Obuchem w łeb

Łukasz Dunaj

Converge "Axe To Fall", Epitaph

Converge "Axe To Fall"
Converge "Axe To Fall" 

Gdyby zlecić przeprowadzenie okrutnego eksperymentu na reprezentatywnej grupie "słuchaczy muzyki rockowej" w wieku od 12 do 60 lat, przypuszczalnie ponad 90% nie wytrzymałoby konfrontacji z tytułowym utworem z tej płyty, choć trwa on niespełna dwie minuty.

Strach przed niezrozumiałym jest czymś naturalnym. Kiedy jednak oswoimy, a później zrozumiemy dźwięki wylewające się niczym lawa z "Axe To Fall", następnym krokiem będzie nieunikniona fascynacja.

Kwartet z "miasteczka" Salem, od dawna stanowiący forpocztę awangardowego, poszukującego mathcore'a, nagrał swój najmocniejszy materiał. A już na pewno najlepszy od czasów krążka "Jane Doe" z 2001 roku, który wraz z "Calculating Infinity" Dillinger Escape Plan wprowadził zmetalizowany, zagrany z iście laserową precyzją hard core na zupełnie inną orbitę i zdefiniował unikalny, osobny styl zespołu. Wystarczy przytoczyć opinię dziennikarza Pitchfork Media, który uznał Converge za zespół tak samo ważny dla rozwoju sceny hard core, jak kultowy Black Flag w latach 80.

Słuchając "Axe To Fall" trudno z tym bluźnierczym dla niektórych stwierdzeniem polemizować, a zresztą polemika z pozycji klęczek jest z góry skazana na niepowodzenie. Trzeba oddać ponadto sprawiedliwość, że to bodajże najbardziej przystępne dzieło w dyskografii formacji. Chociaż wciąż zatrważająco wściekłe, poplątane, na swój sposób hermetyczne. Pierwsze cztery utwory to erupcja konstruktywnej furii, nie ma w nich bezmyślnej sieczki, ale intensywność doznań balansuje na granicy wytrzymałości ludzkich receptorów. Nieludzkie partie wokalne Jacoba Bannona, zmasowane punkowo-metalowe galopady, zderzone ze ścianą niemal noise'owych gitar niosą w sobie prawdziwą kumulację agresji, która działa niemal katartycznie.

Wspomniałem jednak o przystępności. I rzeczywiście obok krótkich, gwałtownych ejakulacji hałasu, pojawia się posępny sludge'owy "Worms Will Feed, Rats Will Feast", motörheadowy "Wishing Well", czy utrzymany w klimacie mrocznych ballad Marka Lanegana "Cruel Bloom" z fortepianem na pierwszym planie. "Axe To Fall" wieńczy siedmiominutowy ambientowy, oniryczny "Cruel Bloom", któremu ton nadają muzycy Genghis Tron.

Gości jest zresztą na tej płycie co niemiara. We wspomnianym "Cruel Bloom" słyszymy głos samego Steve'a von Tilla z Neurosis, "Wisihing Well" zyskuje wiele dzięki charakterystycznej, pozornie niechlujnej grze Uffe Cederlunda (Disfear, niegdyś podpora deathmetalowej legendy Entombed). A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo swoje trzy nuty dorzucają jeszcze członkowie takich składów jak Cave In, 108, Blacklisted czy The Red Chord. Co znamienne, te wszystkie kolaboracje nie sprawiają wrażenie kwiatków do kożucha, stanowiąc integralną część tej płyty. "Axe To Fall" powinno być używane do wyburzania domów. Nic tylko włączyć, opuścić lokal i czekać aż dzieło zostanie dokonane. Wstrząsająca rzecz.

9/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas