Reklama

Bryska odważyła się to powiedzieć. "Czułam, że się duszę"

Choć bryska, mimo szybko zdobytej popularności, tak naprawdę przechodzi dopiero przez początki swojej kariery, to już musi mierzyć się z naporem hejtu. Obwołana nadzieją młodej polskiej sceny muzycznej wokalistka postanowiła otworzyć się przed fanami i zdradziła, z jakimi trudami musi mierzyć się na co dzień. Padły mocne słowa.

Choć bryska, mimo szybko zdobytej popularności, tak naprawdę przechodzi dopiero przez początki swojej kariery, to już musi mierzyć się z naporem hejtu. Obwołana nadzieją młodej polskiej sceny muzycznej wokalistka postanowiła otworzyć się przed fanami i zdradziła, z jakimi trudami musi mierzyć się na co dzień. Padły mocne słowa.
Bryska przyznała, jak ciężko było jej sobie poradzić z hejtem /VIPHOTO /East News

Wokalistka, kompozytorka i autorka tekstów naprawdę nazywa się Gabriela Nowak-Skyrpan. Do połowy 2021 r. bryska w teledyskach nie pokazywała swojej twarzy, tłumacząc to introwertyzmem.

Przez długi czas kryła się za różową peruką, ale w ostatnim czasie wychodzi do świateł reflektorów (była jedną z gwiazd Sylwestrowej Mocy Przebojów w Chorzowie, pojawiła się na koncertach "100 lat Disneya" w Polsacie czy Magicznym Zakończeniu Wakacji w Kielcach). Jej przeboje "Odbicie" i "Mam kogoś lepszego" notują wielomilionowe odtworzenia.

Reklama

Bryska szczerze o swoim lęku. "Przeżyłam śmierć społeczną"

23 listopada bryska wydała swoją drugą płytę "biorę wdech (hikikomori). W podcaście "Posłuchaj tego" opowiedziała m.in. o tym, dlaczego zdecydowała się na przedstawienie swojej twórczości pod takim tytułem. Hikikomori z japońskiego oznacza "ograniczenie się do przebywania w zamkniętej przestrzeni, domu, pokoju". Bryska tłumaczyła, że była w swoim życiu w takim momencie, w którym nikomu nie chciała się pokazywać. "Przeżyłam śmierć społeczną" - powiedziała podczas rozmowy.

"Płyta jest dla mnie oddechem. Jak wyrzuciłam wszystko, co we mnie siedziało, to mogłam po prostu wziąć wdech. Czułam, że się duszę, że jestem zamknięta w czterech ścianach, a one się tylko przybliżają" - dodała.

Zdradziła, że powodem całkowitej izolacji od świata był hejt, który wylał się na nią m.in. po pierwszym albumie. Przyznała, że teraz już znacznie lepiej sobie radzi, ale wcześniej sprawdzanie mediów społecznościowych było dla niej koszmarem. 

"Przeczytałam ostatnio, że ktoś nie może patrzeć na moje obojczyki. Popatrzyłam na to i mówię: kurde, w jakich my czasach żyjemy, że ludzie przyczepiają się do tego, jak wyglądają czyjeś obojczyki? Mam je sobie wyłamać?" - mówiła. Bryska wyznała również, że z początku występy w telewizji wiązały się u niej z ogromem negatywnych emocji. 

"Mój pierwszy występ w telewizji był jednym z najgorszych doświadczeń mojego życia, ale nie dlatego, że telewizja jest jakaś zła. Usiadłam na ziemi i przez 15 min przed wejściem na antenę nie mogłam się uspokoić. To było straszne, bo tak bardzo się bałam, ale teraz tak naprawdę nie wiem czego" - zdecydowała się na szczere wyznanie. 



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bryska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy