Śmierć rockmana: To było samobójstwo
Ronnie Montrose popełnił samobójstwo - brzmi oficjalne stanowisko koronera, kończące dochodzenie w sprawie śmierci artysty.
Gitarzysta zmarł na początku marca w swoim domu w Millbrae (Kalifornia). Miał 64 lata. Od 2007 roku muzyk cierpiał na raka prostaty; w związku z brakiem oficjalnych informacji fani zakładali, że rockman przegrał z chorobą.
Jednak koroner ogłosił, że Ronnie Montrose sam zakończył swoje życie, strzelając do siebie z rewolweru.
"Ta straszna prawda ujrzała światło dzienne. Mamy nadzieję, że rozumiecie, dlaczego chcieliśmy zachować tę informację dla siebie tak długo, jak było to możliwe" - czytamy w oświadczeniu rodziny.
"Celebrujmy wspólnie życie Ronniego i to, czym była dla was jego muzyka, zamiast płakać nad jego odejściem" - zachęcają krewni artysty.
Żona gitarzysty, Leighsa Montrose, wyjawiła, że jej mąż cierpiał na depresję, co w połączeniu z wyniszczającym nowotworem powodowało olbrzymie cierpienie.
Ronnie Montrose nie zostawił listu pożegnalnego.