Reklama

Dima Nova nie żyje. Krytykował Putina, utonął w Wołdze

Dmitrij Swirgunow znany lepiej jako Dima Nova – jeden z założycieli zespołu Cream Soda – zginął tragicznie w wieku 34 lat. O szczegółach sprawy donoszą niezależne rosyjskie media.

Dima Nova zginął 20 marca. Według niezależnego portalu Meduza Dimitrij Swirgunow wybrał się na spacer ze swoimi znajomymi po zamarzniętej Wołdze we wsi Diewo Gorodiszcze. Towarzyszył mu m.in. młodszy brat Roman i trzech znajomych.

Podczas spaceru lód na rzece załamał się, a muzyk został porwany przez silny prąd. Spośród czterech osób, które wpadły do wody, przeżyły jedynie dwie. Jeden z poszkodowanych zmarł w karetce, a ciało Dimy znaleziono dopiero następnego dnia.

Śmierć muzyka potwierdzili członkowie zespołu Cream Soda (posłuchaj!).

Reklama

"Spotkała nas wczoraj tragedia. Nasz drogi Dima Nova wszedł na zamarzniętą Wołgę i wpadł pod lód. [...] Dima i Goshi odeszli". Fani natomiast przypomnieli, że artysta stworzył w 2017 roku twór "Wołga", w którym pisał o śmierci w rzece Wołga.

Kim był Dima Nova?

Dima Nova stał za projektem muzyki elektronicznej Cream Soda. Nagrał z nim cztery płyty. Głośno zrobiło się o nim po tym, jak w 2021 roku rosyjski komik Aleksandr Gudkow użył ich utworu jako tła do teledysku krytykującego Władimira Putina za budowę wartej 3,1 mld dol. rezydencji, okrzykniętej "Pałacem Putina".

Sami stworzyli też utwór "Aqua disco", który miał dotyczyć rzekomej wodnej dyskoteki we wspomnianym pałacu. Piosenka zyskała drugie życie po wybuchu wojny w Ukrainie. Numer stał się jednym hymnów antyrosyjskich protestów.


 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy