W innej epoce
Piotr Kowalczyk
UL/KR "UL/KR", Thin Man Records
Debiutancki minialbum gorzowskiego projektu UL/KR to chyba najodważniejsza propozycja w katalogu istniejącego od roku warszawskiego labela Thin Man Records. Wytwórnia skupiała się do tej pory na klimatach indiepopowych (Kobiety, Muzyka Końca Lata, Płyny, Maki i Chłopaki), nawiązujących do rodzimej tradycji muzyki gitarowej. UL/KR wędruje w zupełnie inne rejony: zamiast gitar i bębnów, mamy syntezatory, programowane rytmy, ziarniste, trójwymiarowe brzmienie.
Połowa UL/KR to Błażej Król, znany z poetycko-indiepopowego Kawałka Kulki. Na żadnej z dwóch płyt swojego poprzedniego zespołu Król nie pisał tak dobrych, niepokojących tekstów. Budują one nieco patetyczny i zrezygnowany, depresyjny nastrój: "Oto ruiny, inicjały tępym narzędziem ryte / tatuaże serca czaszki ołtarze woń nasion i śliny / 356 razy i więcej w roku obchodzimy urodziny / szczęściarze" ("Ruiny").
Ten dekadencki klimat świetnie pasuje do muzyki. Król i Maurycy Kiebzak ewidentnie śledzili modne w ostatnich latach nurty wywodzące się z amerykańskiej sceny lo-fi i eksperymentalnej - chillwave, hypnagogic pop, goth pop czy witch-house. UL/KR chętnie nawiązują do blogowych zajawek z całego świata. Np. instrumentalne "V" mogłoby się znaleźć na którymś z wydawnictw Toro Y Moi. Patetyczne organy w "Brodzę" przepuszczone są przez house'opodobny efekt przypominający ten używany przez wykonawców kojarzonych z nurtem chillwave. Buczący bas i drobne podkreślenia syntezatorów i tła klawiszy przypominają Jamesa Blake'a z EP-ki "CMYK". "Po tak cienkim lodzie" zaskakuje bogactwem brzmienia, a minimalistyczny aranż zbliża ten kawałek do nowoczesnego psychodelicznego dubu spod znaku Sun Araw czy Peaking Lights.
Klimat muzyki UL/KR daleki jest jednak od epigoństwa. Budują go stricte lokalne doświadczenia - hardkorowe gorzowskie imprezy, poczucie schyłku, smutku prowincji, osaczenia, izolacji. Czasem w tę duszną atmosferę wpada trochę światła i wtedy muzyka zyskuje dodatkowy monumentalny wymiar (refren "Słodko tak").
Co jeszcze może się podobać to fakt, że UL/KR to muzyka "internetowa". Olewa tradycyjne instrumentarium. Wykorzystuje różne znalezione w sieci wtyczki brzmieniowe. Została stworzona na podstawie mikro-nurtów wymyślonych i promowanych na blogach czy serwisach w rodzaju Altered Zones. Przywodzi na myśl całą ikonosferę charakterystyczną dla internetu a.d. 2012 - psychodeliczne materiały znalezione na tumblrze, dźwięki o ekstremalnym stopniu kompresji (choćby dzwonki komórkowe) czy wszechobecne pseudonostalgiczne zdjęcia.
Póki co większość rodzimych wykonawców, przynajmniej tych grających "piosenki", w swojej twórczości wpływu tego nieograniczonego strumienia danych na naszą percepcję w ogóle nie zauważa. UL/KR pod tym względem funkcjonują po prostu w innej epoce.
8/10