Jakby lepiej, ale gorzej

James Blake "Overgrown", Universal Music Polska

"Ten album za szybko nasyca"
"Ten album za szybko nasyca" 

Wciąż bardzo innowacyjnie, ale jakby z mniejszą siłą przebicia niż na wyjątkowym debiucie.

Obiektywnie patrząc, "Overgrown" to album doskonalszy, bardziej precyzyjny i lepiej poukładany niż znakomity przecież album "James Blake". Jednocześnie bliska artystycznej perfekcji jakość drugiej płyty Brytyjczyka wcale nie zachęca do kolejnego zapoznania się z zawartością albumu. Nie żeby "Overgrown" nudził, wręcz przeciwnie. Trudno jednak uciec wrażeniu, że James Blake za bardzo się stara. Ten album za szybko nasyca, a przecież powinno być odwrotnie.

Co można jeszcze zarzucić "Overgrown"? Zapomnijmy na moment o odpowiedzialności zbiorowej i wyciągnijmy przed szereg najsłabszy utwór na płycie i w twórczości Brytyjczyka w ogóle, którym bez wątpienia jest duet z RZA z Wu-Tang Clan w "Taka A Fall From Me". W zamyśle pomysł błyskotliwy, bo jakby się nad tym zastanowić, to pod względem grania atmosferą i przestrzenią w muzyce nowojorskim hiphopowcom wcale nie tak daleko do twórczości Jamesa Blake'a. W realizacji strzał kulą w płot, bo "Taka A Fall From Me" rozbija spójność płyty, a przede wszystkim jest zupełnie nieudana.

Co jeszcze nie do końca udało się na "Overgrown"? Momentami przestrzenie w utworach Jamesa Blake'a wydają się być niepotrzebnie rozciągnięte. Dlaczego niepotrzebnie? Bo nic w nich nie zostało umieszczone i choć nie straszą pustką, to jednak trochę nudzą. Budują przede wszystkim atmosferę, a James Blake ryzykuje, że jego muzyka stanie się jedynie tłem dla innych czynności.

Wreszcie - trzeba to napisać - Brytyjczyk nie jest wybitnym wokalistą, a niektóre kompozycje na "Overgrown" powodują, że zaczyna się tęsknić za instrumentalnymi EP-kami Jamesa Blake'a jeszcze z czasów przed wydaniem debiutanckiego albumu długogrającego. Artysta śpiewa zbyt monotonnie i nie maskują tego wszelkie zabiegi mające na celu upiększyć jego głos. Właśnie upiększyć i to w momentach, kiedy przydałby się jakiś niekoniecznie utemperowany i ugrzeczniony dźwięk.

Co zatem można powiedzieć o Jamesie Blake'u po - podkreślmy to - wielokrotnym jednak wysłuchaniu "Overgrown"? Nie mam wątpliwości, że zaledwie 23-letni Brytyjczyk wspaniale rozwija się jako artysta. Nie mam wątpliwości, że "Overgrown" to dobra płyta. Nie mam też wątpliwości, że gdy zachce mi się posłuchać Jamesa Blake'a, to sięgnę jednak po jego debiutancki album. A najchętniej już teraz posłuchałbym jego kolejnej płyty.

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas