15 lat temu zmarła Linda McCartney
"Siedzisz na swoim pięknym ogierze rasy Appaloosa. Jest przyjemny wiosenny dzień. Galopujemy przez las. Hiacynty zakwitły, a niebo jest błękitne" - to były ostatnie słowa Paula McCartneya do umierającej żony. Linda McCartney odeszła 15 lat temu.
Linda McCartney zmarła 17 kwietnia 1998 roku w posiadłości Beatlesa w Tuscon w Arizonie, na raka piersi, który zaatakował również jej wątrobę. Żona Paula McCartneya miała wówczas 56 lat. Po śmierci ciało Lindy zostało skremowane, a jej prochy rozsypano na terenie ich rodzinnej rezydencji w Sussex w Anglii.
O nowotworze dowiedziała się trzy lata wcześniej.
Już po śmierci żony Paul McCartney przyznał, że jej leczenie było bardzo skomplikowane. Wszystko przez restrykcyjne podejście małżonków do kwestii wykorzystania zwierząt w testowaniu leków - McCartneyowie kochali zwierzęta i byli zagorzałymi wegetarianami.
"Jeżeli jakiś lek ma zostać podany człowiekowi, zgodnie z prawem wcześniej musi zostać przetestowany na zwierzętach. W związku z tymi Linda miała opory w czasie terapii, zażywanie leków było dla niej trudne" - powiedział opłakujący żonę muzyk.
Paul McCartney przyznał również, że pomimo zapewnień lekarzy, Linda nigdy nie miała pewności, że zażywa leki nietestowane na zwierzętach.
"W czasie terapii ufa się ładnie dobranym słowom lekarzy, którzy przekonywali ją, że takie leki może zażyć bez obaw. Nie miała za bardzo wyjścia i musiał im zaufać" - tak artysta wspominał rozterki umierającej żony.
Po odejściu Lindy wdowiec zaapelował do fanów jego żony, by oddali hołd zmarłej darowizną na rzecz organizacji zajmujących się poszukiwaniem leków antynowotworowych, które nie są testowane na zwierzętach. "A najlepiej przejdźcie na wegetarianizm. To będzie najlepszy hołd" - dodał popularny "Macca".
Niestety ,"hołdu" zmarłej nie oddały media. Tuż po śmierci Lindy McCartney w amerykańskiej prasie pojawiły się pogłoski o rzekomej eutanazji żony Beatlesa. Dodatkowo, policję zainteresował fakt, że akt zgonu został złożony w Kalifornii, a nie w Arizonie. Do sprawy rzekomego przyspieszenia śmierci żony odniósł się Paul McCartney, a sensacyjne doniesienia określił słowem: "nonsens".
"Z jakiegoś powodu pojawiły się niepotwierdzone doniesienia o eutanazji Lindy. To nie jest prawda" - dodał rzecznik prasowy artysty Geoff Baker.
Bardzo ostro na publikacje na temat śmierci Lindy McCartney zareagował lekarz zmarłej Larry Norton.
"To, że jej śmierć stała się tematem dnia, nie jest żadną wymówką dla prasy. Wiem, że media żerują na takich wydarzeniach, ale to nie jest sprawa OJ Simpsona, to nie jest skandal z Moniką Lewinsky. To jest dramat bohaterskiej kobiety umierającej na raka" - oświadczył lekarz.
Larry Norton przyznał również, że z uwagi na żałobę rodziny, poinformowano media, iż Linda McCartney zmarła nie w Arizonie, ale w kalifornijskim Santa Barbara. Dzięki temu najbliżsi mogli w spokoju oddać hołd zmarłej z dala od wścibskich reporterów.
Już w obecności przedstawicieli mediów z całego świata, Linda McCartney została pożegnana na specjalnej ceremonii, która odbyła się 8 czerwca 1998 roku w Londynie.
W kościele św. Marcina na Trafalgar Square pojawiło się ponad 700 osób, w tym największe osobistości show-biznesu. Nie zabrakło również żyjących kolegów Paula McCartneya z The Beatles: Ringo Starra i George'a Harrisona, którzy po raz pierwszy pokazali się we trójkę publicznie do czasów rozpadu słynnego zespołu.
Artur Wróblewski
Przeczytaj również: