Kobranocka "Nie bądźmy obojętni": Jesteśmy wkur***ni, ale kulturalnie
Kobranocka - starzy wyjadacze polskiej sceny punkowej. Kiedy takie zespoły wydają kolejne płyty, zawsze się boję, że będzie jak z "Modą na sukces". Że ktoś nie złapie momentu, kiedy powinien się zatrzymać. I że wyjdzie 7562289- ty odcinek, a w każdym będzie działo się dokładnie nic. Na szczęście Kobranocka jest raczej jak seria o Bondzie. Może i podobne, i koncepcja ta sama, ale każda część, choć nie zaskakująca, to i tak dobra.
Dlaczego lubię ten dojrzalszy nurt punka? Za to, że jak się coś dzieje w kraju czy na świecie, to dostajemy prosty, ale dosadny komentarz. Nie żadne "Wiesz, kiedy przyszła pandemia, a potem wojna, wykorzystałem ten czas na podążenie w podróż w głąb siebie, ta płyta jest zapisem tej podróży". Ale też nie "Wojna, wojna zła, aaa", jak to się czasem w punkowych piosenkach zdarza.
O czym jest najnowsza płyta Kobranocki, widzimy już po samym tytule i okładce. "Nie bądźmy obojętni" to chyba najlepsze hasło, które może przyświecać ludziom w obecnych czasach. Na okładce - nawiązanie do słynnego zdjęcia Jeffa Widenera z placu Tiananmen.
Album zaczyna się niby satyrycznym, ale trochę smutnym "Boję się, więc jestem". Przykre podsumowanie obowiązującej kultury strachu. Refren kolejnego utworu to z kolei dobre hasło na kontrmanifestację do Marszu Niepodległości, organizowanego przez ONR i Młodzież Wszechpolską - "Nie dla idioty jest patriotyzm".
"Odchodzę" to następny przykład charakterystycznego stylu Kobranocki. Połączenie mocno punkowego tekstu ("Uśmiechy sztuczne, fałszywe / niech się cielec głupio święci / z różańcem ślęczą przy piwie / dresiarze łysi wyklęci") ze stosunkowo spokojną muzyką. Mocniej zaczyna się "Koniec końców", ale gitary i perkusję znowu przełamuje lekki refren. Tak czy tak "Koniec czai się wszędzie / koniec jest, był i będzie / koniec jest od początku / koniec nie zna wyjątków" z pewnością ma koncertowy potencjał.
Przy "Nasza miłość nas zabija" myślałam, że przeskoczyły mi płyty w odtwarzaczu, bo nagle przez chwilę usłyszałam "Damy radę" Happysadu. Nie posądzam panów o ściąganie ze skarżyskiej grupy, to raczej informacja dla tych, którzy po usłyszeniu riffu będą się zastanawiać, skąd to znają.
Tytułowy kawałek to kulminacja całej punkowej złości na wszystko wkoło. Na szczęście, nie umniejszając Patyczakowi!, nie w stylu Brudnych Dzieci Sida i "Nienawidzę świata wszyscy mnie wk***iają / Kiedy chcę coś zrobić, to mi zabraniają". Jest o panoszącym się chamstwie, o budowaniu ołtarzy, o całej ludzkiej mądrości skupionej w kościołach i intelekcie w niełasce, o podejściu do mniejszości i elitach.
Jarocin Festiwal 2022: Kobranocka gra debiutancką płytę
Trzeciego dnia festiwalu w Jarocinie na scenie wystąpiła m.in. Kobranocka. Zespół przypomniał swoją debiutancką płytę "Sztuka jest skarpetką kulawego".
"Jestem od ciebie uzależniony" i "Diabeł" sprawiają z kolei, że człowiek ma ochotę iść do Kobry, przytulić go na pocieszenie i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Zresztą podobnie mam od zawsze przy "Kocham cię jak Irlandię".
I mój ulubiony punkt tej płyty - "Wesołych świąt, daleko stąd!". Kolejny koncertowy pewniak, który wpada w ucho po pierwszym przesłuchaniu, do tego ironiczny tekst, który poza tym, że jest zabawny, jest też sensowny. Apeluję, żeby ten kawałek był "Last Christmas" środowiska punkowego!
Kiedy przychodziłam na świat w częstochowskim szpitalu, Kobranocka była na scenie już dwunasty rok. Wtedy trafiali do pokolenia moich rodziców. Później do mojego. Album "Nie bądźmy obojętni" udowadnia, że trafią jeszcze do kolejnego. Nie można użyć tu mojego ulubionego zwrotu "zbuntowani geriatryczni". W 2019 roku śpiewali "Jesteśmy wku***eni", no i nadal są, autentycznie, ale z klasą.
Kobranocka "Nie bądźmy obojętni", MTJ
8/10