Spodku".

- To było wielkie przeżycie i możliwość sprawdzenia się. Po tych koncertach Kat się zmienił. Zobaczyliśmy że granie jak Metallica jest w zasięgu naszych możliwości. Oczywiście grając nasz repertuar. Uwierzyliśmy w siebie i potem nagraliśmy "Oddech wymarłych światów" - mówi nam Piotr Luczyk.

Wśród dodatków na reedycjach pojawiły się koncertowe nagrania video - "Wyrocznia" i "Masz mnie wampirze" z Opola na "38 Minutes Of Life" oraz "Metal And Hell" i "666" z katowickiego "Spodka" na "Oddechu wymarłych światów".

- Na początku trochę się uśmiałem. Głównie przy koncercie z opolskiego festiwalu - te teatralne gesty itd. Z drugiej strony trzeba spojrzeć na tamte czasy. Nie mieliśmy doświadczenia w pracy z kamerami. Ale byliśmy prekursorami. Niektórych odbiorców nasz image szokował, ale dowodzi to jednego - byliśmy bardzo zaangażowani w to co robimy. Efekt jest taki że po latach znowu wydajemy reedycje tych płyt - przekonuje gitarzysta.

- Natomiast koncert ze "Spodka" jest OK. Tu już widać że dobrze się czujemy na dużych scenach i wiemy co tam robimy - dodaje Piotr Luczyk w rozmowie z INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kat | oddech | nagrania | kata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama