Robert Plant nie potrzebuje Led Zeppelin?
Na stronach INTERIA.PL możecie posłuchać fragmentów najnowszego albumu wokalisty Roberta Planta. Płyta frontmana legendarnych Led Zeppelin nosi tytuł "Lullaby And... The Ceaseless Roar" i trafi do sklepów 8 września.
"Lullaby And... The Ceaseless Roar" został zarejestrowany przez Roberta Planta z zespołem występującym pod nazwą The Sensational Space Shifters.
W skład grupy wchodzą tak uznani muzycy, jak gitarzyści Skin Tyson (kiedyś w britpopowej grupie Cast) i Justin Adams (współpracownik m.in. Briana Eno, Sinead O'Connor czy Tinariwen), klawiszowiec John Baggott (występuje z Massive Attack), perkusista Dave Smith, basista Billy Fuller czy wreszcie pochodzący z Gambii instrumentalista Juldeh Camara.
Jak wyjaśnił w rozmowie z TVE wokalista Robert Plant, album "Lullaby And... The Ceaseless Roar" jest dla niego "powrotem do rodzimej Anglii i ponownym odkryciem siebie jako artysty i kompozytora".
"Kiedy na początku kariery zaczynałem komponować z Jimmym Page'em i Johnem Paulem Jonesem, starałem się trzymać rękę na pulsie i muzycznie być na czasie" - wspomina artysta.
"Teraz mam ze sobą całą księgę inspiracji, które przybrały kształt tęczy. Potrzebuję wyrazić się artystycznie na temat tego, co obecnie dzieje się w moim życiu, jednocześnie korzystając z moich doświadczeń. To o wiele bardziej szczere i odpowiednie podejście" - dodał Robert Plant.
"Lullaby And... The Ceaseless Roar" jest 10. studyjnym albumem artysty, który od czasów słynnego koncertu Led Zeppelin w 2007 roku - ku rozpaczy fanów - konsekwentnie odrzuca propozycje kolejnego "comebacku" legendarnej grupy.
Jednocześnie Robert Plant intensywnie pracuje nad solowymi przedsięwzięciami, a od czasów wydanej w 2005 roku płyty "Mighty ReArranger" można mówić o prawdziwym renesansie kompozytorskiej formy artysty.
Czy zatem powrót do Led Zeppelin jest tak naprawdę potrzebny Robertowi Plantowi? Na to pytanie fanom będzie łatwiej odpowiedzieć po wysłuchaniu fragmentów najnowszej płyty artysty.