Ten album może zaskoczyć
Mika Urbaniak "Closer", Sony Music
Mika Urbaniak potrafi zaskakiwać. Kto bowiem spodziewałby się, że córka dwójki uznanych artystów jazzowych Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka, wokalistka współpracująca z Andrzejem Smolikiem oraz występująca na scenie z Grzegorzem Markowskim, O.S.T.R. czy Liroy'em, nagra album popowy.
Dla mnie i pewnie wielu fanów głosu Miki płyta "Closer" to element muzycznej biografii artystki, o który nikt jeszcze rok temu by jej nie posądził.
Producentem albumu jest ceniony perkusista Troy Miller, który swego czasu współpracował z Amy Winehouse, Ronem Ayersem czy Markiem Ronsonem. On też nadał albumowi "Closer" ogólnych muzycznych ram.
Miller do uczestnictwa w nagraniach zaprosił m.in. basistę Carla Stanbridge'a (m.in. MS Dynamite, Joss Stone), gitarzystę Femi Temowo (m.in. The Roots, Urbanator), a programowaniem zajął się Tim Oliver. Dodatkowo aranżacji instrumentów smyczkowych podjął się znany autor jazzowych przeróbek, pianista i dyrygent Krzysztof Herdzin.
Materiał muzyczny został nagrany w domowym studiu Troy'a Millera Sand House w Londynie. Pod względem czysto instrumentalnym płyta "Closer" została doszlifowana i dopracowana bardzo pieczołowicie, co potwierdza głębia dźwięków słyszalnych w zarejestrowanym studyjnym materiale.
Można w wielu superlatywach wypowiadać się na temat sfery czysto brzmieniowej i zarazem instrumentalnej albumu, natomiast to nie ona zaskakuje.
Tym, co szokuje nie jest też wokal Miki Urbaniak, choć nie od dzisiaj wiadomo, że dysponuje ona głosem nietuzinkowym, który łączy subtelność z energetycznością i melodyjność z żywiołowością. Natomiast elementem zaskakującym jest to w jakiej muzyce został on wykorzystany. Będąc bowiem szczerym trzeba przyznać, że Mika pokazuje na tej płycie, z jaką swobodą odnajduje się w różnych aranżacjach.
Co prawda płytę można roboczo określić jako popową, ale nich nikogo nie zmyli to szufladkowanie, albowiem "Closer" to mieszanka muzyczna, w której lawiruje Mika Urbaniak niczym w kreteńskim labiryncie, nie gubiąc choćby raz drogi. Nie straszne są jej funkowe aranżacje, jak w singlowym kawałku
"In My Dreams"
i "Lovin' Needs A Deadline" czy soulowe elementy w "Closer".
Mika musi też dostosowywać swój uniwersalny głos do kompozycji jazzowych czy swego rodzaju ballad, jak w kawałku "Relly". Całość zaś materiału muzycznego spaja pop, bo w takim nurcie został nagrany album "Closer". To jest też największe zaskoczenie płyty Miki Urbaniak.
Kto bowiem pomyślałby, że artystka podejmie się takiego wyzwania. Nie jest to jednak pop, z którym fani mają najczęściej do czynienia na polskim rynku muzycznym czyli sztampowy, grany w sposób prosty i pretensjonalny. Mika serwuje fanom pop, na który dotychczas nie znaleziono odpowiedniego określenia, a który nazwałbym "miejskim". A to dlatego, że wywodzi się z sceny londyńskiej, gdzie zresztą rodzi się duża cześć nowych trendów w muzyce rozrywkowej i jest oparty o szereg gatunków, wiodących prym na tamtejszym rynku muzycznym.
Akurat album "Closer" spełnia te kryteria i mimo że ten rodzaj popu od dłuższego już czasu jest obecny zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, to w Polsce nie jest zjawiskiem powszechnym. Dlatego też "Closer" Miki musi cieszyć, bo jest powiewem świeżości w nieco już zatęchłym, polskim, popowym środowisku muzycznym.
Marcin Danielewski
(Listy do redakcji)