Andrew Wood (Mother Love Bone): Trzy godziny, by się pożegnać
8 stycznia 1966 roku urodził się Andrew Wood. Żył zaledwie 24 lata i zdobył niechlubny przydomek "pierwszej ofiary heroinowego amoku". Jednak, wraz z zespołem Mother Love Bone, na zawsze zapisał się również w historii muzyki.
Andrew Wood przyszedł na świat w mieście Columbus, stolicy stanu Ohio, jednak niedługo potem jego rodzina przeprowadziła się do Bainbridge Island w stan Waszyngton. Wychowywał się ze starszymi braćmi: Brianem i Kevinem. Muzyka pociągała go od zawsze. Od najmłodszych lat był fanem takich zespołów, jak: Queen, Kiss czy Aerosmith, uwielbiał również Eltona Johna.
Już jako 14-latek, wraz z bratem Kevinem, założył Malfunkshun, w którym odpowiadał za śpiew i gitarę basową. Zespół do dziś uznawany jest za jednego z prekursorów stylu grunge. Wokalistę opisywano z kolei jako połączenie Jima Morrisona (The Doors) i Marca Bolana (T.Rex). Muzyka, którą wykonywali była przepełniona pesymistycznymi tekstami, spowodowanymi frustracją i brakiem perspektyw.
W Malfunkshun muzycy mieli swoje sceniczne alter ego. I tak śpiewający i grający na basie Andrew stawał się L'Andrew the Love Child, jego brat - Kevinsteinem, a perkusista Regan Hagar - Thundarrem.
W 1986 roku zespół zarejestrował kilka demówek. Dwa utwory "With Yo' Heart (Not Yo' Hands)" (posłuchaj!) i "Stars-N-You" trafiły na słynną kompilację "Deep Six" pod szyldem C/Z Records. Trio pojawiło się na płycie obok Soundgarden, Green River, Melvins i Skin Yard. Po ośmiu latach od rozpoczęcia działalności Wood postanowił opuścić grupę, a pozostali członkowie zdecydowali o rozwiązaniu.
Jednak Andrew nie porzucił muzyki - razem ze Stone'em Gossardem i Jeffem Amentem (eks-Green River, później w Pearl Jam) założyli grupę Lords of the Wasteland, która później zmieniła nazwę na Mother Love Bone. Skład uzupełnili gitarzysta Bruce Fairweather (także z Green River) i perkusista Greg Gilmore (Skin Yard). Pod koniec 1988 r. zespół podpisał kontrakt z koncernem PolyGram, stając się jednym z pierwszych zespołów grunge związanym z dużym wydawcą. Już kilka miesięcy później ukazała się EP-ka "Shine".
I choć kariera zapowiadała się obiecująco, Wood od nastoletnich lat walczył z uzależnieniem od heroiny, która miała pomóc mu przełamać nieśmiałość.
Jesienią 1989 roku Mother Love Bone weszli do studia nagraniowego. Efektem był materiał na debiutancki długogrający album "Apple". Premierę zaplanowano na marzec 1990 roku. Chcąc sprostać oczekiwaniom Andrew Wood koniec 1989 r. spędził w klinice odwykowej, po raz kolejny próbując wyzwolić się z narkotykowego nałogu.
16 marca 1990 r. dziewczyna wokalisty, Xana La Fuente, znalazła go w ich domu w stanie śpiączki spowodowanej przedawkowaniem heroiny. Na skutek pęknięcia tętniaka mózg 24-latka przestał pracować. "Był martwy, kiedy go znalazłam, ale nie wiedziałam o tym. Ale po przewiezieniu do szpitala Andy żył. Żył jeszcze przez trzy dni. Po decyzji lekarzy, mieliśmy trzy godziny, żeby się z nim pożegnać" - wspominała po latach.
"W szpitalu była cała jego rodzina, jakieś 20 osób, a także jego przyjaciele. Gdy zostałam z nim sama, obcięłam mu kosmyk włosów, który zachowałam. Puściłam mu muzykę grupy Queen, która była jego ulubionym zespołem. Gdy lekarze odłączyli aparaturę, mocno go trzymałam i słuchałam serca, aż w końcu przestało ono bić. To trwało jakieś 15 minut. Nie mogę uwierzyć, jak ja przez to przeszłam..." - opowiadała dziewczyna Andy'ego Wooda.
Podkreślała, że jako jedyna nie była zaskoczona tragiczną śmiercią młodego muzyka. "Często czułam, że to rodzaj mojej karmy, by go stracić i jednocześnie jego przeznaczenie, by umrzeć młodo" - mówiła. Muzycy Mother Love Bone po tej tragedii utworzyli zespół Pearl Jam.
Andrew Wood był pierwszą znaną ofiarą heroinowego amoku, który pod koniec lat 80. opanował rejony Seattle. Z tego samego powodu zginął m.in. lider Nirvany, Kurt Cobain.