W Londynie taniej niż w Polsce
18 marca ukaże się solowy album Johna Portera zatytułowany "Back in Town". Znany m.in. ze współpracy z Anitą Lipnicką Walijczyk zarejestrował nową płytę w Londynie, bo - jak twierdzi - tak było taniej.
"Nie stać mnie na nagrywanie płyty w Polsce. Polscy producenci za drogo się cenią i za mało oferują. Największe wytwórnie nagrywają ciągle tych samych artystów. Ja nie jestem Lady Pank czy Bajm itd., którzy mają wyrobione 'polskie brzmienie'. Ja mam swój własny styl. Takiej płyty jak 'Back in Town' nie mógłbym nagrać w Polsce" - zaznacza John Porter w rozmowie z serwisem PAP Life.
"Nie mówię, że brakuje w Polsce dobrych muzyków, ale nie ma muzyków naprawdę doświadczonych. Ludzie w Londynie od razu wiedzieli, o co mi chodzi i co chcę zrobić. No i mówili w moim języku" - dodał artysta.
Jak powiedział John Porter, po bestsellerowych albumach nagranych z Anita Lipnicką, nadszedł czas na powrót na "stare śmiecie".
"Ten album to jest po prostu powrót do tego, co robiłem dawniej. (...) Duety to bardzo fajna sprawa. Z Anitą nagraliśmy trzy dobre płyty, ale każdy z nas ma własne pomysły i własny wyraz artystyczny. Postanowiliśmy wydać następne albumy osobno. Najpierw Anita pracowała nad swoją płytą, a ja zajmowałem się domem, a teraz zamieniliśmy się rolami" - zdradza Walijczyk.
Artysta przyznaje, że Anita jest najsurowszym recenzentem jego piosenek.
"Dobrze jest mieć kogoś takiego w domu. Oczywiście czasem się nie zgadzamy ze sobą, ale takie konfrontacje to dobry sprawdzian dla artysty. To dla mnie test, czy naprawdę wierzę w to, co robię" - powiedział.
Posłuchaj singla "Piece of Paradise" zapowiadającego album "Back in Town":
John Porter to walijski muzyk od 1976 roku mieszkający na stałe w Polsce. Współpracował z Maanamem, Maciejem Zembatym oraz tworzył muzykę z własnym zespołem Porter Band. W ostatnich latach dużym sukcesem cieszyły się jego albumy nagrane z Anitą Lipnicką, z którą połączyła go nie tylko muzyka, ale i miłość. Premiera "Back in Town" zaplanowana została na 18 marca.