Recenzja Luxtorpeda "MYWASWYNAS": Doskonalenie formuły

Cztery płyty w pięć lat? W innym przypadku można by było oskarżać zespół o odcinanie kuponów - na szczęście mamy do czynienia z Luxtorpedą, która przez wszystkie lata działalności w żaden sposób nie obniżyła swoich lotów.

Luxtorpeda wypracowała swoją formułę
Luxtorpeda wypracowała swoją formułę 

Nie sposób nie być pod wrażeniem progresu, jaki przez wszystkie lata wszystkie lata swojej twórczości uczynił Hans - jeden z dwóch wokalistów Luxtorpedy. Słuchając "MYWASWYNAS" trudno bowiem uwierzyć, że to ten sam facet, który jeszcze ponad dekadę temu znany był ze stricte hiphopowych, mocno podszytych humorem i ironią utworów w stylu "To my!" czy "Powiem" lub osiedlowych numerów takich jak "Konfrontacje" czy - o zgrozo - "Policyjne". Dojrzewanie było jednak w pełni naturalne i słyszalne na każdym następnym krążku Pięć Dwa - macierzystej formacji Hansa - który wydany został po słynnym "P-Ń VI". Drugi członek tamtego zespołu, Deep, miał zawsze ciągoty do poezji, stąd też można gdybać, czy to nie on był przypadkiem głównym katalizatorem w podniesieniu poziomu tekstów przez Hansa. Bo trzeba przyznać: od pewnego czasu Hans wspina się na liryczne wyżyny, co pokazuje również na "MYWASWYNAS".

Członek Luxtorpedy i Pięć Dwa to jedna z tych postaci, która emanuje erudycją bez popadania w snobizm (w otwierającym utworze Hans nawiązuje do wiersza "Bądźcie pozdrowieni" Kazimierza Dąbrowskiego). Kolejne wersy natychmiastowo stają się obrazami w głowie słuchacza: "Z rozkołysanej bezkreśnie kolebki/wypadło na świat i zamilkło/zrodzone z wysokiej klasy rodziców/doskonałej jakości dziecko" rymuje w "Mazanic", "W okaleczonej moralności/odkształcają się desygnaty/a w konotacji słowa kochać/jest mur, okno, a w oknie kraty" doprawia w "Dziurach po ospie". Po takiej dawce słuchaczowi pozostaje tylko zbierać szczękę z podłogi i bić brawo, będąc pod wrażeniem zasobów skojarzeniowych i umiejętności budowania przenośni.

Przy wielowarstwowych tekstach Hansa wersy Litzy mogą wydawać się mniej interesujące - zwykle są oszczędniejsze w metaforach, bardziej dosłowne. Z drugiej strony idealnie naprowadzają na tropy przy próbie odczytania wersów drugiego z wokalistów. Zdarza się, że teksty lidera Luxtorpedy rażą techniczną niezgrabnością czy wrażeniem zrymowania na siłę. Na szczęście Litza nadrabia charyzmą i warsztatem wokalnym, więc fragmenty w stylu "Światło monitora nie zastąpi nigdy/życia prawdziwego - nie tylko na niby" nie bolą tak bardzo jak zapewne powinny. Co więcej, akurat we wspominanym "Zerwali sieć" refren jest nośny jak trzeba, a riffy natychmiast wżynają się w mózg słuchacza i kopią go po nerkach, dzięki czemu można wybaczyć właściwie wszystko. I to właśnie warstwa instrumentalna jest największą siłą Luxtorpedy.

"Pozdrawiamy" rozpoczyna się gitarami, które doskonale funkcjonowałyby nawet na nagraniach Converge. Kiedy można mieć obawy, że "Księgowy" wejdzie w monotonię, nagle nisko osadzone gitary odchodzą w tło, a numer napędzany jest sekcją rytmiczną, przez co kompozycja nabiera potrzebnej lekkości. "Mazanic" rozpoczyna się orientalnym motywem, który po chwili zostaje zastąpiony mocno przesterowanymi, "pustynnymi" gitarami, o które można posądzić Kyuss czy Queens of the Stone Age. Jest tu trochę stoner rocka, jest trochę thrashu, czyli wszystko do czego fani Luxtorpedy zdążyli się już przyzwyczaić. Należy tu bowiem zaznaczyć, że zapewnienia o eksploatowaniu nowych kierunków były na wyrost i w jakiś sposób zaznaczają się dopiero w kończącym album "Imago". Balladowe zwrotki zderzają się z ciężkim jak ołów refrenem, domkniętym powermetalową solówką na gitarze. I szczerze, nie miałbym nic przeciwko, aby Luxtorpeda poszła w taką stronę.

Pomarudzić można za to na "Siódme" - na lżejszą kompozycję, w której można doszukać się wpływów ska, Hans i Litz wchodzą z nadmiarem ekspresji, nadającemu utworowi zupełnie niepasującego ciężaru. W związku z tym można odnieść wrażenie, że piosenka jest remiksem utworu, schowanego w szafach muzyków - zdecydowanie nie tędy droga.

Ostatecznie "MYWASWYNAS", pomimo kilku wad, jawi się jako bardzo dobra płyta, łącząca w sobie elementy metalu, rocka i rapu. Dobrze, że doczekaliśmy się tego rodzaju hybrydy, która nie brzmi jak próba skopiowania brzmienia Rage Against The Machine czy Dog Eat Dog. Muzycy z Luxtorpedy wymyślili własną formułę, którą starają się doprowadzić do perfekcji. Co prawda do niej jeszcze trochę brakuje, ale kto wie - może za płytę, może za dwie?

Luxtorpeda, "MYWASWYNAS", Stage Diving Club/Universal Music Poland

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas