Recenzja Perfect "Muzyka": Raczej pokonani

Paweł Waliński

Przy okazji wydanej dwa lata temu "Dadadam", Grzegorz Markowski zapowiadał, że Perfect więcej nagrywać nie będzie. Obietnicy zespół nie dotrzymał...

Perfect nagrał akustyczną płytę
Perfect nagrał akustyczną płytę 

Nie, że od razu szkoda, bo przecież kolejny album Perfectu to nie klęska głodu w Etiopii, czy wojna w Darfurze - fanów pewnie ucieszy, a nie-fanom przecież krzywdy nie wyrządzi, w końcu mogą ją po prostu ominąć szerokim łukiem. Sęk w tym, że po udanej "Dadadam" Perfect wydali album zwyczajnie słabo skomponowany. A przynajmniej skomponowany mocno poniżej możliwości tego zespołu.

Przede wszystkim nówka jest albumem akustycznym (a dokładniej: faza jest, ale przesył mocno reglamentowany). Co jakoś określa pole gry. Mamy więc mniej pazura, a materiał często kłania się balladowej tradycji. Praca gitar jest urzekająco momentami ładna, nierzadko (jak w jammowatym "M.U.S.K.K.") świetnie zachowują się perkusjonalia. Fajnym akcentem są goście, w tym Andrzej Jagodziński (klawisze) oraz Henryk Miśkiewicz (saksofon). Zespół aranżacyjnie i wykonawczo doskonale czuje materiał i egzekwuje go na bardzo przyzwoitym poziomie. Działa też coś, co dla mnie zawsze było ogromnym atutem Perfectu - wokal Grzegorza Markowskiego. Dykcyjnie facet od zawsze w polskiej muzyce rockowej stoi na pudle. Dodatkowo bardzo fajnie nachodzi na frazę. Ale wychwalać jego wokalne umiejętności to wszak stek truizmów.

"Czyli wszystko działa? Więc gdzie masz, facet, problem?" - zapytacie. Otóż działa pozornie. Bo pod całą galanteryjną jednak osłoną aranżacji i muzycznych umiejętności, paradoksalnie wobec tytułu, mało jest tej muzyki. Ognia tu człowiek na raczej nie uświadczy. Czy zatem materiał daje radę uciągnąć liryzm? Też nie. Są numery w miarę udane, jak maszerujące "Dobre dni", wspomniany "M.U.S.K.K" (chyba najciekawszy numer na płycie), łatwo wpadający w ucho (fajna zwrotka i fajny Miśkiewicz) "Ludzie niepowszedni".

Ale wśród wypełniających album bluesów, numerów country i tych ocierających się o rocka, za dużo jednak wypełniaczy. Mogli panowie poczekać jeszcze ze dwa latka i zebrać jednak lepszy materiał. Zestawmy choćby weselną wręcz frazę refrenu "Zgaś papierosa" z perfectowymi klasykami, choćby "Kołysanką...". Różnica klas słyszalna od razu. W kratkę jest też z tekstami. Nie, żeby w grę wchodziła jakaś szczególna grafomania, ale teksty w większości podnoszą jakieś powszechniki, są ogólne i bezpieczne. W dodatku na zasadzie "bułkę przez bibułkę". Czy bardziej dosadnie - za Jonaszem Koftą - są na tematy marynistyczne, czyli o d*pie Maryni. To jednak w polskim rocku po upadku Żelaznej Kurtyny przypadłość bardziej powszechna niż wóda na backstage'u.

W sumie więc fajnie, że panom nadal się chce. Fajnie, że na płaszczyźnie technicznej słychać tu bardzo dużo fajnych dźwięków (znów: fajne gitarowe ogrywanie tematów). Szkoda, że takie słabe numery. Wleciało jednym uchem, wyleciało drugim, człowiek po pięciu minutach umiarkowanie już pamięta, czego słuchał. Ot i tyle.

Perfect "Muzyka", Agencja Muzyczna Polskiego Radia

5/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas