Recenzja Variété "PPA Wrocław 2015": Zimny taniec

Iśka Marchwica

Zimna fala nabiera nowego tempa. Zespół Grzegorza Kaźmierczaka nie przejmuje się przemijaniem i okupywaniem scen przez wrażliwych songwriterów - ich ciemne hipnotyczne brzmienie jest wieczne i niewyczerpane.

Hipnotyczne brzmienie Variété jest wieczne i niewyczerpane
Hipnotyczne brzmienie Variété jest wieczne i niewyczerpane 

Album "PPA Wrocław 2015" to zapis koncertu, który odbył się podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej w marcu 2015 roku. W ramach tego prestiżowego festiwalu, prezentującego różnorodne podejście do muzyki teatralnej, legenda polskiego cold wave'u wystąpiła z aktorami w spektaklu "Bal, czyli wieczór zapoznawczy". Chociaż Variété nie zwykli tworzyć muzycznego tła dla tancerzy, to w tym programie odnaleźli się idealnie. Muzyka Variété, choć fanom grupy już częściowo dobrze znana z poprzednich albumów, stworzyła zwartą tkankę muzyczną, na tle której kuriozalnie ubrani i umalowani aktorzy odgrywali swoje abstrakcyjne sceny.

Od ponad dwudziestu lat, Variété utrzymuje charakterystyczne brzmienie, które tworzy ciągłą historię. Album "PPA...", a tym samym spektakl "Bal..." otwiera utwór "Astry", który dwa lata temu zespół umieścił na zakończenie płyty "Piosenki kolonistów". To nie jedyny powrót do przeszłości - w muzyce do teatralnego przedstawienia, oprócz kilku innych z najnowszej płyty, zespół wykorzystał fragmenty z albumów "Variété" (m.in. "Zielonookie Radio Romans"), "Nowy materiał" ("Ku czerwieni", "Dryf") i “Wieczór przy balustradzie" ("Bohater liryczny"). "Bal..." okazał się więc przekrojem przez punkowo-triphopową twórczość Variété, której wspólnym mianownikiem są nieodmiennie awangardowe poetyckie teksty i oszczędność muzycznej formy.

Choć twórczość Variété znamy od dawna, ich regularne brzmienie gitar, dramatyczny wokal Grzegorza Kaźmierczaka i głęboki bas, ustawiający całą tę rozedrganą muzykę w pionie w atmosferze teatralnej nabrały nowego charakteru. Nawet nie widząc odgrywających swoje surrealistyczne scenki aktorów, przebranych w para-balowe stroje, umalowanych, jak mimowie lub z maskami w kształcie głów świń, możemy wyobrazić sobie nierzeczywistą atmosferę całego spektaklu. Przedzierające się do muzycznego nagrania odgłosy ze sceny - gromkie okrzyki "Brawo!", wypowiadane z zachwytem "Oooo...." i "Aaaach!" - swoją manierycznością wpisują się w zimnofalowy styl Variété. W muzyce Kaźmierczaka jest coś hipnotyzującego - czy to minimalizm formy, czy regularne tempo szarpania gitar, wspomaganych przez instrumenty klawiszowe i elektronikę, czy w końcu melorecytacje, skupiające się na jak najbardziej wyrazistym doborze słów. Muzyka Variété jest tak ciemna i lepka w brzmieniu, że wciąga bez ostrzeżenia. W połączeniu z surrealistyczną oprawą teatralną, rodem ze "Szklanej Góry" Manna, niewątpliwie przeniosła widzów w zupełnie inny świat. Świat, który nawet podczas uważnego słuchania samego tylko nagrania, bardzo plastycznie kształtuje się w wyobraźni słuchacza.

Zespół Variété jest "legendą polskiej nowej fali" nie bez powodu. Swoją ostatnią płytą "Piosenki kolonistów", której sporą część możemy poznać dzięki odświeżonym aranżacjom na "PPA Wrocław 2015", udowadniają, że wciąż mają oryginalny pomysł na połączenie punk rocka, z rockiem poetyckim, a nawet - nowoczesną elektroniką. Ale, ale... Grzegorz Kaźmierczak z zespołem zdaje się nie tylko uważnie śledzić rozwój muzyki XXI wieku, z której czerpie odpowiednie dla siebie brzmienia i rozwiązania techniczne, ale przede wszystkim - nastroje społeczne. Być może dziś, w czasach zagrożenia, niepewności, ogólnoświatowych problemów, Variété jest najlepszym komentatorem. Ich muzyka i teatralny surrealizm tekstów, może nas oderwać od rzeczywistości i pozwolić na wytchnienie w muzycznej hipnozie.

Variété "PPA Wrocław 2015", 2.47 Records

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas