Jak zginął Brian Jones? Netflix planuje dokument o śmierci muzyka
Wątpliwości, które narosły wokół śmierci Briana Jonesa z The Rolling Stone, wkrótce zostaną rozwiane? Nowy dokument Netflixa "No Expectations, The Murder of Brian Jones" ma rzucić nowe światło na sprawę.
Brian Jones zginał w nocy z 2 na 3 lipca 1969 roku w wieku 27 latMark and Colleen HaywardGetty Images
Gitarzysta i założyciel The Rolling Stones - 27-letni Brian Jones - utonął w nocy z 2 na 3 lipca 1969 roku w basenie we własnej posiadłości, a jego śmierć pozostawiła wiele znaków zapytania. Policja po przeprowadzeniu śledztwa uznała jednak, że był to nieszczęśliwy wypadek.
"Uważam, że został zamordowany i że policyjne śledztwo nie zostało przeprowadzone we właściwy sposób. Chciałabym, żeby śledztwo wznowiono, co pomogłoby otrzymać odpowiedzi na niektóre pytania" - mówiła przy okazji 50. rocznicy śmierci muzyka jego córka, Barbara Marion.
Być może wkrótce nastąpi przełom w sprawie. Wszystko za sprawą zapowiedzianego dokumentu Netflixa "No Expectations, The Murder of Brian Jones", który będzie opowiadał o śmierci gwiazdora rocka.
Podstawą filmu będzie wydana w 1994 roku książka "Brian Jones: Who Killed Christopher Robin" Terry'ego Rawlingsa.
Brian Jones: 50 lat od tajemniczej śmierci pierwszego lidera The Rolling Stones
Brian Jones postrzegany był jako lider, rzecznik i twarz The Rolling Stones. Zarazem bliscy artysty wspominali, że był on człowiekiem mającym niskie poczucie własnej wartości, osobą niepewną i niewierzącą we własne siły i talent. W czerwcu 1969 roku pozostali muzycy podjęli ostateczną decyzję o usunięciu założyciela The Rolling Stones z szeregów zespołu, co artyście zakomunikowali Mick Jagger i Keith Richards, oferując mu jednocześnie 100 tysięcy funtów plus coroczną pensję w ramach rekompensaty. Brian Jones spodziewał się, jaką informację chcą mu przekazać koledzy. Ponoć po ich odjeździe artysta stał w ogrodzie swojego domu Cotchford Farm w Sussex i płakał. Miesiąc później, 3 lipca 1969 r. Brian Jones został znaleziony martwy w podlondyńskiej posiadłości. Jako przyczynę śmierci oficjalnie podano utonięcie w basenie. Sprawa tajemniczej śmierci 27-letniego muzyka została zbadana przez brytyjską policję w 2009 roku w związku z licznym zapytaniami ze strony dziennikarzy. Oficjalnie jednak śledztwo nie zostało ponownie otwarte. W raporcie koronera z 1969 roku można przeczytać, że Brian Jones zmarł w wyniku wypadku. Przeprowadzające sekcję zwłok osoby zaznaczyły również, że wątroba i serce muzyka były bardzo zniszczone w wyniku nadużywania przez Briana Jonesa alkoholu i narkotyków. Mick Jagger i Brian Jones w 1967 r.Mondadori PortfolioGetty Images
Artysta znany był z tego, że potrafił wziąć do ręki zupełnie mu nieznany instrument i błyskawicznie nauczyć się na nim grać. To dzięki niemu Stonesi wspaniale wzbogacili i urozmaicili swoje brzmienie o tak egzotyczne instrumenty jak na przykład marimba ("Under My Thumb") czy sitar ("Paint It Black"). Zresztą w ostatnim okresie współpracy z The Rolling Stones muzyka trudno nazwać było jedynie gitarzystą, a bardziej pasowałoby napisać o nim multiinstrumentalista. The Rolling Stones ok. 1963 r. Od lewej: perkusista Charlie Watts, basista Bill Wyman, wokalista Mick Jagger, gitarzyści Brian Jones i Keith Richards.Mark and Colleen Hayward/RedfernsGetty Images
The Rolling Stones od początku byli zespół Briana: to on założył grupę, wymyślił jej nazwę, wreszcie przyjął do składu Keitha Richardsa, z którym stworzył fantastyczny duet gitarowy, i sprzeciwił się zwolnieniu Micka Jaggera, który według słów jednego z agentów nie potrafił śpiewać. Brian Jones na scenie w Londynie w czerwcu 1964 r.John Hoppy Hopkins/RedfernsGetty Images
50 lat po śmierci, Brian Jones przez wielu postrzegany jest jako najbardziej kreatywny członek The Rolling Stones w pierwszym etapie działalności zespołu. "Brian miał znaczący wpływ na zespół na samym początku kariery. Patrzyliśmy na niego z Keithem i myśleliśmy sobie: 'ale z niego oryginał'. Robił wszystko, by załatwić nam koncerty" - wspominał perkusista Charlie Watts.Mark and Colleen Hayward/RedfernsGetty Images
Kobiety lgnęły do Briana Jonesa, a on sam poszukiwał ich towarzystwa i szybko wdawał się w przelotne romanse, co przychodziło mu bardzo łatwo, bo potrafił być najbardziej czarującym dżentelmenem pod słońcem. Z drugiej strony będący pod wpływem używek Brian potrafił zachowywać się agresywnie wobec kobiet. Muzyk był ojcem szóstki dzieci (pierwsze spłodził w wieku 17 lat po romansie z Valerie Corbett, swoją koleżanką ze szkoły), jednak do żadnego z nich nie chciał się przyznać, a tym bardziej związać z ich matkami. O swoim drugim dziecku - Belindzie - nie wiedział do końca życia. Urodzona w 1960 r. była owocem przelotnego romansu z żonatą kobietą Angeline. Gdy niejaka Dawn Molloy w 1964 r. ogłosiła Jonesowi i menedżmentowi The Rolling Stones, że spodziewa się dziecka z gitarzystą, otrzymała czek na 700 funtów od menedżera zespołu. Andrew Loog Oldham zdecydował, że kobieta w rewanżu podpisze oświadczenie, że informacja na ten temat nie zostanie ujawniona publicznie. W latach 1965-67 Jones związany był z niemiecko-włoską modelką i aktorką Anitą Pallenberg. Ich burzliwy związek zakończył się podczas wakacji w Maroku, gdy Keith Richards zobaczył, jak Jones uderza swoją dziewczynę. Wówczas miał ją spakować do swojego samochodu i wywieźć do Anglii. Od tego momentu to "Keef" i Pallenberg byli parą.J WildsGetty Images
Margaret Lowe przy grobie Briana Jonesa w piątą rocznicę jego śmierci - 3 lipca 1974 r. Gitarzysta był pierwszym z najsłynniejszych członków osławionego Klubu 27 - gwiazd rocka, które zmarły (najczęściej w tragiczny sposób powiązany z narkotykami i/lub alkoholem) w wieku 27 lat. W krótkim czasie do Klubu dołączyli m.in. Jimi Hendrix, Janis Joplin i Jim Morrison z The Doors (zmarł dokładnie dwa lata po Jonesie - 3 lipca 1971 r.).Daily Mirror/MirrorpixGetty Images
W nocy z 2 na 3 lipca 1969 r. Brian Jones został znaleziony w basenie w Cotchford Farm. Dziewczyna gitarzysty, Szwedka Anna Wohlin była przekonana, że jej chłopak jeszcze żył, gdy został wyciągnięty z wody. Wezwani na miejsce ratownicy stwierdzili jednak zgon. Pogrzeb odbył się 10 lipca 1969 r. na cmentarzu Cheltenham. W ostatnim pożegnaniu muzyka uczestniczyli tylko dwaj jego koledzy z The Rolling Stones: Charlie Watts i Bill Wyman. Mick Jagger w tym czasie podróżował wraz z Marianne Faithfull do Australii. Wokalista przekonywał, że ich kontrakty nie pozwalały im opóźnić podróży. "Nie wiedziałem zbyt wiele na temat jego uzależnienia od narkotyków. Nikt nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia" - mówił Jagger po latach, dodając, że nie czuje się winny śmierci Briana Jonesa.Bill Ellman/MirrorpixGetty Images
Kluczowy ma okazać się również niepublikowany wcześniej wywiad z menedżerem formacji z 2009 rokuTomem Keylockiem. Rawlings, który jeszcze raz przesłuchał wszystkich żyjących świadków i pochylił się ponownie nad dowodami, sugeruje, ze za śmiercią muzyka stać ma właśnie Keylock.
Skąd takie podejrzenia? We wspomnianym wywiadzie mężczyzna miał przyznać, że - wbrew temu, co ustaliła policja - był feralnej nocy w posiadłości Jonesa. "Oczywiście, że tam byłem, niby gdzie indziej miałem być? Miałem robotę do wykonania i zrobiłem ją" - mówił.
Co więcej ujawnił też, że był jedną trzeźwą osobą w gronie imprezowiczów.
Jones i towarzyszące mu osoby - dziewczyna Keylocka Janet Lawson, dziewczyna muzyka Anna Wohli i pracownik muzyka Frank Thorogood - mieli być odurzeni haszyszem. "Byli tak zjarani, że nie wiedzieli, jaki jest dzień" - stwierdził.
"Janet powiedziała mi, że nie pamięta nic z tamtej nocy, ponieważ byli całkowicie odurzona. Wszyscy byli. Byłem tam jedyną trzeźwą osobą" - dodał. Wcześniej menedżer wielokrotnie zaprzeczał, że z 2 na 3 lipca 1969 roku był na terenie posiadłości lidera The Rolling Stones.
Brian Jones Mark and Colleen HaywardGetty Images
W przeszłości podejrzewano, że za zabójstwem Jonesa stał Frank Thorogood, który miał zamordować artystę z pobudek finansowych (chciał od niego dodatkowe sześć tysięcy funtów za wykonany remont). W wywiadach mówił o tym też sam Keylock. Na mężczyznę miał wskazywać fakt, że jako jedyny był w basenie w nocy, gdy zginął muzyk. Mężczyzna ostatecznie zmarł w 1993 roku. Na łożu śmierci miał przyznać się, że stał za zabójstwem słynnego muzyka.
Rawlings nie zaprzecza, że Thorogood zabił muzyka, jednak zwraca uwagę, że wiele wskazuje na to, iż Keylock zrobił wszystko, aby zatuszować sprawę morderstwa muzyka. Dziennikarz stwierdził, że nie bez znaczenia może być fakt, że starszy brat menedżera - Frank - był policjantem zaangażowanym w sprawę.
Podejrzenia wobec Keylocka’a pojawiały się już krótko po jego śmierci (2 lipca 2009 roku). Wspominała o tym m.in. agencja Reuters, powołująca się na słowa Sama Cutlera, opiekuna koncertowego grupy i na prywatne śledztwo menedżera zespołu Allana Kleina, którego wyniki wskazywać miały właśnie na udział byłego agenta gwiazd.
Żyją czy nie żyją? Najsłynniejsze teorie spiskowe dotyczące śmierci gwiazd
W 2015 roku na jednym z brazylijskich blogów (AvrilEstaMorta, co znaczy "Avril nie żyje") pojawiły się informacje, że Avril Lavigne nie żyje od 2005 roku, a jej osobę zastąpiono sobowtórką Melissą Vandellą. Zdaniem fanów prowadzących bloga kanadyjskiej wokalistce zmieniły się rysy twarzy, a zwłaszcza nosa. Autorzy strony zauważyli także różnice w pieprzykach na ciele gwiazdy oraz we wzroście (Avril mierzyła 158 cm, a "Melissa" tylko 155). Według nich głos piosenkarki również brzmi inaczej. Teoria zyskiwała na popularności jeszcze kilka razy, aż w końcu skomentowała ją sama gwiazda. "Niektórzy ludzie twierdzą, że nie jestem prawdziwą Avril, co jest dziwne! Dlaczego w ogóle tak myślą? - odparła w rozmowie dziennikarzem KIIS FM, po czym zaczęła się śmiać. Yomiuri Shimbun/APEast News
Wokalistka i gwiazda Disneya miała zostać zamordowana w 2010 roku przez twórców jej telewizyjnego show "Hanna Montana", gdyż zaczęła zachowywać się zbyt kontrowersyjnie i stracili nad nią kontrolę. Inna teoria mówiła, że gwiazda nie chciała brać udziału w orgiach organizowanych przez producentów telewizyjnych, co sprawiło, że ci dotkliwie ją pobili, a ciało wyrzucili na pustyni w Kalifornii. Samą wokalistkę zastąpili natomiast kimś innym.JB Lacroix / AFPEast News
W 2016 roku w sieci pojawiła się teoria, że Beyonce nie żyje od 16 lat. W tym czasie zastąpiła ją sobowtórka (lub kilka sobowtórek). Beyonce miała zginąć w 2000 roku, w tragicznym wypadku samochodowym (chociaż według innych teorii miało to nastąpić jeszcze wcześniej, bo w 1999 roku). Oczywiście osoby, które dbały o karierę wokalistki, natychmiast stwierdziły, że nie można podawać informacji do wiadomości publicznej, gdyż za dużo można na tym stracić, a piosenkarka była zbyt utalentowana, by kończyć jej karierę. Kevin WinterEast News
Paul McCartney miał zginąć w wypadku samochodowym w 1966 roku. Zwolennicy tej teorii dopatrywali się znaków głównie na okładkach albumów grupy oraz w odtwarzanych od tyłu piosenkach. McCartney miał zostać zastąpiony sobowtórem o imieniu i nazwisku William Campbell, a całą sprawę wyciszyły brytyjskie służby, aby nie doprowadzać do masowych samobójstw fanów. Inna teoria mówiła natomiast, że wszyscy członkowie The Beatles zginęli przed wydaniem płyty "Abbey Road".Tracey Jay/Photo Image Press/Splash NewsEast News
Jak donosiła strona BritneyIsDead.com, wokalistka zginęła w wypadku samochodowym w 1998 roku, a jej ówczesny chłopak, Justin Timberlake zapadł w śpiączkę. Po tej informacji wytwórnia wokalistki rozpoczęła dramatyczne poszukiwania zastępczyni. Miało paść na nastolatkę znalezioną w supermarkecie - Britney Shears. Teoria dotycząca wokalistki zakłada natomiast, że Spears miała kilka sobowtórek i to właśnie tym można tłumaczyć jej wahania formy i problemy emocjonalne.Janet Mayer / Splash NewsEast News
Plotek na temat śmierci Eminema trafiło do sieci sieci przynajmniej kilka. W 2000 roku pojawiły się niesprawdzone informacje na temat śmierci rapera w wypadku samochodowym. W 2013 roku przedwcześnie podano informację, że Eminem został śmiertelnie dźgnięty nożem. Najbardziej rozbudowana teoria spiskowa dotyczy jego odwyku z 2005 roku. Raper po jego zakończeniu miał opowiadać, że był bliski śmierci. Według internautów wcale nie trafił on na żadną terapię, tylko zginął wypadku samochodowym. Do tragedii "doprowadzili" iluminaci, po tym, jak Eminem odrzucił propozycje przystąpienia do ich stowarzyszenia. W czasie rzekomego odwyku miały rozpocząć się poszukiwania sobowtóra. Wybór padł na Ala Rokera.Richie Buxo / Splash NewsEast News