Charity Tillemann-Dick nie żyje. Gwiazda opery miała zaledwie 35 lat
23 kwietnia w wieku 35 lat zmarła śpiewaczka operowa Charity Tillemann-Dick. Gwiazda cierpiała na idiopatyczne nadciśnienie płucne.
Śmierć śpiewaczki na Facebooku potwierdzili jej bliscy. "Nasza ukochana Charity odeszła spokojnie z promieniami słońca na twarzy. Byli przy niej mąż, matka i rodzeństwo" - czytamy.
Śpiewająca sopranem koloraturowym miała okazję występować na całym świecie oraz współpracowała z cenionymi muzykami i dyrygentami: Bruno Rigaccim, Marvinem Hamlischem, Bono i Zoltanem Kocsisem.
Charity Tillemann-Dick występowała też dla najważniejszych dygnitarzy państwowych - premierów, prezydentów i członków Kongresu.
W 2004 roku u 20-letniej Amerykanki zdiagnozowano idiopatyczne nadciśnienie płucne. Ratunkiem dla śpiewaczki był przeszczep. Pierwszy zabieg Tillemann-Dick przeszła w 2009 roku. Po operacji gwiazda wpadła w miesięczną śpiączkę, a przez dwa miesiąca nie mogła samodzielnie oddychać.
Gdy wydawało się, że artystka wróci do formy, jej organizm zaczął odrzucać przeszczep. Stan zdrowia śpiewaczki uległ wyraźnemu pogorszeniu, jednak gwiazda wciąż nie zamierzała porzucać swojej kariery. "Ledwo mogłam oddychać, ale wciąż mogłam śpiewać. To był cud" - mówiła BBC.
W 2012 roku artystka przeszła drugi przeszczep płuc i mimo zaleceń lekarz, nadal kontynuowała swoją karierę. W 2014 roku ukazała się jej płyta "American Grace", która dotarła na drugie miejsce zestawienia najlepiej sprzedających się albumów z muzyką klasyczną.