David Cassidy nie żyje. Wokalista i aktor miał 67 lat
Kilka dni po wprowadzeniu w farmakologiczną śpiączkę zmarł popularny głównie w latach 70. amerykański wokalista i aktor David Cassidy.

David Cassidy trafił do szpitala na Florydzie na początku ub. tygodnia. W ciągu kilku ostatnich dni stan 67-latka stale się pogarszał.
Gwiazdor lat 70. potrzebował pilnej transplantacji wątroby. Miał także problemy z nerkami.
Po tym, gdy przewieziono go na oddział intensywnej terapii bliscy Cassidy'ego ujawnili, że "spodziewają się najgorszego". Wokalista zmarł we wtorek (21 listopada), a informację potwierdziła jego wieloletnia rzeczniczka JoAnn Geffen.
Na początku roku okazało się, że wokalista zmaga się z demencją. Cassidy ujawnił swój stan, gdy jego występ z miejscowości Agoura w Kalifornii rozszedł się wiralowo po sieci. David Cassidy wyglądał wówczas na pijanego (przez lata miał problemy z alkoholem), przeklinał, zapominał tekstu, a w pewnym momencie upadł.
Dwa dni później wokalista publicznie poinformował, że zdiagnozowano u niego demencję. Zasugerował też, że to właśnie problemy zdrowotne były odpowiedzialne za jego kiepską formę na koncercie.
Cassidy dodał, że z demencją zmagała się jego matka, która na jego oczach z dnia na dzień "znikała".
"Część mnie zawsze wiedziała, że to nadchodzi. Chcę skupić się na tym, kim jestem, chcę kochać i cieszyć się życiem" - opowiadał po ujawnieniu swojej diagnozy.
Wokalista w 2008 roku publicznie potwierdził, że ma problem z piciem. W kolejnych latach trzykrotnie był zatrzymywany za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu.
Za ostatnim razem Cassidy ogłosił, że zapisuje się do kliniki odwykowej, by pokonać uzależnienie.
Największe przeboje Amerykanina to "How Can I Be Sure", "Daydreamer / The Puppy Song", "Could It Be Forever" i "Cherish".
Był jedną z gwiazd sitcomu "The Partridge Family" (1970-74).