Brian May o powrocie do zdrowia. "Pojawiły się komplikacje. Prawie zmarłem"
Lider Queen Brian May powoli wraca do zdrowia. Muzyk opowiedział o swojej rekonwalescencji i zdradził, jak komplikacje po zawale serca prawie doprowadziły do jego śmierci.
Na początku maja w sieci pojawiły się informacje, że Brian May trafił do szpitala w związku z kontuzją mięśnia, której nabawił się podczas prac w ogrodzie.
Jak się okazuje, 72-letni muzyk sam nie był świadomy tego, w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazł.
"Mówiłem wam, że to naderwany mięsień i tak właśnie mnie zdiagnozowano. Myśleliśmy, że to był taki dziwny wypadek w ogrodzie" - tłumaczył gitarzysta grupy Queen (sprawdź!).
"Wszyscy mówią, że mam świetne ciśnienie krwi i utrzymuję dobrą formę, jeżdżę na rowerze, pilnuję dobrej diety. W trakcie całej sagi o bólu tyłka miałem mały zawał serca. Mówię 'mały', bo nie odczuwałem tego jakoś strasznie. To było około 40 minut bólu w klatce piersiowej. To uczucie drętwienia w ramionach i pocenie się. Mój wspaniały lekarz zawiózł mnie do szpitala i miałem zrobione prześwietlenie" - opowiadał dalej muzyk.
Oscary 2019: Queen + Adam Lambert na scenie
Późniejsze badanie wykazało, że May ma zatory oraz uszkodzone trzy tętnice. Wówczas okazało się, że gitarzysta był "bliski śmierci". Lekarze w uszkodzone tętnice wstawili stenty.
Jak się teraz czuje Brian May? Czytaj na kolejnej stronie!
Queen + Adam Lambert w Łodzi (6 listopada 2017 r.)
Od tamtego czasu minęło już kilka miesięcy, a gitarzysta powoli powraca do zdrowia, którą nazywa "długą wspinaczką". W rozmowie z "The London Times" przyznał, że komplikacje po zabiegu mogły kosztować go życie.
"Pojawiły się problemy w związku z lekami, którymi przyjmowałem, jednym z nich był wybuch mojego żołądka, który prawie mnie zabił" - przyznał.
"Zawał serca był objawem choroby tętnic. Nie piję, nie palę, nie mam wysokiego cholesterolu, regularnie ćwiczyłem. Dlaczego więc tak się stało? Przynajmniej teraz mam serce, które pracuje jeszcze lepiej" - dodał.
Muzyk przyznał, że jest wdzięczny, że nadal może żyć i pracować. "Jestem znów gotów, aby dać czadu" - stwierdził.