"Blues to wyjątkowy gatunek muzyki"
Robert Cray, pięciokrotny zdobywca Grammy, żywa legenda bluesa, będzie główną gwiazdą 32. edycji Rawa Blues Festival w katowickim Spodku (6 października). Mieliśmy okazję z nim porozmawiać przed jego pierwszym występem dla polskiej publiczności.
Witaj Robert. Jesteś ostatnio dość zajęty... masz pewnie sporo zajęć przed premierą nowego albumu. Jak sobie radzisz?
- Tak, w ostatnich latach nie przywykliśmy do aż takiego zainteresowania mediów. To nie jest coś, co robi się każdego dnia. Obecnie udzielamy wielu wywiadów, trochę koncertujemy i mamy jeszcze kilka innych zajęć, które wypełniają nasz czas w związku z premierą nowej płyty. Cieszymy się teraz naprawdę bardzo dużym zainteresowaniem dziennikarzy, a po ukazaniu się albumu na dobre zacznie się nasza trasa koncertowa.
No właśnie, co możesz nam powiedzieć o nowym albumie "Nothin But Love", który ukaże się pod koniec sierpnia? Z fragmentów dostępnych w internecie wynika że zabierzesz nas z powrotem w lata 80.
- Tak, jestem bardzo szczęśliwy że nagraliśmy ten materiał. Ten album to będzie tak naprawdę cały Robert Cray. Płyta jest wynikiem połączenia różnych stylów i naszego podejścia do muzyki. Jest tam przede wszystkim blues, ale również trochę eksperymentalnych nut. Na liście utworów jest m.in. "Side Dish", osadzony w klimacie rock'n'rolla lat 50.
W zeszłym roku zostałeś wprowadzony do Bluesowej Izby Sław (Blues Hall of Fame), w trakcie swojej kariery pięciokrotnie otrzymałeś nagrodę Grammy. Co tak naprawdę te osiągnięcia oznaczają dla ciebie jako artysty?
- Wiesz, to nie jest coś o czym myślisz na co dzień. Statuetki stoją na półce w biurze, na nieszczególnie wyróżnionym miejscu. To dla mnie ważne osiągnięcia, ale ważniejsze jest to, że przed nami wciąż kolejne dni. A w tym biznesie nigdy nie wiesz czy będziesz w grze, na jakimkolwiek poziomie.
Grałeś i nagrywałeś z wielkimi gwiazdami - Johnym Lee Hookerem, Muddy Watersem, Stevie Rayem, Erikiem Claptonem, Tiną Turner - by wymienić tylko niektórych z nich. Które z doświadczeń współpracy z innymi muzykami i gwiazdami bluesa najbardziej zapisało się w twojej pamięci?
- Szczególnie wspominam Johna Lee Hookera. Był ciepłą i bardzo otwartą osobą. Mieliśmy okazję zagrać naprawdę bardzo dużo wspólnych koncertów, a także nagrywać w studiu... John Lee był po prostu moim dobrym przyjacielem, bardzo często rozmawialiśmy przez telefon. Swoją drogą wczoraj były jego urodziny... [wywiad przeprowadzano 23 sierpnia - przyp. red.]
A kto miał na ciebie największy wpływ?
- Albert Collins. Miałem okazję go usłyszeć podczas imprezy z okazji ukończenia szkoły średniej, ale kto by wówczas pomyślał że kilka lat później będziemy grali z nim i jako jego support. To był również wyjątkowy człowiek. Traktowaliśmy go jak swojego opiekuna, był dla nas jak ojciec, prawdziwy mentor. Mieliśmy niesamowitą okazję, bardzo wiele się od niego nauczyliśmy.
Czy uważasz że to dobra metoda dla młodych muzyków - uczyć się od mentorów?
- Tak, ale wiadomo że nie każdy ma taką możliwość i sprzyjające okoliczności. Uważam że dla młodych artystów ważne jest grać wspólnie, rozmawiać o muzyce, uczyć się wzajemnie od siebie. Poznawać różne techniki gry i przede wszystkim ćwiczyć.
Wprawdzie w swojej muzyce łączysz wiele różnych stylów, ale fundamentem jest blues. Jak uważasz, co jest przyszłością bluesa? W jakim kierunku będzie podążał?
- Wiesz, blues to wyjątkowy gatunek muzyki. Muzycy bluesowi w zasadzie nigdy nie mogli liczyć na dużo czasu antenowego w radiu czy telewizji. Ale fenomenem bluesa jest to, że jest bardzo wiele bluesowych kapel. W Ameryce ale również i na świecie. Także w Europie. To jest współczesna siła bluesa! Wiele z tych zespołów szuka własnego stylu. Uważam, że silnym trendem jest łączenie wielu różnych stylów, a nie przywiązywanie się do jednej definicji bluesa.
Miałeś okazję usłyszeć ostatnio jakiegoś młodego muzyka który wywarł na tobie wrażenie?
- Tak, Gary Clark Junior. Pokazał mi go pewnego razu Keb Mo na YouTube. To artysta młodego pokolenia, który wykorzystuje znakomicie możliwości współczesnego świata. I wyjątkowo łączy bluesa z gatunkami młodzieżowymi jak na przykład hip hop. Z tego co wiem jest już bardzo popularny w internecie i wśród młodzieży słuchającej bluesa.
W bluesie poezja i muzyka to jedność. Również w twojej twórczości teksty i muzyka są nieodłączne. Czy zdarza ci się słuchać muzyki wykonawców innych niż anglojęzycznych?
- Tak, oczywiście, bardzo często. Uwielbiam słuchać muzyki hiszpańskiej, wyjątkowa jest muzyka brazylijska, której najczęściej słucham prowadząc samochód w drodze do domu. Oczywiście nie zawsze wszystko rozumiem z tekstów utworów w obcych językach. Myślę, że język w którym muzyk pisze teksty ma duży wpływ całokształt i to jak sama muzyka jest odbierana.
Jesteś znany ze swojego słodkiego, czystego brzmienia gitary. Możesz zdradzić jakiej gitary obecnie używasz?
- Tak, gram na gitarze firmy Fender, model Robert Cray Signature Stratocaster.
No właśnie, masz sygnowanego własnym imieniem Stratocastera legendarnego producenta!
- Tak, jestem bardzo zadowolony zarówno z pełnej wersji jak i nieco tańszego modelu w wersji Standard. Firma Fender zaproponowała w 1989 r. stworzenie tego modelu. Od tamtej pory tak naprawdę gitara niewiele się zmieniała, powiedziałbym że wprowadzone zmiany były kosmetyczne.
Co prawda Rawa Blues Festival odbędzie się dopiero za ponad miesiąc, ale może już masz jakiś plany na koncert dla polskiej publiczności? Zagrasz przekrojowy materiał czy głównie utwory z nowej płyty?
- Zdecydowanie stawiamy na przekrojowy materiał. Będą nasze największe przeboje, ale zagramy też kilka utworów z nowego albumu. Generalnie nie planujemy co dokładnie zagramy podczas koncertu. Bardzo wiele zależy od reakcji publiczności i od tego przy jakich utworach najlepiej będzie się bawić.
To doskonała wiadomość! To będzie twój pierwszy występ w Polsce.
- Tak, bardzo się z tego powodu cieszę. Mam wielu przyjaciół z Polski, dzięki nim z niecierpliwością oczekuje na tę pierwszą wizytę.
Wywiad przeprowadził Remigiusz Orłowski. Pytania: Remigiusz Orłowski i Roland Krybus.