Recenzja Rammstein "Rammstein": Dobrzy znajomi wrócili

Niby aż 10 lat przerwy, a to dalej ten sam stary, dobry Rammstein. Muzycy postanowili stworzyć album, który w niczym nikogo nie zaskoczy, a jednocześnie doskonale podsumowuje 25 lat działalności.

Minimalistyczna okładka nowej płyty grupy Rammstein
Minimalistyczna okładka nowej płyty grupy Rammstein 

Działania muzyków z niemieckiego Rammsteina zawsze budziły sporo kontrowersji. Dziesięć lat po pamiętnym pornograficznym klipie do "Pussy" (sprawdź!) przypomnieli o sobie światu za pomocą "Deutschland" ze scenami wprost nawiązującymi do Holocaustu. Szok zawsze szedł w parze z tymi muzykami, choć już sama muzyka za taki wstrząs nie odpowiada. Mówiąc inaczej: jeżeli znacie poprzednie albumy grupy Rammstein, dostaniecie wszystko to, czego mogliście oczekiwać. Tu nie ma miejsca na niespodzianki, wolty stylistyczne.

To, na co trzeba zwrócić uwagę to fakt, ze najnowszy materiał twórców takich przebojów jak "Du Hast" (sprawdź!) czy "Sonne" (posłuchaj!) wydaje się pod wieloma względami wręcz idealnym podsumowaniem całej kariery. Jasne, podsumowaniem niepozbawionym wad, ale na tyle udanym, że nikogo nie powinno specjalnie zdziwić, jeżeli okaże się, iż będzie to ostatnie dzieło sygnowane nazwą grupy.

Jest tu w zasadzie wszystko, za co fani kochają zespół. "Deutschland" już z początku rzuca nam znajomą frazę "Du Hast", choć rozpoczynający utwór syntezatorowe arpeggio nie odchodzi przecież daleko od zabiegu zastosowanego przez muzyków w numerze z 1997 roku.

Z kolei "Radio" z trance'owym syntezatorem krążącym wśród mechanicznie wygrywanej stopy i hi-hatu, zwieńczone melodyjnym, choć silnym refrenem (którego moc wzmaga jak zwykle potężny głos Tilla Lindemanna), przypomina najlepsze momenty "Reise, Reise". Warto zwrócić uwagę także na stylistyczne nawiązania pod koniec do grupy Kraftwerk z czasów "Die Mensch-Maschine/The Man-Machine" - nawiązania do "Closer" Nine Inch Nails w "Was Ich Liebie" pewnie też nie są przypadkowe.

"Sex" (posłuchaj!, bo co to za Rammsten bez nawiązania do seksu?) to z kolei tradycyjna industrial metalowa sieka z mocnymi gitarami, twardo stąpającymi bębnami oraz delikatnymi, nieco przytłumionymi, odrealnionymi klawiszami. Nie brakuje momentów bardziej klimatycznych: w "Diamant" na pierwszy plan wychodzi Lindemann, któremu towarzyszy gitara akustyczna, do której z czasem dochodzą niepokojące syntezatory, operowe chórki czy smutno łkające smyczki.

Początkowo wydaje się, że w podobne obszary pójdzie "Puppe" (sprawdź!), które jednak z nisko zaśpiewanej ballady przeistacza się w czasem najbardziej agresywny, brutalny utwór na całym albumie zwieńczony rozpaczliwymi okrzykami frontmana.

Na tle najnowszej pozycji niemieckiej grupy zdecydowanie wybija się "Ausländer" (sprawdź!): utwór wyraźnie nawiązujący do EDM-owych brzmień w kwestii syntezatorów, a szczególnie patentu na mostek. Jednak przetworzony przez rammsteinową "wrażliwość" uderza słuchacza prosto w twarz.

No właśnie: wrażliwość. Rammstein prowokuje nie tylko wizerunkiem, ale także tekstami wybrzmiewającymi z ust Lindemanna. Już w "Deutschland", traktującym o miłości i nienawiści do ojczyzny, potrafi zacytować kontrowersyjny fragment "Das Deutschlandlied". "Ausländer" opowiada o obcokrajowcu i dwuznaczność jest tu wspaniała: z jednej strony można to odczytać jako piosenka o mężczyźnie z innego kraju zaliczającym niezobowiązujące przygody seksualne; z drugiej zaś, o osobie, która nie może znaleźć swojego miejsca na świecie.

Czasem Till uruchamia w sobie nutkę poety - w takim "Tatoo" (sprawdź!) śpiewa "Ukłuję siebie twoim imieniem/więc będziesz tu na zawsze/a kiedy nas podzielisz/znajdę kogoś, kto nazywa się tak samo", wcześniej śpiewając frazy o krwi całującej atrament oraz powodzi z igły. Z drugiej strony, pomysły na teksty zawsze były bardzo mocną stroną w piosenkach grupy.

Co w takim razie sprawia, że "Rammstein" nie jest albumem, który będziemy wspominać jako absolutnie wybitny? Nie da się ukryć: to pozycja intensywna, lecz jednocześnie przewidywalna w kontekście całej twórczości zespołu. Nie ma tu nic, co by nas specjalnie zaskakiwało; żadnego nowego pomysłu na siebie. Jest Lindemann z kolegami, którzy serwują nam dokładnie tego, co po nich oczekiwaliśmy.

Tylko czy ktokolwiek po nich oczekiwał czegoś innego? Biorąc pod uwagę liczne autocytaty, sami muzycy doskonale mają świadomość, że nie wymyślą już radia, dlatego stawiają na sprawdzone patenty, z którymi czują się jak ryba w wodzie. Jeżeli więc ich najnowszy album będzie ostatnim w dyskografii, to będzie to zakończenie w dobrym stylu.

Rammstein "Rammstein", Universal Music Polska

7/10

PS Niemcy 24 lipca zaprezentują się na wyremontowanym Stadionie Śląskim w Chorzowie. Bilety na ten koncert zostały już wyprzedane.

Capital of Rock: Rammstein, Limp Bizkit i Gojira we Wrocławiu (27 sierpnia 2016 r.)

27 sierpnia we Wrocławiu odbyła się pierwsza edycja festiwalu Capital of Rock. Dla zgromadzonej publiki wystąpili m.in.: Rammstein, Limp Bizkit oraz Gojira (w zastępstwie Bullet for My Valentine). Zobaczcie zdjęcia z wydarzenia!fot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Rammsteinfot. Bartosz Nowicki
Limp Bizkitfot. Bartosz Nowicki
Limp Bizkitfot. Bartosz Nowicki
Limp Bizkitfot. Bartosz Nowicki
Limp Bizkitfot. Bartosz Nowicki
Limp Bizkitfot. Bartosz Nowicki
Limp Bizkitfot. Bartosz Nowicki
Gojirafot. Bartosz Nowicki
Gojirafot. Bartosz Nowicki
Gojirafot. Bartosz Nowicki
Gojirafot. Bartosz Nowicki
Gojirafot. Bartosz Nowicki


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas