Reklama

Harry Styles wyznał, że psychoterapia odmieniła jego życie

Młody piosenkarz w najnowszym wywiadzie opowiedział o swoich zmaganiach ze zdrowiem psychicznym. 28-letni Styles ujawnił, że pięć lat temu został namówiony przez znajomych do udania się na psychoterapię. Jak dziś przyznaje, była to słuszna decyzja. Wtedy jednak wciąż wierzył w krzywdzące stereotypy na temat osób, które korzystają z pomocy psychologów. "Zawsze myślałem, że chodzenie na terapię oznacza, że jesteś popsuty, że coś jest z tobą nie tak. Chciałem być tym, który może powiedzieć, że tego nie potrzebuje" - zdradził autor hitu "Sign of the Times".

Młody piosenkarz w najnowszym wywiadzie opowiedział o swoich zmaganiach ze zdrowiem psychicznym. 28-letni Styles ujawnił, że pięć lat temu został namówiony przez znajomych do udania się na psychoterapię. Jak dziś przyznaje, była to słuszna decyzja. Wtedy jednak wciąż wierzył w krzywdzące stereotypy na temat osób, które korzystają z pomocy psychologów. "Zawsze myślałem, że chodzenie na terapię oznacza, że jesteś popsuty, że coś jest z tobą nie tak. Chciałem być tym, który może powiedzieć, że tego nie potrzebuje" - zdradził autor hitu "Sign of the Times".
Harry Styles sądził, że nie potrzebuje psychoterapii /Dave J Hogan /Getty Images

Na temat psychoterapii wciąż krąży wiele mitów. Choć obecnie korzystanie z pomocy specjalistów od zdrowia psychicznego jest znacznie mniej demonizowane, niektórzy nadal do wizyty u psychologa podchodzą z dużym sceptycyzmem. Boją się, że będąc postrzeganymi przez otoczenie jako osoby zaburzone lub chore psychicznie, spotkają się ze stygmatyzacją. 

Podobne dylematy miał niegdyś Harry Styles. Brytyjski piosenkarz o swoich zmaganiach ze zdrowiem psychicznym i dojrzewaniu do decyzji o rozpoczęciu psychoterapii opowiedział w rozmowie z magazynem "Better Homes and Gardens".

Reklama

Artysta ujawnił, że przez dłuższy czas wierzył w krzywdzące stereotypy na ten temat. Zdanie zmienił dopiero wówczas, gdy przyjaciele namówili go do tego, by sam spróbował porozmawiać ze specjalistą. 

"Zawsze myślałem, że chodzenie na terapię oznacza, że jesteś popsuty, że coś jest z tobą nie tak. Chciałem być tym, który może powiedzieć, że tego nie potrzebuje. Dziś uważam, że zaakceptowanie swoich słabości, uwolnienie trudnych emocji, pozwolenie sobie na to, by cierpieć, to rzeczy, dzięki którym czujesz, że naprawdę żyjesz. Na terapii w mojej głowie otworzyły się przestrzenie, o których istnieniu nie wiedziałem" - wyjawił Styles.

Gwiazdor zdradził, że okres pandemii wykorzystał na przeanalizowanie podjętych dotychczas decyzji. Wrócił wspomnieniami do czasów, gdy występował w boysbandzie One Direction, który zawiesił swoją działalność w 2016 roku. 

"Zacząłem przepracowywać wiele rzeczy, które wydarzyły się, gdy byłem w zespole. Wywierano na mnie wielką presję, by zachować pewien rodzaj tajemniczości, co miało zagwarantować mi większe zainteresowanie fanów. To miało na mnie ogromny wpływ, z czego wtedy nie zdawałem sobie sprawy. Terapia i w tym bardzo mi pomogła" - wyjawił piosenkarz.

Styles, który rozpoczął karierę solową tuż po rozpadzie One Direction, jest obecnie jednym z najpopularniejszych europejskich wokalistów. Jego debiutancki album znalazł się na liście najlepiej sprzedających się płyt roku na świecie. Na początku maja artysta ogłosił wyczekiwaną przez fanów światową trasę koncertową, w ramach której wystąpi w tak kultowych miejscach, jak londyńskie Wembley Stadium czy zwany "Teatrem Marzeń" Old Trafford w Manchesterze. 

18 lipca gwiazdor pojawi się w Polsce. Koncert odbędzie się w TAURON Arenie Kraków.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Harry Styles
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama