Genesis: Umarł król...

Dla wielu odejście Petera Gabriela z Genesis w 1975 roku oznaczało koniec tego zespołu. Historia pokazała, że stało się inaczej. Nowym początkiem dla Genesis był wydany 35 lat temu album "A Trick of the Tail".

Wydany 35 lat temu album "A Trick of the Tail" otworzył nową erę w dziejach Genesis
Wydany 35 lat temu album "A Trick of the Tail" otworzył nową erę w dziejach Genesis 

Dlaczego charyzmatyczny Peter Gabriel postanowił odejść z zespołu? Złożyło się na to wiele powodów, między innymi błyskotliwa indywidualność i charyzma wokalisty, która powoli zaczęła uwierać pozostałych członków formacji. To Peter Gabriel widziany był jako lider i artystyczny przewodnik Genesis. Wokalista zawsze znajdował się w centrum uwagi mediów i był dla fanów twarzą zespołu. Twarzą - podkreślmy - często pomalowaną i ukrytą za maską, co również drażniło muzyków, zmęczonych parateatralnymi przedsięwzięciami wokalisty, które zdominowały koncerty rockowej przecież grupy.

Nie bez znaczenia były narodziny pierwszego dziecka Gabriela i jego żony Jill. Artysta chciał być przy chorej córce Annie, co nie spotkało się ze zrozumieniem reszty Genesis, prących do kolejnej sesji nagraniowej i trasy koncertowej.

Trasa promująca ostatni nagrany z Peterem Gabrielem album "The Lamb Lies Down On Broadway" była pełna napięcia na linii wokalista-reszta zespołu. Muzycy starali się jednak zachować pozory i zaznaczali w mediach, że odejście charyzmatycznego frontmana odbyło się pokojowej atmosferze i dopiero w osiem miesięcy po zakomunikowaniu przez Petera Gabriela swojej decyzji kolegom z grupy.

Ponad 400 kandydatów

Po zakończeniu wyczerpującej fizycznie i przede wszystkim psychicznie trasy koncertowej promującej koncept-album "The Lamb Lies Down on Broadway", opuszczeni przez frontmana muzycy Genesis rozpoczęli poszukiwania nowego wokalisty. Początkowo część zespołu, z akcentem na klawiszowca Tony'ego Banksa, optowała za kontynuowaniem działalności bez wokalisty, jako zespół instrumentalny. Za takim rozwiązaniem przemawiał również fakt, że większość przygotowywanych na nowy album utworów powstawała bez pomysłu na linie wokalne.

Ostatecznie podjęto decyzję, że nowym wokalistą będzie człowiek z zewnątrz. Zaważyła na tym również niechęć perkusisty Philla Collinsa do przejęcia obowiązków po tak silnej osobowości, jaką był niewątpliwie Peter Gabriel.

Decyzja ta kosztowała zespół... przesłuchanie ponad 400 kandydatów! Jak się okazało, żaden z nich nie zbliżył się nawet do poziomu Petera Gabriela. Najwięcej szans na angaż miał niejaki Mick Stickland, ale ostatecznie również i ta kandydatura okazała się być niesatysfakcjonująca. Jak wspominali muzycy Genesis, zarejestrowane już instrumentalne partie nowych kompozycji nagrano w tonacji, która nie odpowiadała wokalnym możliwościom Sticklanda.

Zobacz klip do utworu "Robbery, Assault and Battery" z albumu "A Trick of the Tail":


Wokalista pod ręką

Tak naprawdę Genesis wokalistę mieli pod ręką. Co więcej, brał on intensywny i - podkreślmy - wokalny udział w castingach na nowego frontmana Genesis. Nazywał się Phill Collins i na co dzień zasiadał za zestawem perkusyjnym zespołu. A podczas prób z kandydatami na frontmanów, wspierał ich wokalnie i pokazywał, w jaki sposób mają zaśpiewać przygotowane piosenki.

Po nieudanych i nietrafionych poszukiwaniach solisty, sfrustrowany i wciąż niechętny nowemu wyzwaniu Collins wszedł do studia i zaśpiewał kompozycję "Squonk". Reszta zespołu jednogłośnie zadecydowała, że Phil zmienia rolę w zespole i przejmuje obowiązki wokalne.

Dodajmy, że Collins wciąż podczas koncertów odgrywał partie perkusyjne, ale już jedynie podczas dłuższych instrumentalnych sekwencji. Dodatkowo nowy wokalista Genesis rejestrował bębny podczas sesji nagraniowych w studiu.

Muzykom po zakończeniu nagrań późną jesienią 1975 roku przyszło jedynie wyczekiwać reakcji fanów na pierwszy album nagrany nie jako - jak twierdzili złośliwi - The Peter Gabriel Band.

Zobacz klip do utworu "Robbery, Assault and Battery" z albumu "A Trick of the Tail":


Bardziej Peter Gabriel niż Peter Gabriel

"Genesis udało się przekuć wielce prawdopodobną katastrofę, jaką było odejście Petera Gabriela, w pierwszy poważny amerykański sukces" - tak magazyn "Rolling Stone" ocenił album "A Trick of the Tail". A jak przyjęto nowego wokalistę zespołu? "Phill Collins zabrzmiał bardziej 'gabrielowsko', niż potrafił to sam Peter Gabriel" - to opinia jednego z krytyków.

"A Trick of the Tail" rzeczywiście odniósł sukces, trafiając do "Top 40" amerykańskiego zestawienia bestsellerów płytowych i aż na 3. miejsce listy najchętniej kupowanych płyt w Wielkiej Brytanii. Jak wspomina Tony Banks, płyta rozeszła się w liczbie dwukrotnie przekraczającej nakład wydanych wcześniej albumów formacji. Sukces na listach przebojów okazał się być jednocześnie zastrzykiem życiodajnej gotówki dla Genesis. Zespół po odejściu Petera Gabriela miał blisko pół miliona funtów długów.

Nowością dla fanów była nie tylko osoba Phila Collinsa jako wokalisty, ale również fakt zarejestrowania wideoklipów do aż trzech utworów z "A Trick of the Tail": filmowy, odpowiadający tytułowi "Robbery, Assault and Battery", przedstawiający muzyków grających piosenkę "Ripples" i do kompozycji tytułowej. Ten ostatni klip Collins uważa za najbardziej kompromitujący w swojej długiej karierze. Zobaczcie z jakiego powodu:


Fani się podzielili

"A Trick of the Tail" to także kluczowy album dla fanów Genesis z jednego doniosłego powodu. Od 2 lutego 1976 roku wielbiciele zespołu podzielili się na dwa wręcz wrogie obozy: ten wierny Gabrielowi i ten dostrzegający wartość w Collinsie jako wokaliście. Nowy frontman Genesis został również "oskarżony" o zmianę kierunku artystycznych poszukiwań zespołu. Kierunku - według wielu - mniej ambitnego i w konsekwencji przemieniającego Genesis z zespołu o ambicjach progresywnych i artystowskich w giganta muzyki pop lat 80.

"Nie czuję, że zeszliśmy na psy. Jestem winiony za zmianę, ale wydaje mi się, że wszyscy w zespole dorośliśmy i zaczęliśmy słuchać innej muzyki" - komentował wróg numer jeden wielbicieli "starego" Genesis na łamach magazynu "Music Express".

Także w Polsce podział na "gabrielowskie" i "collinsowskie" Genesis bardzo mocno zakorzenił się w umysłach fanów. Doceniając zwłaszcza te wczesne albumy z Phillem "na wokalu", jako klasyczne płyty zespołu uznaje się przede wszystkim "Foxtrot", "Selling England By The Pound" czy wspomniany już podwójny "The Lamb Lies Down on Broadway". Natomiast dryfujące już zdecydowanie ku muzyce pop płyty z lat 80., jak "Duke", "Abacab", "Genesis" czy bestsellerowe "Invisible Touch" darzy się mniejszym szacunkiem i poważaniem.

Wbrew tym głosom, bo za sprawą tych właśnie albumów, Genesis stali się jednym z największych zespołów lat 80., sprzedając setki milionów płyt na całym świecie. A nowa era w historii grupy zaczęła się właśnie 2 lutego 1976 roku.

Artur Wróblewski

Peter Gabriel czy Phill Collins? Czekamy na Wasze komentarze i opinie!

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas