Recenzja Sitek "Wielkie sny": Wieźć się pomału
Jeżeli czerpać tym Sitkiem piasek z rzeki wersów raperów na dorobku, to niewiele złota zostanie. Ale i tak będziemy się bawić zupełnie nieźle. Bo nawet jeśli raper jest produktem, to nie znaczy, że nie może być produktem dobrym.
Śmialiście się z punkowców? No to zobaczcie jak starzeją się raperzy. Czasem człowiek się zastanawia, czy w tych numerach nie ma czegoś przemyconego podprogowo, bo kolejny typ, który kolejny rok, dostarcza kolejnej wersji nagranej kiedyś płyty, żeby dokonać egzekucji komorniczej w kieszeniach swoich kibiców (słuchacz to ciut za duże słowo), urąga branży. Sitek poszedł zupełnie inną drogą. Nagrywał nieczęsto, przez co pozwolił swojej twórczości rezonować - innym przepadał następny album, a każdy singiel wrocławskiego emce, ba, większość zwrotek gościnnych była wydarzeniem.
Jakiego Sitka dostajemy na wyczekiwanym przez lata debiucie? Niedebiutancko pewnego siebie. Wersy w stylu "Te przelewy mają lecieć jak woda z kranu / żeby pływać na plecach na basenie w raju", "Chcieli mnie wszędzie, więc pójdę gdzie zechcę" czy "Czemu wiozę się pomału? Żebyś zauważył" sugerują, że ktoś mógł na Dolnym Śląsku wyhodować sobie zupełnie amerykańską mentalność. I słowo jest użyte nieprzypadkowo, bo brzmi właśnie jak wyhodowana, nie przeszczepiona.
Sitek jest też gotowy warsztatowo - kontroluje głos i to trochę chrypy w nim, bezobciachowo podśpiewuje, płynnie przyspiesza, arogancja w tekście jest wyartykułowana tak, że nie żenuje. Facet przypilnował refrenów, bo nawet jeśli są tak bezsensowne jak w "Trudnym charakterze", to działają zawsze, no, chyba, że za śpiewanie bierze się Sztoss prezentujący się tak, jakby rejestrował swoje partie w trakcie przeżywania orgazmu. Wróćmy jednak do Sitka, bo nie padł jeszcze na jego temat jeden, ważny sąd - nie pozwolił zamknąć się w szufladkach.
Uniwersalność zasługuje na odrębny akapit. No więc Sitek rozmontuje smolisty, trapowy bit, podkręci tempo, dorzuci onomatopej i nie przepadnie u boku Białasa i Palucha - raperów wagi ciężkiej, słynących z braku okazywania kurtuazji zapraszającym, piszących w punkt. Razem z ReTo wyciśnie cały niepokój z podkładu, robiąc krótki numer, idealny dla pokolenia, które nie będzie pracować za 1500 zeta.
Ale już "Nigdy nie jest za późno" to żadna fanfaronada, tylko całkiem empatyczny, sprytny numer, z którym sporo osób będzie się mogło utożsamić (a jeśli nie, to i tak warto posłuchać, co tu się dzieje z syntezatorami). W "Pomóż mi wstać" gospodarz umie rozczulić się nad sobą do rzewnych pianin, a w "Podążaj za mną" serwuje na przyspieszonym, pętlonym samplu wokalnym zestaw wspomnień i sentymentów, każąc patrzeć na siebie łaskawszym okiem tym lubiącym "rap jak kiedyś".
Nie ma co zresztą przykładać na siłę hiphopowej miary. "Wielkie sny" łączą miałkie r'n'b głównego nurtu, Kalifornię a la DJ Mustard, Dirty South, European Dance Music. To taki niewymagający, miejski rapowany pop, który rzadko inspiruje, za to często buja. Przynajmniej w założeniu, bo surowy, marszowo-triumfalny "Trudny charakter", zręcznie uklubowiony, melodyjny "Hephaistos" i szturmująca bezlitośnie zbasowaną perkusją "Moja natura" (znakomicie zagospodarowany Tede) to jedyne utwory, do których nie da się od razu nie wrócić.
Wróćmy na koniec do tych starzejących się raperów, goniących w kółko. "Sitko jak wielu innych pociotów jest promowany bo ogłupia słuchaczy i robi ładny damski dziubek" - stwierdził Szad z Trzeciego Wymiaru. Żółć kapie, weteran mógł dla własnego dobra ugryźć się w język, bo wrocławski nawijacz umie nie tylko szybko rapować, ale i szybko pomyśleć, dobrać skuteczne podkłady (SoDrumatic, Deemz, Gedz i inni) i tylko czekać, aż hurtowo zacznie otrzymywać zaproszenia na refreny (o ile tak się jeszcze nie dzieje).
Ogłupianie słuchaczy... Serio? Cóż, kto musi im dostarczać rozrywki innej niż intelektualna. Dopatrywać się w "Wielkich snach" wielkiej płyty, lekcji życia, to jak szukać miłości na Tinderze, wielkiej sztuki na Instagramie i dobrego dziennikarstwa na videoblogach. Bez sensu, niemniej nie można ludziom zabronić tego robić, skoro mają ochotę. Dostajemy produkt do fury, na melanż, rzecz nieadekwatną do czasu, który jej poświęcono. Ale i tak spełniającą swoją funkcję.
Sitek "Wielkie sny", Hustla
7/10