Reklama

Erykah Badu zaczarowała Kongresową

Erykah Badu, nazywana "królową muzyki r'n'b", podczas jedynego koncertu w Polsce udowodniła, że tytułu tego nie przyznano jej ani trochę na wyrost. Amerykańska wokalistka wystąpiła w Sali Kongresowej w Warszawie we wtorek, 10 grudnia.

Koncert rozpoczął się ze sporym opóźnieniem, około 21:30. W ciągu następnych dwóch godzin fani przeżyli show, który mógł wynagrodzić najdłuższe nawet oczekiwanie.

Erykah przez pierwszych kilkadziesiąt minut sprawiała wrażenie trochę nieobecnej i wydawało się, że nie pokaże nic poza stuprocentowo profesjonalnym wykonaniem piosenek znanych z płyt.

Potem jednak nieoczekiwanie wygłosiła kilkuminutowe orędzie o walce dobra ze złem i potrzebie pielęgnowania w sobie miłości, po czym porwała Salę Kongresową do zabawy, jakiej chyba dawno tam nie było.

Reklama

Na początek kazała wszystkim wstać, by później zahipnotyzować tłum, który od tej pory posłusznie wykonywał jej polecenia. Jeden z największych przebojów Badu, "Apple Tree", zyskał kilkunastominutową aranżację, z nieustającym klaskaniem publiczności i solowymi popisami kolejnych członków zespołu.

Tuż przed końcem zasadniczej części koncertu wokalistka nakazała swoim muzykom, aby... zdjęli ubrania. Aby ich do tego zachęcić, sama pozbyła się swych posklejanych taśmą izolacyjną spodni i innych zbędnych części garderoby.

Bis rozpoczął się od utworu "Green Eyes" i miał, przynajmniej do czasu, bardziej kameralny charakter. W końcówce Erykah przybiła "piątki" z fanami stojącymi tuż pod sceną, dała im nawet pośpiewać i po słowach "See you next lifetime" zniknęła na dobre ze sceny.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: badach | Erykah Badu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy