Open'er Festival 2024
Reklama

"W końcu to zrobiliśmy". Niebywały deszczowy drugi dzień Open'er Festivalu [RELACJA]

Drugi dzień Open'er Festivalu rozpoczął się z przytupem. Fani w szaleńczym pędzie przebiegli bramy terenu, by zająć barierki na najważniejszy występ tego dnia. Wieczór miał przynieść bowiem spektakularny i długo wyczekiwany koncert Dua Lipy, ale po drodze odbyło się jeszcze kilka nie mniej ciekawych popisów muzycznych. Od niebywałych polskich artystów, przez światowe gwiazdy pop, aż po DJ sety najlepszej jakości.

Drugi dzień Open'er Festivalu rozpoczął się z przytupem. Fani w szaleńczym pędzie przebiegli bramy terenu, by zająć barierki na najważniejszy występ tego dnia. Wieczór miał przynieść bowiem spektakularny i długo wyczekiwany koncert Dua Lipy, ale po drodze odbyło się jeszcze kilka nie mniej ciekawych popisów muzycznych. Od niebywałych polskich artystów, przez światowe gwiazdy pop, aż po DJ sety najlepszej jakości.
Dua Lipa na Open'er Festival 2024 /Eris Wójcik /INTERIA

Kolejny dzień Open'er Festivalu otworzyła polska gwiazda. Margaret, obyta ze sceną od wielu lat, zagrała na Tent Stage o godzinie 17:00. Pomimo nieludzkiej dla festiwalowiczów pory, udało jej się przyciągnąć pod namiot wielu z nich. Barierki zajęli najwięksi fani, którzy nieustannie pojawiali się na telebimach, śpiewając z całych sił wszystkie utwory artystki. Margaret zaprezentowała szeroki przekrój ze swojej twórczości.

Reklama

Pojawiły się nowe aranżacje kultowych już "Cool Me Down" czy "Thank You Very Much", ale nie zabrakło też nowości. Piosenkarka w zajmujący sposób zaprezentowała utwory z niedawno wydanego albumu "Siniaki i cekiny", z pewnością zachęcając do jego przesłuchania tych, którzy jeszcze tego nie zrobili. Widać było, że Margaret dała z siebie 101% i przekazała dużo pozytywnej energii swoim fanom, jednocześnie prezentując dobre, popowe show. Dużo popisów wokalnych i trochę tańca, a to wszystko w cekinowej otoczce. 

Chwilę po koncercie Margaret, Krzysztof Zalewski otworzył Main Stage. Niedawno podjął radykalną decyzję goląc się na łyso w teledysku "ZGŁOWY", który zwiastuje nowy album piosenkarza. Tak się również zaprezentował na Open'erze. Tutaj wybrzmiały największe hity Zalewskiego, m.in. "Annuszka", "Polsko" "Początek" stworzony z Orkiestrą Męskiego Grania 2018. Sporym zaskoczeniem było zaproszenie Darii Zawiałow na scenę, z którą wykonał utwór "Miłość Miłość", a wcześniej także Teatru Muzycznego Baabus Musicals. W swoim letnim repertuarze artysta zawarł również cover "Running Up That Hill"

Wraz ze zbliżającym się nowym albumem Zalewskiego można zauważyć zmianę wizualną. Zamiast czerni, prezentuje przed widzami mocną czerwień, która zdominowała całą oprawę sceniczną. Na wielkich zasłonach wyróżniały się złote meduzy, częściowo przypominające chmurę z piorunami. Całość może wywoływać spore kontrowersje, jednak genialny występ Zalewskiego pozostaje bez zmian. 

Don Toliver, Tinashe i zbliżająca się "klątwa"

O 20:00 rozpoczął się występ kolejnej gwiazdy drugiego dnia festiwalu, na którą czekali wszyscy fani amerykańskiego rapu. Don Toliver pojawił się w towarzystwie swojego gitarzysty, a także oryginalnej scenografii. Już z daleka uczestnicy mogli zauważyć dwie wielkie statuy, odwrócone tyłem do tłumu. Pomiędzy nimi było wystawionych kilka motocykli, które były ogrodzone wysoką bramą. Razem z wybuchającym ogniem całość robiła niesamowite wrażenie. 

W tym samym czasie Tent Stage należał do Tinashe. Kolejne popowe show tego wieczoru obfitowało w zmysłowe elementy taneczne, popowe hity z TikToka i melancholijne ballady. Artystka zaprosiła na scenę tancerzy, którzy dopełnili festiwalowy występ swoimi rytmicznymi popisami. Kontakt Tinashe z publicznością to rzecz, która zasługuje na uznanie. Podczas jednej z piosenek wokalistka zeszła ze sceny, aby skierować się wprost pod barierki. Porozmawiała chwilę z jedną ze słuchaczek, chwaląc jej własnoręcznie zrobiony t-shirt, nawiązujący do piosenki "Nasty". Następnie Tinashe podpisała dekolty dwóch wiernych fanek, które domagały się autografu na swoim ciele jak szalone, a później wróciła na scenę, aby dokończyć występ. 

Pod koniec koncertu Tinashe i Dona Tolivera pogoda uległa zmianie, po czym spadła wielka ulewa, którą Openerowicze określili jako "klątwę Duy". Bowiem dwa lata wcześniej wielki huragan pokrzyżował plany wystąpienia supegwiazdy. Jednocześnie ekipa techniczna rozpoczęła zmianę scenografii na wysokie rampy, które były wzięte rodem z jakiegoś musicalu. To oznaczało tylko jedno - zbliżał się koncert Dua Lipy. 

Dua Lipa na Open'er Festivalu: "W końcu to zrobiliśmy"

Intensywny deszcz nie był przeszkodą dla wielkich fanów piosenkarki, którzy dzielnie czekali na koncert od kilku godzin. Jeszcze chwilę tłum stworzył wyjątkowy klimat śpiewając "I Wanna Dance with Somebody" Whitney Houston.  

Chwilę po 22:00 nadszedł moment, na który wszyscy czekali. Gdy zgasły światła, rozległy się pierwsze dźwięki "Training Season", a Dua wyszła na scenę w towarzystwie swoich tancerzy. Nie da się ukryć, że już w pierwszych chwilach występu zrobiła ogromne wrażenie na tysiącach uczestników. Od początku do końca wykonywała układy taneczne, jednocześnie śpiewając i w ogóle się przy tym nie męcząc. Ogromne wzruszenie wzbudziła przemowa artystki, której nie schodził uśmiech z twarzy niemal przez cały koncert. Nie zabrakło nawiązania także do pamiętnego Open’era 2022. 

"Jestem taka szczęśliwa, że w końcu mogę tu być. Nie mogę uwierzyć, że w 2022 roku, jak tu byłam, musieliśmy to odwołać przez deszcz i huragan, i burzę. To nas zatrzymało przed występem dla Was. I bardzo się cieszę, że tu jestem, mogąc zobaczyć wasze twarze, zatańczyć i zaśpiewać z wami. Z jakiegoś powodu, znów przyciągnęliśmy deszcz, ale wszystko idzie dobrze" - mówiła ze sceny przed wykonaniem hitu "Be The One"

Dua Lipa zaprezentowała niektóre utwory w nieco zmienionej aranżacji - "Break My Heart" i niezawodne "New Rules", który wprawił tłum w totalną euforię. Rozbrzmiały także piosenki z "Future Nostalgia", czyli drugiego krążka gwiazdy i było ich zdecydowanie najwięcej: "Levitating", "Love Again", "Pretty Please", "Hallucinate", a także wielkie hity "Physical" i "Don’t Start Now". 

Katharsis koncertu był utwór "Cold Heart". Wówczas Dua wraz z tancerzami usiadła na schodach scenicznych, trzymając w rękach tęczową flagę ze swoimi imionami na niej. Warto wspomnieć także o genialnych choreografiach tancerzy, gdy piosenkarka zeszła ze sceny. W trakcie "dance breaks" wykonali niesamowity popis swoich umiejętności, jeszcze na całym przemokniętym wybiegu. Na końcu wybrzmiał kultowy "Houdini", na który wszyscy czekali. Podczas finałowego gitarowego solo wystrzeliły fajerwerki, zwieńczające całe show Dua Lipy. Dziewczyna postawiła pozostałym headlinerom wysoką poprzeczkę, którą będzie trudno przebić.

Michael Kiwanuka i Natalia Przybysz: odrobina spokoju

Po siedmiu latach na sceny Open'era powróciło dwóch wyjątkowych artystów. Michael Kiwanuka wystąpił na Tent Stage o godzinie 23:15 ze spokojnymi piosenkami, które mogłyby ukoić do snu wiele osób, jednak tłum pod namiotem nie wydawał się ani trochę znużony. Słuchacze oddali się nostalgicznym dźwiękom prezentowanym przez muzyka i kołysali się w ich rytm, wyglądając na uduchowionych. Artysta przekazał wiele emocji, bez zbędnych elementów scenografii, występując jedynie z gitarą. Sprytnie połączył soulowe melodie z odrobiną folkowych inspiracji i dźwięków reggae. Otworzył tym samym serca uczestników Open'era, a jego ciepły, głęboki głos wprowadził odrobinę spokoju do festiwalowego zamieszania. 

Chwilę po tym, jak Michael Kiwanuka zakończył swój występ, na Flow Stage wkroczyła Natalia Przybysz. Wokalistka wyznała, że jest wzruszona swoją ponowną obecnością na Open'erze. Ostatni raz jej koncert na festiwalu miał miejsce siedem lat temu. Podobnie jak teraz, występowała wtedy zaraz po emocjonalnych popisach Kiwanuki. Zbieg okoliczności był pretekstem do poruszającej przemowy artystki.

Zaraz po niej Natalia Przybysz poczęstowała słuchaczy dużą dawką optymizmu i najlepszej jakości muzyką alternatywną. Sama wyznała, że godzina jej występu nie sprzyjała posiadaniu dużej ilości energii, jednak mimo to, artystce udało się rozgrzać tłum i zachęcić do zabawy. O 1:00 w nocy, śpiewając o drzewach, słońcu i wietrze, namówiła uczestników festiwalu do wymachiwania rękami i udawania, że są kiełkującą trawą. Nikt w tłumie nie stał nieruchomo - niektórzy tańczyli, wijąc się i szaleńczo podskakując, a inni kołysali się w rytm wyjątkowych dźwięków. Z pewnością było to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju, a Natalia Przybysz może pochwalić się wypełnionym po brzegi namiotem, który wraz z nią dał się ponieść grającej muzyce. 

Spektakularne zakończenie drugiego dnia Open'era

Pół godziny przed północą na Alter Stage miał miejsce występ, którego na tegorocznej edycji festiwalu jeszcze nie było. Drag show złożone z niesamowitych układów tanecznych, fragmentów kultury brazylijskiej i talentu wokalnego Glorii Groove zawładnęło sceną Open'era.

Artystka wraz z tancerzami zaprezentowała się w czerwonych stylizacjach, które podkreślały ognistość i energię obecną na scenie. Z ust Glorii padały motywujące słowa, zachęcające do zabawy. Rozkręciła się z tego niezła impreza. Przy barierkach obecnych było wielu wiernych fanów artystki, którzy przyjechali za nią aż z Brazylii. Tańczyli do znanych im rytmów, wymachując flagami i wykrzykując w niebogłosy słowa uznania dla Glorii. Stojąc obok nich nie dało się źle bawić, a popisy drag queen na scenie były oryginalną alternatywą dla pozostałych koncertów, odbywających się w tym samym czasie. 

Genialne zakończenie na głównej scenie zaprezentował publiczności elektroniczny Disclosure. Wydawałoby się, że po występie Dua Lipy większość osób odpuści sobie "after", jednak nic bardziej mylnego. Pod główną sceną tłumy spragnione imprezowych klimatów bawiły się w najlepsze. Ze sceny rozbrzmiały electro hity tego duetu - "White Noise", "Latch (feat. Sam Smith)", czy "You & Me". Pojawił się także nowy singiel "She’s Gone, Dance On" oraz przedpremierowy wykon kolejnego. Trzeba powiedzieć, że wizualno-taneczne show Disclosure z hukiem zamknęło drugi dzień Open’er Festivalu.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dua Lipa | Krzysztof Zalewski | Disclosure | Margaret | Tinashe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy