Reklama

Robert Plant: Gdy tańczą anioły

Tylko w INTERIA.PL możecie premierowo posłuchać utworu "Angel Dance", pierwszego singla z płyty "Band Of Joy" Roberta Planta.

Posłuchaj singla "Angel Dance" z nowego albumu Roberta Planta:

Kariera Roberta Planta trwa już ponad 40 lat. Pierwszych profesjonalnych nagrań wokalista Led Zeppelin dokonał w 1966 roku. Rok później wraz z perkusistą Johnem Bonhamem założył grupę Band Of Joy. Wkrótce potem, w 1968 roku, gitarzysta Jimmy Page i basista John Paul Jones zaprosili obu do The New Yardbirds, które po kilku miesiącach przerodziło się w Led Zeppelin. Pomijając krótkotrwałe, okazjonalne reaktywacje, historia grupy zakończyła się po 12 latach, wraz ze śmiercią Johna Bonhama we wrześniu 1980 roku.

Reklama

Był to początek solowej kariery, którą Plant z powodzeniem realizował na własnych albumach, duecie z Jimmim Pagem oraz wraz z prowadzonymi przez siebie zespołami: The Honeydrippers, Priory Of Brion oraz Strange Sensation. Zainteresowania muzyczne wokalisty są bardzo szerokie - na jego płytach odnajdujemy fascynacje rockiem psychodelicznym, hard rockiem, korzennym bluesem, muzyką afrykańską i tradycyjnym folkiem. Nagrany w duecie z Alison Kraus "Raising Sand" to dobitny tego dowód. Wyprodukowany przez T-Bone Burnetta, zyskał niezliczone pochwały krytyków oraz zdobył sześć statuetek Grammy (między innymi w kategoriach Płyta Roku, Nagranie roku za utwór spółki Plant/Page "Please Read The Letter").

Do nowego projektu - "Band Of Joy" - Plant zaprosił Buddy'ego Millera, który towarzyszył mu i Alison na ostatniej trasie koncertowej. "Gdy graliśmy z Alison, skupiał na sobie całą uwagę publiczności. Imponuje mi również jego wiedza; to istny kurator muzeum rock'n'rolla mieszczącego się w kilku gitarowych futerałach, wystarczy z jednego z nich wyjąć instrument i odpowiednio się dostroić..." - mówi wokalista. Miller jest współproducentem albumu.

Płyta została nazwana tak jak pierwsza grupa wokalisty. Plant wyjaśnia: "W Band Of Joy, śpiewałem utwory innych wykonawców, kompozytorów i musiałem się w nie wpasować. Ten projekt to próba przywołania tamtego nastroju i takiego podejścia do pracy. Chciałem nadać własną osobowość

piosenkom innych twórców. Wpuścić w nie trochę powietrza... właściwie wykonuję je tak, jak zwykle śpiewam, więc będą brzmiały w stylu Planta. Przypominają utwory wypełniające płytę 'Led Zeppelin III', to mariaż muzyki akustycznej i elektrycznej".

Zespół akompaniujący stworzyli: Darrell Scott (gitara akustyczna, mandolina, mandolina oktawowa, bandżo, akordeon, gitary slide), Byron House (gitara basowa), Marco Giovino (perkusja i instrumenty perkusyjne) oraz Miller (gitara elektryczna, gitara barytonowa, sześciostrunowa gitara basowa oraz mandogitara).

Płytę otwiera, pochodzący z repertuaru Los Lobos, "Angel Dance", w którego refrenie pojawia się orientalna melodia, owoc zainteresowań Planta muzyką Bliskiego Wschodu. Posłuchaj:

"House Of Cards" Richarda Thompsona nawiązuje stylistycznie do koncepcji brytyjskiego folk-rocka z przełomu lat 60. i 70. reprezentowanego przez takie grupy jak Fairport Convention i Pentangle. Plant nazywa Thompsona "muzycznym świrem" a jego piosenkę określa jako "doskonałą. Jej tekst jest wspaniały". Gitarzysta pojawił się gościnnie na płycie Planta "Fate Of Nations".

"Central Two-O-Nine", autorstwa Planta i Millera, to akustyczny kawałek z chwytliwym refrenem. "Może się trochę kojarzyć z 'Hats Off To (Roy) Harper' z 'Led Zeppelin III'" - wyjaśnia Plant. Pochodzące z repertuaru Low: "Silver Rider" i "Monkey", przypominają materiał z "Raising Sand". Tym razem Plantowi towarzyszy Patty Griffin, której współbrzmienie z głosem Roberta, wokalista określa jako "coś pomiędzy This Mortal Coil a The Shangri-Las". Nagranie "You Can't Buy My Love" Barbary Lynn Plant odnalazł na składankowej płycie dodawanej do magazynu "Oxford", "było takie milutkie, taka popowa piosenka. Dlatego dodałem w niej trochę mniej popowy most, który dobrze pasuje do osobowości Patty. Całość brzmi jak wyciągnięta z jakiegoś kredensu, który wasz wujek zamknął w 1963 roku".

Z tego samego okresu pochodzi "I'm Falling In Love Again", pierwotnie nagrana przez The Kelly Brothers. "Nasza wersja przypomina nagrania The Honeydrippers... udało mi się dopuścić w niej do głosu pozostałych muzyków. Bardzo chciałem uczynić tę płytę, płytą grupy Band Of Joy, dlatego obok mojego głosu słychać głosy pozostałych. Wcześniej byłem trochę rozpieszczony. Dopiero śpiewając wspólnie ze Stuartem Duncanem, Buddym i Allison zacząłem słyszeć współbrzmienia wokalne".

Plant i Miller oparli własną wersję klasycznego utworu folkowego "Cindy I'll Marry You Someday" na nagraniu śpiewaka folk Bascoma Lamara Lunsforda. To najbardziej tradycyjnie folkowy utwór na płycie, który okazał się katalizatorem w odnalezieniu właściwego brzmienia dla całego albumu. "Rozpoczęliśmy sesję najprawdopodobniej w najtrudniejszym miejscu. Porozumienie udało nam się osiągnąć dopiero po trzech godzinach sesji nagraniowej. Sam musiałem się jakoś odnaleźć w tym utworze, a w tym samym czasie orientować, co może się wydarzyć, w którą stronę podąży grupa.... Gdy udało się zgrać nasze osobowości - współpraca stała się coraz łatwiejsza...".

Refleksyjny utwór Townesa Van Zanta "Harm Swift Way" w wykonaniu Planta przeradza się rockowy hymn. "Wersja, którą nagrał Townes brzmi prawie jak demo, dykcja Van Zandta jest fatalna. Pomyślałem sobie, że może uda się ją zinterpretować w inny sposób, bo ma bardzo dobry tekst. Nie miałem zamiaru stawiać mu pomnika, jedynie twórczo odnieść się do jego spuścizny". Finał płyty to ludowa piosenka "Satan, Your Kingdom Must Come Down", po której następuje psychodeliczna wersja pochodzącego z połowy XIX wieku wiersza "Even This Shall Pass Away".

Album "Band Of Joy" ukaże się 13 września.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dance | wokalista | Led Zeppelin | gitara | plant | Robert Plant
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama