Recenzja Mela Koteluk "Migawka": Jak od linijki
Mela Koteluk, jak zawsze lekko oniryczna, zwiewna i powabna, na swoim trzecim albumie długogrającym przybiera podobne co zwykle szaty. "Migawka" wydaje mi się jednak najbardziej piosenkową i melodyjną płytą w jej dotychczasowej dyskografii.
A ta swój początek ma w 2012 roku, w dniu premiery longplaya "Spadochron". Potem były "Migracje" w 2014 roku (obie ze statusem platynowej płyty) i nieco dłuższa niż do tej pory przerwa. Jak twierdzą informacje prasowe dotyczące najnowszego wydawnictwa, powstał on w wyjątkowych warunkach odseparowania od miasta, w ciszy i spokoju.
"Migawka" napakowana jest gośćmi. W tworzeniu albumu udział wzięli Tomek "Serek" Krawczyk, Tomek Kasiukiewicz, Robert Rasz, Piotr Zalewski, Sandra Kopijkowska, Skubas, Fair Play Quartet oraz producent - Marek Dziedzic.
Jest w tej muzyce dużo sielskiej delikatności, a także przestrzennych brzmień, na przykład w piosence "Tańczę, przepływam". Zdarzają się też urozmaicenia w postaci chóru (chociażby we wspomnianej "Tańczę, przepływam") czy pięknych dźwięków harfy ("Ja, fala"). I całe szczęście - nie słyszę tu przesady, patosu, który często kojarzył mi się z twórczością Koteluk.
Patos tym bardziej groźny, że niski, głęboki wokal Koteluk może łatwo wpaść w pułapkę przesady. Na szczęście, nie tym razem. Udało się na "Migawce" odnaleźć kompromis i użyć poszczególnych środków wyrazów z odpowiednim umiarem.
Energiczne "Hen, hen" i podbudowane wyraźnym gitarowym riffem "Ogniwo" mieszają się z tymi delikatniejszymi kompozycjami. Wśród nich "Doskonale" oraz uroczy "Wschód".
Koniec końców "Migawka" to bardzo piosenkowa płyta, z kilkoma mocnymi typami na single - oprócz "Odprowadź" celowałabym jeszcze np. w "Odlatujemy" i "Hen, hen"). Płyta warta kilkuletniego oczekiwania, dopracowana i niezwykle spójna. Trochę jak od linijki. Może nie usłyszycie w niej niczego zaskakującego, ale przecież nie zawsze o to chodzi.
Mela Koteluk "Migawka", Warner Music Poland
7/10