Spotkanie po mrocznej stronie
Łukasz Dunaj
Melissa Auf Der Maur "Out Of Our Minds", Roadrunner
Rudowłosa basistka, współpracująca niegdyś z Hole czy Smashing Pumpkins, po raz drugi przemówiła własnym głosem. Po raz pierwszy jednak jest to głos oryginalny.
Wydany sześć lat temu debiut Melissy był udany, ale dość zachowawczy. Dało się słyszeć tu i ówdzie wyrazy uznania dla decyzji artystki o usamodzielnieniu się, ale wielu zwróciło uwagę na pewną wtórność jej solowej propozycji i rzucający się w ucho mecenat kompozytorski Josha Homme'a z Queens Of The Stone Age.
Zarzuty tego kalibru nie powinny się pojawić przy okazji "Out Of Our Minds". To album zaskakująco oryginalny, chwilami wręcz zupełnie niepodobny do wszystkiego, czego można się spodziewać po dziewczynie z gitarą. Charakterystyka brzmienia nowej płyty Kanadyjki musiałaby zawierać słowa w rodzaju "unikalny", "eklektyczny", aby nie użyć najprostszego z nich: "dziwny". I w rzeczy samej, jest to materiał dziwny i osobny wobec powszechnych trendów. Bez wątpienia mroczny, wyciszony, ale zarazem pełen podskórnego napięcia. Niepokojący nastrój potęgują instrumentalne fragmenty, wypełnione po brzegi przestrzennym brzmieniem basu i zimnymi, klawiszowymi plamami.
Głos Melissy nie jest bynajmniej zjawiskowy, zapomnijmy o liczeniu oktaw, ale aranżacje jej partii i ciekawe harmonie sprawiają, że dajemy się mu ponieść. Wielka w tym zasługa grona producentów majstrujących przy tej płycie. Na liście płac można odnaleźć m.in. Chrisa Gossa, Mike'a Frasera czy Alana Mouldera. Wśród muzyków, którzy odcisnęli swoje dłonie na "Out Of Our Minds" pojawiają się z kolei pierwszoplanowe postaci amerykańskiej alternatywy, jak Josh Freese, pianista Mike Garson, znany z Helmet perkusista John Stanier, Jeordie White aka Twiggy Ramirez z zespołu Marilyn Mansona czy też James Iha - były gitarzysta Smashing Pumpkins.
Najbardziej rzucającym się w uszy gościem jest jednak Glenn Danzig, który zaliczył pierwszy w swej karierze duet, w utworze "Father's Grave". Smutna opowieść o dziewczynie, która nie może się pogodzić ze śmiercią ojca, jest najbardziej przygnębiającym, a zarazem najbardziej udanym momentem albumu. Porównania do tandemu Cave-Minogue sprzed lat cisną się do głowy automatycznie.
Ale nawet bez tej kolaboracji album Melissy Auf Der Maur jest wydarzeniem samym w sobie. Przede wszystkim z uwagi na wyjątkowy klimat, który czyni tu więcej dobrego, niż ołowiane riffy gitar czy chwytliwe melodie. Tych ostatnich nie ma za wiele, a nawet jak je znajdziecie, to nie za pierwszym, ani nawet drugim razem. "Out Of Our Minds" należy do grona płyt, które rosną z każdym przesłuchaniem, jak za przeproszeniem, ciasto w piekarniku.
7/10