Reklama

Lenny Kravitz w Łodzi. "Należę do was" (relacja, zdjęcia)

Dla takich muzyków jak Lenny Kravitz występy na żywo to chyba najmilsza część wykonywanego zawodu. Nie inaczej było w poniedziałek (15 grudnia) w Atlas Arenie w Łodzi.

Pierwotnie ten występ miał się odbyć 3 listopada, ale w ostatniej chwili (Lenny Kravitz był już w Łodzi) z powodu infekcji gardła został przełożony. Do swojej choroby Amerykanin nawiązał kilkakrotnie, wylewnie dziękując za niezwykle ciepłe przyjęcie ze strony fanów. "W końcu się udało. Dziękuję wam za to, że czekaliście i że tu przyszliście. Kocham was" - oznajmił Lenny.

Poprzedni występ Kravitza sprzed trzech lat znalazł się na mojej prywatnej liście najlepszych koncertów 2011 roku. Liczyłem przynajmniej na wyrównanie tego wyniku. Szanse były o tyle duże, że "Strut" uważam za lepszy album niż jego poprzednik "Black And White America". Z nowej płyty usłyszeliśmy w sumie cztery utwory: tytułowy "Strut", zagrany na otwarcie "Dirty White Boots", "New York City" (Lenny próbował nas wciągnąć do wspólnego śpiewania, ale nie mieliśmy szans przy jego znakomitym damskim chórku) i rozpoczynający bisy singlowy "The Chamber". Ten ostatni to jeden z najlepszych numerów Kravitza w ostatnich dobrych kilku latach: seksowny, bujający, zapraszający do tańca, z zapadającym w głowie refrenem. W Atlas Arenie podczas jego wykonania za oświetlenie hali służyły wówczas wyciągnięte za namową Kravitza świecące niczym świetliki telefony komórkowe. Wrażenie fantastyczne!

Reklama

Część fanów liczyła na jakieś specjalne potraktowanie z racji odwołania listopadowego terminu, ale Lenny nie odszedł od planu. Co nie znaczy, że w swój występ nie włożył 100-proc. zaangażowania. Kravitz to jeden z tych muzyków, którzy dodatkowo zyskują w wersji koncertowej; których wsparcie fanów unosi kolejne 10 cm nad ziemię. I to wsparcie dostaje bez trudu, bez mizdrzenia się i tanich gestów.

Naturalnie wypadły jego ukłony w podziękowaniu za owacje; nie było fałszywego ruchu w przybijaniu piątek z publicznością zgromadzoną również na trybunach (oj, raczej nie lubią go za to ochroniarze) czy zrobieniu sobie "słitfoci" z młodą fanką. Rzadko też widzi się gwiazdę takiego formatu, która w trakcie trwania koncertu składa autografy na idących w dziesiątki okładkach płyt, plakatach, biletach... I nawet często słyszany na koncertach tekst "muszę tu wkrótce wrócić" nie był pustym zdaniem, skoro wiemy już, że 8 sierpnia 2015 r. Lenny wróci do naszego kraju (koncert odbędzie się w Ergo Arenie na granicy Gdańska i Sopotu).

Doskonale wypadł przebój "I Belong to You", w którym Lenny intymne miłosne wyznanie wyśpiewał do kilkunastu tysięcy osób. "Ja należę do was, a wy należycie do mnie" - tak można podsumować relacje Kravitza z fanami.

Seksmaszyną był James Brown, leczenie seksem proponował Marvin Gaye, ale w Atlas Arenie w Łodzi to 50-letni Amerykanin przypomniał, że on stoi za "miłosną rewolucją". Imponujący kondycją i sylwetką muzyk był rozbierany wzrokiem przez chyba każdą damską parę oczu obecną w szczelnie wypełnionej hali (w koncercie uczestniczył komplet - 14 tys. osób).

Wracając jeszcze do jego formy koncertowej - to już standard, że jego piosenki w wersjach na żywo zyskują drugie życie. Często gęsto numery rozrastały się do kilkunastu minut, a "Let Love Rule" trwał prawie pół godziny (!), momentami bardziej przypominając rozimprowizowany jam. Ale mając tak świetnych muzyków (gitarzysta Craig Ross!, basistka Gail Ann Dorsey!, saksofonista Harold Todd!, perkusistka Cindy Blackman, prywatnie żona Carlosa Santany!), grzechem byłoby nie wykorzystać ich umiejętności.

Finałowe "Are You Gonna Go My Way" (gitara w stylu Hendrixa prawie rozerwała Atlas Arenę) sprawiło, że - zgodnie z tytułem jednego z utworów Lenny'ego - chciałoby się tańczyć aż do bladego świtu.

Setlista koncertu Lenny'ego Kravitza w Łodzi:

"Dirty White Boots"
"American Woman"
"It Ain't Over 'Til It's Over"
"Strut"
"Dancin' Til Dawn"
"Sister"
"New York City"
"Always on the Run"
"I Belong to You"
"Let Love Rule"
"Fly Away"
Bis:
"The Chamber"
"Are You Gonna Go My Way"

Michał Boroń, Łódź

Czytaj także:

Dziś wieczorem bujamy się w Harlemie - recenzja płyty "Strut"

Uwierz w Lenny'ego, bo warto - nasza relacja z poprzedniego występu Lenny'ego w Polsce - Warszawa, 2011 r.

Zobacz teledyski Lenny'ego Kravitza na stronach Interii!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lenny Kravitz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy