Reklama

Jego dni są policzone

Paul Stanley zapowiedział odejście z hardrockowej legendy, grupy KISS. Jednocześnie dodał, że nie należy tego traktować jako oznakę końca amerykańskiej formacji.

Stanley to obok Gene'a Simmonsa jedyny założyciel KISS w obecnym składzie.

"Wierzę, że nadejdzie moment, kiedy zespół będzie działał beze mnie. Niektórzy sobie nie mogą tego wyobrazić, ale ja wam mówię, że ja potrafię sobie to wyobrazić" - przekonuje Stanley.

Muzyk porównał zespół do piłkarskiej drużyny, której nie opuszczają kibice mimo zmian w składzie.

"Nie działamy na tych samych zasadach jak inne zespoły. Nie potrafię żyć w granicach, które wyznaczają mi inni ludzie. Wierzę, że KISS jest zbudowany na czymś tak solidnym, że będzie nadal działać" - mówi.

Reklama

16 marca w australijskim Melbourne rozpoczęła się światowa trasa "35th Anniversary Tour". Najbliżej polskich granic zespół zagra w Pradze (6 czerwca) i Berlinie (9 czerwca).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kiss | stanley
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy