Reklama

Recenzja LemON "Etiuda zimowa": Nie czekajcie do świąt!

Ile to już razy znany zespół brał się za własną interpretację kolęd i pastorałek? Kto jednak spodziewa się po LemONie zwykłego odtwarzania, znanego z płyt dołączanych do gazet, może się pozytywnie zaskoczyć.

Ile to już razy znany zespół brał się za własną interpretację kolęd i pastorałek? Kto jednak spodziewa się po LemONie zwykłego odtwarzania, znanego z płyt dołączanych do gazet, może się pozytywnie zaskoczyć.
"Etiuda zimowa" broni się w pełni również jako album studyjny /  /

Igor Herbut, czy to solowo czy z dowodzoną przez siebie formacją LemON, ma na koncie co najmniej kilka grzechów. Mowa tu o wyegzaltowaniu, nieco irytującym pozowaniu na natchniony artyzm czy kwiatkach tekstowych, które będą się zapewne ciągnąć za grupą przez długie lata. Bo trudno traktować poważnie wokalistę, gdy ten z czystą powagą rzuca wersy w stylu "życie jest mała ściemniarą, wróblicą, wygą, cwaniarą" i "konotując miejsce słów, migawki zobacz, jest ryzyko oswojenia nadal". Ale, ale... Jeśli spodziewacie się tu negatywnej opinii to odsyłam do innych drzwi. Bo "Etiuda zimowa" nie jest albumem pozbawionym wad, ale zawiera najlepsze momenty w całej karierze LemONa.

Reklama

Złośliwi mogliby stwierdzić, że wpływa na to fakt, iż sporą część utworów stanowią utwierdzone w tradycji kolędy i pastorałki przez co Igor Herbut nie miał szans się zbytnio popisać. Ale to nieprawda, bo na "Etiudzie zimowej" wita nas w pełni autorski utwór tytułowy, który po prostu... zwala z nóg. Spodziewalibyście, że LemON zacznie swój album mrocznymi mgiełkami i sprzężeniami, które odbijają się nagle o minimalistycznie wybrzmiewający fortepian, powoli uzupełniany przez delikatnie łkającą na przesterze gitarę i syntezatory, podczas gdy rytm będzie wybijać nieco jazzująca perkusja? Trochę w tym... późnego Talk Talk! Wokal Igora Herbuta nieśmiało wychyla się zza instrumentów, bywa niekiedy ledwo zrozumiały, ale mocno podkreśla nastrojowość kompozycji. Brawo! Doskonała zachęta do zapoznania się z resztą albumu.  

Wydawałoby się, że skoro później mamy do czynienia z kolędami to na tym skończy się inwencja twórcza grupy LemON. A tu znów zaskoczenie, bo nawet w tej materii da się stworzyć coś interesującego. "Cicha noc" jest tak delikatna, że każdy dodatkowy dźwięk zburzyłby kompozycję, a "Mizerna cicha" z grającą w tle kalimbą nabiera niesamowicie melancholijnego, intymnego posmaku. Odkopany nieco z zapomnienia "Szczedryk", w Stanach Zjednoczonych cieszący się nieustanną popularnością jako "Carol of the Bells", wydaje się naprowadzać na trop, że intymność jest w przypadku "Etiudy zimowej" słowem kluczowym. Słuchając kompozycji Herbuta i jego grupy słuchacz odnosi wrażenie jakby wchodził im do domu, a ci zaczęli go traktować od razu jak członka rodzina, dzieląc się z nim zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi wspomnieniami. Z tym, że w pewnym momencie zaczynają się schody.  

"Dobryj weczer Tobi" zaskakuje rockowym posmakiem, który - nie ukrywajmy - wybija nieco z budowanego wcześniej klimatu, choć nie sposób nie docenić chórów obecnych w piosence. Taki "Grudniowy" jednak wydaje się już tym utworem, który przed świętami będzie napędzał radiostacje, przy okazji będąc kompozycją pozbawioną ambicji, które cechowały pierwsze utwory na albumie. Pochodząca z poprzedniej płyty grupy piosenka "Płatek" wydaje się z kolei zupełnie niepotrzebna, bo wyraźnie stoi niżej pod względem kompozycyjnym od reszty krążka. Na dobrą sprawę LemON zaczyna wracać na tory narzucane przez pierwszą część najnowszego albumu dopiero przy "A u swiecie nam". Na szczęście utrzymuje ten poziom do końca - zarówno przez zaśpiewaną w języku łemkowskim wersję "Cichej nocy" (która brzmi zupełnie inaczej niż polska!), jak i singlowe "Do świąt".

Tak, niby mamy do czynienia głównie z kolędami i pastorałkami, ale trzeba przyznać, że "Etiuda zimowa" broni się w pełni również jako album studyjny. I wiecie co? Przyznaję - nie przepadałem za poprzednimi pozycjami LemONa, ale teraz z ciekawością wyczekuję kolejnej płyty. Wygląda bowiem na to, że mamy do czynienia z zespołem, któremu może i zdarzają się jeszcze wpadki, ale ma jasny pomysł na siebie i potrafi go zrealizować, zaspokajając potrzeby zarówno masowego, jak i nieco bardziej wymagającego słuchacza. Nie czekajcie z odsłuchem "Etiudy zimowej" do świąt!

LemON, "Etiuda zimowa", Warner Music Poland

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zespół LemON
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy