Żadnych ballad

Dominika Węcławek

Hey "Re-Murped!", QL Music

Świetne, często bezkompromisowe reinterpretacje
Świetne, często bezkompromisowe reinterpretacje 

Hey, nawet jeśli oddaje stery komuś innemu, nie zdaje się na przypadek. Dwupłytowy wybór remiksów zawarty na "Re-Murped!" to dobry przykład tego, jak powinno się przygotowywać takie albumy.

Przede wszystkim, chciałabym podkreślić, że nie mamy do czynienia z przypadkiem, w którym ktoś próbuje nam wcisnąć dwa razy to samo, tylko w innym pudełeczku. O nie! "Re-Murped!" zdziwi nawet otwartych na muzykę fanów "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!", a dla wyznawców "Teksańskiego", traktujących eksperymenty jako przejściowe dziwactwo, będzie ostatecznym ciosem.

Pierwsze dźwięki otwierającego wydawnictwo "Vanitas", w interpretacji Bueno Bros, to jak symboliczne przecięcie pępowiny - czysta elektronika, rytm, a z wokali Kasi przetrwało ledwie kilka fraz. I dobrze. Duet rodzinno-producencki niejako naturalnie wyczuwa, czego utworom trzeba dodać, a czego ująć, by zyskać nową jakość i nadać im innego charakteru. Dla mnie stali się największym odkryciem tego krążka, nie dziwię się więc, że powracają w kilku odsłonach, wykładając na stół wszystkie atuty. Bracia Bueno nie boją się brzmieć ordynarnie i surowo. Niektóre ich propozycje mają dyskretny urok francuskiej nowej elektroniki, czerpiącej równie chętnie z funku, punka, co i z house`u, inne dowodzą, że nieobcy są im niemieccy prekursorzy techno.

Poza nimi na pierwszym krążku niespodzianek brak. Na szczęście nie zawodzą pewniacy. Andrzej Smolik z piosenki "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" robi eintopf - dorzuca multum brzmień, różnych instrumentów, przeszkadzajek, efektów. Jest gęsto, ale ze smakiem, wszystko zagryza jak trzeba. Loco Star, jedna z wielkich nadziei polskiej sceny elektronicznej, nie musi tłumaczyć, że zasługuje na więcej komplementów, niż obecnie otrzymuje. Świetnie przełożyli język Heya na własny, syntetyczno-jazzowy, nieco inaczej rozkładając akcenty w "Boję się". Natomiast Rawski poprzez warczące basy dodał ciężaru, i tak już wcześniej niezbyt lekkiemu, "Nic Więcej". Cóż, nadał po prostu słowom Nosowskiej odpowiednią wagę.

Drugi krążek to już nie jest zabawa w subtelność i elektronikę. Żadna tam elegancja-Francja, lecimy na Ibizę! Mosqitoo "Vanitas" interpretują na sposób bardzo taneczny i choć ich wersji nie kupuję, to rozumiem, że na dekadenckiej imprezie, na której panie proszą panów do tańca przy Joy Division, również takie remiksy mają rację bytu.

Kto daje najbardziej popalić miłośnikom gitarowych ballad o organicznych brzmieniach? Myślę, że o koszmary senne przyprawią ich Fox i Agim Dżelijlij. Zwłaszcza ten drugi, który w "MURP" wykorzystuje brzmienia klawiszy, które jeszcze dekadę temu uchodziły na sucho tylko autorom hitów z podejrzanej dyskoteki. Zresztą więcej jest tutaj przebojowości i lekkości. Pablo Krawczyk nawet z najpoważniejszych piosenek potrafi zrobić lekkie śpiewanki-mruczanki.

To, co remikserzy wyczyniają z materiałem wyjściowym, czasem może się wydawać obrazoburcze, ale było konieczne. Świetne, często bezkompromisowe reinterpretacje o przewrotnym wydźwięku potwierdzają, że decyzja Hey o przygotowaniu remiksów, nie miała nic wspólnego z odcinaniem kuponów.

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas