Reklama

Była menedżerka Kapitana Nemo idzie do sądu. "Wypada się rozliczyć"

Mati Górecka, była menedżerka Kapitana Nemo, poinformowała, że spotka się w sądzie z legendarnym muzykiem. "Zostałam zostawiona bez pieniędzy" - twierdzi agentka.

Mati Górecka, była menedżerka Kapitana Nemo, poinformowała, że spotka się w sądzie z legendarnym muzykiem. "Zostałam zostawiona bez pieniędzy" - twierdzi agentka.
Kapitan Nemo /Piotr Kamionka /Reporter

Bogdan Gajkowski, znany przede wszystkim jako Kapitan Nemo. Zasłynął dzięki piosenkom utrzymanych w gatunku synthpop. Nazywa się go prekursorem nurtu new romantic w Polsce. Artysta zaczął karierę w 1982 roku i wciąż koncertuje, a jego fani wciąż aktywnie reagują choćby na posty w mediach społecznościowych muzyka.

Kapitan Nemo stanie przed sądem. "Wypada się rozliczyć"

Jak donosi Plejada, Gajkowski stanie wkrótce przed sądem. Wszystko w związku z sprawą rozpoczętą przez Mati Górecką - menedżerką Kapitana Nemo w latach 2017-2020, a prywatnie byłą partnerką muzyka. Górecka napisała także biografię Gajkowskiego oraz odpowiadała za scenariusze do jego teledysków. Skąd nagła niechęć i rozwiązywanie sporów w sądzie? Kobieta udzieliła odpowiedzi Plejadzie.

Reklama

"Mieszkaliśmy razem i wypada się rozliczyć. Jeżeli się tego nie zrobiło w odpowiedni sposób, to składa się sprawę do sądu. Ja zostałam zostawiona bez pieniędzy w domu, który zajmowaliśmy razem, nawet bez opału na zimę. To były fatalne warunki" - twierdzi chora na stwardnienie rozsiane Mati Górecka i potwierdza, że sprawa trafiła do sądu.

"Wyglądało na to, że możemy dojść do porozumienia, bo pracowaliśmy jeszcze razem po tym rozstaniu długi czas, ale nie było woli od drugiej strony, by to porozumienie uzyskać. Rzeczywiście sprawa trafiła do sądu" - mówi menedżerka.

Kobieta wyjaśnia także, że wypełniała wszystkie swoje zadania jako menedżerka artysty i nie spodziewała się, że ta relacja może się tak skończyć.

"Starałam się zainteresować Kapitanem Nemo przez tamten czas w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu, a tutaj wyszła z tego taka przykra sytuacja"  - mówi.

Kapitan Nemo póki co nie skomentował tych informacji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy