Jego dni są policzone

Paul Stanley zapowiedział odejście z hardrockowej legendy, grupy KISS. Jednocześnie dodał, że nie należy tego traktować jako oznakę końca amerykańskiej formacji.

Paul Stanley: Pożegnalny pocałunek? - fot. Kristian Dowling
Paul Stanley: Pożegnalny pocałunek? - fot. Kristian DowlingGetty Images/Flash Press Media

Stanley to obok Gene'a Simmonsa jedyny założyciel KISS w obecnym składzie.

"Wierzę, że nadejdzie moment, kiedy zespół będzie działał beze mnie. Niektórzy sobie nie mogą tego wyobrazić, ale ja wam mówię, że ja potrafię sobie to wyobrazić" - przekonuje Stanley.

Muzyk porównał zespół do piłkarskiej drużyny, której nie opuszczają kibice mimo zmian w składzie.

"Nie działamy na tych samych zasadach jak inne zespoły. Nie potrafię żyć w granicach, które wyznaczają mi inni ludzie. Wierzę, że KISS jest zbudowany na czymś tak solidnym, że będzie nadal działać" - mówi.

16 marca w australijskim Melbourne rozpoczęła się światowa trasa "35th Anniversary Tour". Najbliżej polskich granic zespół zagra w Pradze (6 czerwca) i Berlinie (9 czerwca).

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas