Pustki wypełnione poezją

Pustki "Kalambury", Agora / Chaos Management Group

Okładka płyty "Kalambury" grupy Pustki
Okładka płyty "Kalambury" grupy Pustki 

Pustki kontynuują drogę obraną świetnym albumem "Koniec kryzysu". Tym razem zespół sięgnął jednak po klasykę polskiej poezji. Porównania z płytą "Osiecka" Katarzyny Nosowskiej gwarantowane.

Wokalistka grupy Hey pojawia się u Pustek gościnnie w "Wiedzy" i "Notesie". Szczególnie w tym pierwszym utworze narzuca się podobieństwo wokalne Nosowskiej i śpiewającej w Pustkach Basi Wrońskiej, będącej wielkim atutem tego zespołu. To jednak nie ślepe naśladownictwo, lecz podobna wrażliwość, sposób interpretacji i nacisk na wagę przekazywanego tekstu.

Drugim gościem jest Artur Rojek z Myslovitz. W "Nieodwadze", jedynym w pełni autorskim numerze Pustek, nawet jego charakterystyczny głos nie zmienił niepodrabialnego charakteru grupy. "Tłumaczę sobie, że to nie jest strach / Bo nieodwaga lepiej brzmi" - śpiewa Rojek w numerze, który z powodzeniem mógłby znaleźć się na płycie Myslovitz, z etapu między "Korova Mily Bar" a "Skalary, mieczyki, neonki".

Pustki od początku związane były z nurtem rockowej poezji i wcześniej już wykorzystywały wiersze jako teksty do swoich nagrań. Dlatego też niektóre nagrania z "Kalamburów" liczą sobie nawet po kilka lat. Na potrzeby tego wydawnictwa zespół część kompozycji nagrał w nowych wersjach (jak "Kalambury", które bez udziału Muńka Staszczyka nie straciły nic ze swojej przebojowości czy neurotyczne "Jakżesz ja się uspokoję"), inne zostały zmiksowane na nowo. Powstały też całkiem premierowe utwory (świetne "Trawa" i "Notes"). Te zabiegi nie zaszkodziły spójności "Kalamburów" - wręcz przeciwnie, materiał można wręcz nazwać albumem koncepcyjnym.

Zestawienie liryków Wyspiańskiego, Leśmiana, Tuwima, Broniewskiego, Słonimskiego i Gajcego z postpunkową, avantpopową, rozedrganą wrażliwością Pustek to dla mnie Muzyka Ściany Wschodniej w stanie czystym, nawet jeśli powiew podskórnego chłodu wskazuje wyraźnie na melancholijną Skandynawię spod znaku Múm ("Jakżesz ja się uspokoję", fragment "Znoju").

Wywodzące się ze sceny niezależnego, gitarowego grania Pustki od zawsze wyróżniały się dbaniem o melodie i pieczołowitą realizację. Na "Kalamburach" warto wsłuchać się w to, co dzieje się nie tylko na drugim, ale nawet na trzecim planie - posłuchajcie nieoczywistego "Znoju", wydawałoby się beztroskiej piosenki "Pożałuj mnie!" czy motorycznej "Trawy" (na początku przebija echo "Słabości chwilowej" z płyty "Do Mi No").

Finałowy "Notes" to Pustkowe bogactwo i szaleństwo wczesnego King Crimson, zmieszczone w formie niespełna trzyipółminutowej piosenki. Tyle tylko, że Robert Fripp nigdy nie miał okazji współpracować z Nosowską i Wrońską. Na koniec dodatkowe brawa za tytułowe "Kalambury" - Pablopavo w kategorii varsaviana ma mocną konkurencję.

8/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas